Bitcoin osłabił się, choć miało być inaczej, gdy po wielomiesięcznych bataliach amerykański SEC był niemal zmuszony do kapitulacji i wydał zgodę na utworzenie pierwszych funduszy ETF opartych na rynek spot bitcoina.
SEC zatwierdził 14 funduszy ETF opartych na bitconie. Warto zauważyć, że dotyczy takich gigantów z rynku zarządzających aktywami jak Blackrock, Invesco, Fidelty czy Valkyrie. Jednocześnie szef SEC, czyli amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, wskazał, że nie jest to poparcie dla samego bitcoina i rynku kryptowalut. W oświadczeniu SEC można przeczytać, że inwestorzy powinni zachować szczególną ostrożność ze względu na dużą zmienność kryptowalut oraz zaangażowanie brudnych pieniędzy na tym rynku.
Decyzja ta była już od dawna wyczekiwana, choć jednocześnie widać, że rynek kryptowalut wciąż ma się bardzo dobrze, nie doszło do jakiejś wyraźnej realizacji zysków. Inwestorzy skupieni na innych kryptowalutach mają nadzieje, że decyzja SEC otworzy drogę dla funduszy na inne kryptowaluty.
Teraz rynek kryptowalut będzie dostępny dla zdecydowanie szerszego grona inwestorów, choć oczywiście nie oznacza to, że bitcoin stał się bezpieczną inwestycją, co jednoznacznie podkreśla Komisja ds. Papierów Wartościowych i Giełd w USA.
– Z decyzją SEC można było wiązać nadzieje na wzrost wyceny bitcoina, ponieważ takie fundusze kupują bitcoina na rynku – mówi w rozmowie z MarketNews24 Michał Stajniak, ekspert XTB. – Stało się jednak inaczej, reakcja rynku była inna ponieważ mamy jeden zdecydowanie największy fundusz ETF, który był tzw. trustem i w który wcześniej mogli inwestować tylko inwestorzy instytucjonalni. Ten trust miał bardzo duże opłaty, a był notowany poniżej swej wartości aktywów i w momencie, gdy straty te zostały odrobione, to teraz obserwowaliśmy wyprzedaż środków z tego funduszu, co powoduje bardzo dużą wyprzedaż, której nie są w stanie nadrobić na rynku inne ETF-y.
Entuzjazm po decyzji SEC trwał krótko, a po kolejnych dniach stycznia efekt był taki, że na rynku nie doszło do zwiększenia popytu netto. Stąd rozczarowanie, bo spodziewano się, że cena bitcoina zbliży się do 50 tys. USD. Reakcją było jednak krótkotrwałe zejście nawet poniżej 40 tys. USD.
– Sytuacja jest więc inna od tej sprzed dwudziestu laty, gdy wprowadzano ETF-y na złoto – dodaje M.Stajniak.
Kilkuprocentowy spadek wartości bitcoina w ciągu miesiąca, to jednak bardzo niewielka zmiana, gdy chodzi o rynek kryptowalut.
Kryptowaluty ze zniecierpliwieniem oczekiwały roku 2024, także ze względu na halving bitcoina, który ma miejsce co cztery lata. Czym jest halving wyczekiwany przez inwestorów? To zmniejszenie podaży bitcoina, którą otrzymuje się za wydobycie. Co cztery lata ilość otrzymywanego bitcoina zmniejsza się o połowę. Jest to związane z tym, aby nie wydobyć bitcoina zbyt szybko, jest to rozciągnięte w czasie, a dodatkowo jest to proces, który ma powodować wzrost wartości tej kryptowaluty. Trzy ostatnie halvingi przyniosły spektakularne wzrosty kryptowaluty. I jest to sytuacja, którą możemy porównywać do zmian cen złota, gdy maleje jego wydobycie.
– Przez kolejnych kilka tygodni być może nadal będziemy obserwowali marazm, ale wkrótce inwestorzy prawdopodobnie zaczną ustawiać się pod halving, a dodatkową zachętą okaże się słabsza obecnie wycena tej kryptowaluty – komentuje ekspert XTB.