Szumnie ogłaszany pakiet osłonowy to chyba najbardziej oczekiwany przez przedsiębiorców projekt rządowy od lat 90-tych. W takich sytuacjach władza ma tylko jedną szansę – ogłosić coś co uspokoi rynki i da firmom przekonanie, że ktoś panuje nad sytuacją i wie co robić. Od tego, czy pracodawcy i pracownicy spojrzą z choćby minimalnym optymizmem na swoją przyszłość, zależy czy będziemy mieli do czynienia faktycznie z recesją i jak głęboka ona będzie. Te nastroje zdecydują, czy właściciele firm skupią się na rozważaniu wariantu bankructwa czy raczej przeznaczą wszystkie siły i środki na ratowanie swoich przedsiębiorstw. Od tego zależy czy pracownicy zaczną oszczędzać ile się da, czy raczej zdecydują się realizować zakupy, które napędzą gospodarkę po spowolnieniu. Dlatego w ostatnich dniach słyszeliśmy ze świata zapowiedzi bezprecedensowych środków, podejmowanych przez różne kraje. Oni wykorzystali tą jedyną szansą, żeby powiedzieć: zrobimy wszystko co trzeba, żeby ochronić swoją gospodarkę i nie boimy się działać odważnie, bo czas jest nadzwyczajny.

Na podstawie zapowiedzi, które zaprezentowano przed chwilą na konferencji po Radzie Gabinetowej można wyciągnąć dwa wnioski. Albo Rząd i Prezydent nie doceniają skali zagrożenia gospodarki albo nie mają pomysłu co mogli by w tej sytuacji zrobić. W to drugie, jako organizacja pracodawców, nie możemy uwierzyć. Przekazaliśmy do Rządu konkretny pakiet propozycji zebranych w szerokich konsultacjach z kilkuset firmami. Zatem, jeżeli te propozycje zostały wykorzystane w tak okrojonej formie jak ogłoszono, najwyraźniej mamy do czynienia z bagatelizowaniem skali zagrożenia.

Najkonkretniejsza propozycja to modyfikacja istniejących już przepisów o przestoju ekonomicznym i obniżonym czasie pracy. Jest to postulat Lewiatana. Firmy o obniżonych obrotach, stracie z ostatnich miesięcy, mogą liczyć na dopłatę do 40% wynagrodzenia przeciętnego dla pracownika, o ile same zapłacą drugie 40%. Pracownicy otrzymają zatem maksymalnie 80% średniej. Jednak ważne jest żeby przestoju ekonomicznego, czy obniżonego czasu pracy, nie wprowadzać układem zbiorowym. To spowoduje, że przepis stanie się martwy. W najlepszej sytuacji będą musiały upłynąć miesiące zanim uda się do tego doprowadzić.

Odsuwanie płatności ZUS i innych na za 3 m-ce – dla firm, które już widzą, że będą walczyć o życie co najmniej do końca roku – oraz kumulowanie im tych płatności na maj i czerwiec to nawet nie jest plaster na krwawiąca ranę.

Zabrakło całego szeregu rozwiązań, które są oczekiwane tu i teraz, żeby firmy mogły w ogóle funkcjonować:

  • zawieszenie terminów procesowych
  • zawieszenia obowiązku badań lekarskich dla pracowników, skoro nie działa medycyna pracy
  • przedłużenie oświadczeń o zatrudnieniu cudzoziemców
  • uwolnienia środków z kont split payment VAT
  • odsunięcia podatków sankcyjnych
  • zabezpieczenia przed odpowiedzialnością za niezrealizowanie umów

Brakuje też realnych rozwiązań, dających wsparcie firmom z branż, które już dziś znalazły się na granicy upadłości. Gwarancje i wakacje kredytowe nie wystarczą. Ważne jest również, że ogłoszona kwota 212 mld złotych wydaje się imponująca, ale pytanie ile z tego faktycznie trafi do pracowników i przedsiębiorców – mówi Grzegorz Baczewski, Dyrektor Generalny w Konfederacji Lewiatan.