BIZNESPrzedsiębiorcy o podwyżkach cen gazu, prądu i ogrzewania: "Taniec na granicy opłacalności"....

Przedsiębiorcy o podwyżkach cen gazu, prądu i ogrzewania: „Taniec na granicy opłacalności”. Kryzys dotknie małe sklepy i wielkie fabryki

Przedsiębiorcy szykują się na trudną jesień. „Dla wielu to będzie taniec na granicy opłacalności”.

Dla całej gospodarki to może być najtrudniejsza jesień i zima od wielu dekad – choć wydawało się, że pandemii i wojna w Ukrainie mocno przetestuje możliwości przedsiębiorców w kontekście zarządzania kryzysowego, tak możliwe podwyżki cen prądu, gazu i ogrzewania dla sektora MŚP są realną groźbą bankructwa i niewypłacalności. – Sytuacja jest bardzo poważna. Wiele firm już teraz odnotowuje wzrosty kosztów prowadzenia działalności, a inne oczekują na nowe rachunki, które wiele wskazuje na to będą kilkaset procent wyższe. To bardzo demokratyczne zjawisko, bo w podobnej sytuacji znajdują się bardzo małe firmy jak i wielkie fabryki i koncerny. W budżetach zarówno jednych jak i drugich kilkuset procentowe wzrosty oznaczają dosłownie „taniec na krawędzi opłacalności” – mówi Prezes Północnej Izby Gospodarczej Hanna Mojsiuk.

Kryzys dotknie wszystkich. Od małego sklepu spożywczego po wielką fabrykę

Wiele firm jeszcze nie chce zabierać głosu, by opisywać swoją sytuację. Sygnały, które docierają do Północnej Izby Gospodarczej dotyczą przede wszystkim wysokiego wzrostu rachunków za ogrzewanie oraz za prąd. Dla wielu firm to wzrost skokowy o kilkaset procent.

– Przedsiębiorcy czasem nie wiedzą, co mają robić. Z jednej strony trwały przygotowania do trudnej jesieni, a z drugiej wiele firm cały czas boryka się z bieżącymi problemami. Nie ma w przedsiębiorcach poczucia, że mogą liczyć na wsparcie, co w obliczu naprawdę kryzysowej sytuacji związanej z cenami energii, wzrostem cen surowców i rosnącymi kosztami pracy jest bardzo istotne – mówi Hanna Mojsiuk.

Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie dodaje, że o podwyżki cen mediów najbardziej obawiają się małe i duże firmy. – Fabryki i firmy produkcyjne obawiają się, że kilkuset procentowy wzrost cen gazu czy ogrzewania dosłownie zmiecie ich budżety i stabilność finansową. Mowa tutaj o milionach złotych do wygenerowania więcej w ciągu miesiąca. Małe firmy dostaną podwyżki nieporównywalne kwotowo, ale porównywalne procentowo. Ostatnio rozmawiałam z Panią prowadzącą mały sklep. Dla niej podwyżka ogrzewania z 500 złotych do 1900 złotych miesięcznie to tragedia – mówi Hanna Mojsiuk.

– Przedsiębiorcy inwestują w fotowoltaikę, pompy ciepła, maty grzewcze, oszczędzają na oświetleniu, wprowadzają optymalizację energetyczną. Ale czy to przełoży się na wymierne efekty? Tego dzisiaj nie wie nikt – mówi Hanna Mojsiuk.

Klaster Metalowy: „Nie można podnosić cen w nieskończoność”

Marek Dymsza, jeden z zarządzających w Klastrze Metalowym Metalika w Szczecinie przyznaje, że nastroje przedsiębiorców z sektora przemysłowego są bardzo poważne. Ceny mediów to podstawowy problem, ale równie istotna jest dostępność surowca i budowanie relacji z klientami, którzy często z dnia na dzień dowiadują się o dużych wzrostach cen.

– Wielu przedsiębiorców będzie próbowało optymalizować swoje działania. Wzrost cen surowców musi więc pociągnąć za sobą wzrosty cen zarówno w sferze przemysłowe, budowlanej jak i w naszym życiu codziennym. W pewnym momencie jednak cena będzie po prostu nieakceptowalna dla klientów, nie można jej podnosić w nieskończoność, to nie jest tak, że możliwości finansowe konsumentów są niewyczerpalne – mówi Marek Dymsza z Klastra Metalowego Metalika.

– Nie wszystkie przedsiębiorstwa wytrzymają drastyczny wzrost cen mediów. Podmioty, które nie zainwestowały odpowiednio wcześnie w nowe technologie będą mieć utrudnioną możliwość elastycznego reagowania na zmiany rynkowe. Obawiam się, że jesień zweryfikuje podstawy działania wielu firm. Obciążenia podatkowe i związane z kosztami np. pozyskania surowców, transportu czy właśnie ogrzewania hal produkcyjnych będą na tyle duże, że firmy przestaną działać w ramach opłacalności – mówi Marek Dymsza.

– To odbije się na rynku pracy. Przemysł cierpi na brak pracowników, ale nie wykluczam, że możliwe są zwolnienia i próby dostosowania składów personalnych do bieżących potrzeb – dodaje ekspert.

Rektor ZSB: „Najbardziej obawiam się o małe sklepy czy piekarnie”

Eksperci zauważają, że skupienie się na oszczędzaniu i walce o przetrwanie, może zastopować rozwój wielu firm.

– Dzisiaj na rozwój mogą pozwolić sobie tylko Ci, którzy mają finansowe zapasy. Reszta myśli o przetrwaniu. Spodziewam się, że ostatni kwartał tego roku i pierwsze półrocze przyszłego roku to będzie wielki test dla polskiej i europejskiej gospodarki. Najbardziej obawiam się o sektor MŚP. To jest dusza wolnego rynku, jeżeli tu następują drżenia to mamy poważny problem. Alternatywne źródła energii to doskonała recepta na kryzys, ale nie wszyscy mogli pozwolić sobie na tak szybkie inwestycje – mówi Justyna Osuch-Mallet, rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu.

– Najbardziej obawiam się np. o małe sklepy czy o małe piekarnie. Wiele takich firm jest mocno uzależnionych od gazu czy od ogrzewania. Jego cena przekłada się na cenę produktu. Konsekwencję będziemy odczuwać wszyscy w portfelu – dodaje ekspertka. – Będzie to ciężka jesień – kwituje Justyna Osuch-Mallet.

- Reklama -Osteopatia Kraków

POLECAMY

lekarz medycyna technologia

Polski rynek ochrony zdrowia na fali wzrostu – EY prognozuje roczny wzrost o 11%...

0
Z analizy firmy EY wynika, że polski rynek świadczenia usług z zakresu opieki zdrowotnej będzie do 2028 roku rósł w tempie - 11 proc. rocznie. Rozwój stymuluje rosnące finansowanie publiczne i prywatne, które jest...
Exit mobile version