W ostatnich dniach głośnym echem odbiła się skarga złożona do Komisji Europejskiej przez Europejską Organizację Konsumentów (BEUC) oraz 16 organizacji z 12 państw, w tym Polski. Przewoźnikom tanich linii lotniczych, w tym Ryanair, zarzucono, że systemowo pobierają opłaty za bagaż podręczny, który jeszcze niedawno był standardowo wliczony w cenę biletu. W odpowiedzi Ryanair stanowczo odrzuca te oskarżenia, podkreślając zgodność swojej polityki z prawem Unii Europejskiej.
O co chodzi w skardze?
BEUC argumentuje, że obowiązujące przepisy – a zwłaszcza wyroki Trybunału Sprawiedliwości UE – gwarantują pasażerom prawo do wniesienia na pokład jednej sztuki „rozsądnego” bagażu podręcznego bez dodatkowych kosztów, o ile nie zagraża on bezpieczeństwu ani nie zakłóca operacji lotniczych. Zdaniem organizacji, obecna praktyka Ryanair i innych tanich przewoźników, polegająca na pobieraniu opłat za klasyczne walizki kabinowe (55 × 40 × 20 cm), jest sprzeczna z tymi zasadami.
Ryanair: „Działamy legalnie i transparentnie”
W oficjalnym oświadczeniu Ryanair podkreśla, że jego polityka bagażowa jest w pełni zgodna z unijnym rozporządzeniem 1008/2008, które przyznaje liniom lotniczym prawo do samodzielnego ustalania cen – także w zakresie usług dodatkowych. Przewoźnik zaznacza, że każdy pasażer może bezpłatnie zabrać na pokład jedną torbę osobistą o wymiarach 40 × 25 × 20 cm, co jest zgodne z obowiązującym orzecznictwem.
Co więcej, Ryanair przypomina precedensowe orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE z 2014 roku w sprawie Vueling, w którym jednoznacznie uznano, że przewoźnicy mają prawo pobierać opłaty za dodatkowy bagaż, o ile podstawowy, niezbędny bagaż podręczny (mała torba) jest wliczony w cenę biletu.
Niskie ceny kontra wygoda – trudny kompromis?
Przedstawiciele Ryanair argumentują, że ich obecna polityka służy utrzymaniu jak najniższych cen biletów. Zmuszenie przewoźników do wliczania klasycznej walizki kabinowej w cenę podstawową mogłoby – ich zdaniem – prowadzić do ogólnego wzrostu kosztów podróży, co uderzyłoby we wszystkich pasażerów, niezależnie od tego, czy potrzebują większego bagażu, czy nie. Model „a la carte”, gdzie każdy decyduje, za co płaci, traktowany jest jako forma poszanowania wolności wyboru konsumenta.
Odpowiedzialność OTA – inny front walki?
Ryanair nie omieszkał również zwrócić uwagi na inny aspekt, który ich zdaniem został pominięty przez organizacje konsumenckie: rola pośredników OTA (Online Travel Agencies). W oświadczeniu przewoźnik zarzuca OTA pobieranie nieuczciwych, ukrytych marż, które wprowadzają klientów w błąd i zawyżają koszty podróży. Zamiast atakować linie lotnicze za przejrzyste zasady, BEUC – według Ryanair – powinien skupić się na zwalczaniu nieprzejrzystości cenowej i nadmiarowych opłat stosowanych przez pośredników.
Co dalej?
Obecna skarga może doprowadzić do szerzej zakrojonej debaty na poziomie unijnym. Jak zauważają eksperci, brak jednolitych, precyzyjnych regulacji dotyczących bagażu podręcznego powoduje, że linie lotnicze mają szerokie pole manewru. Dopóki UE nie ujednolici przepisów, pasażerowie muszą zachować czujność: dokładnie sprawdzać warunki przewozu bagażu, dokumentować przypadki nadużyć oraz zgłaszać skargi do krajowych i unijnych instytucji ochrony konsumentów.
Podsumowanie
Spór o bagaż podręczny staje się symbolem szerszej dyskusji o granicach elastyczności tanich przewoźników i prawach pasażerów. Ryanair broni swojego modelu biznesowego, powołując się na przepisy UE i orzeczenia sądowe. Organizacje konsumenckie domagają się jednak jasnych, jednolitych standardów, które ograniczą arbitralność decyzji przewoźników. To, w jakim kierunku pójdzie Komisja Europejska, może zadecydować o przyszłości podróży lotniczych w Europie.