INWESTYCJEJak ocenić wartość dzieła sztuki? Poradnik inwestora

Jak ocenić wartość dzieła sztuki? Poradnik inwestora

Skuteczna inwestycja w sztukę nie musi być dziełem przypadku, a wbrew pozorom może – a nawet powinien – być to zakup podyktowany logiką.  Co liczy się zatem zamiast tzw. dobrego smaku? Co – oprócz wartości artystycznej dzieła – powinniśmy wziąć pod uwagę decydując się na inwestycję? Gust to jedno, ale oprócz tego mamy wiele czynników zewnętrznych, od których uzależnione są ceny w tym m.in. mechanizmy rynkowe, proweniencja obiektu czy technika i okres wykonania pracy.

Podstawowym i niekwestionowanym determinantem pozostaje pozycja twórcy w historii sztuki, liczy się zatem samo nazwisko, jak i osiągane na aukcjach wyniki. Nie wszystkie prace są jednak na tym samym pułapie cenowym, a wiele zależy od formy, stanu, kontekstu powstawania, popularności katalogowej oraz najważniejszej, wspomnianej już wcześniej jakości samego dzieła. W niniejszym tekście skupimy się jednak na mniej oczywistych kwestiach związanych z oceną wartości, w szczególności tematach trudnych do rozstrzygnięcia, czyli zmiennej recepcji twórczości konkretnych artystów oraz potencjałowi inwestycyjnemu młodej sztuki.

Proweniencja dzieła sztuki

Bez wątpienia jednym z najważniejszych czynników wpływającym na cenę dzieła sztuki jest jego proweniencja, czyli pochodzenie, które jednocześnie zapewnia nas o autentyczności obiektu. Kiedy i przez kogo został namalowany obraz, na jakich aukcjach był wystawiany, czy pojawiał się w galeriach, ogólnie – co działo się z nim zanim trafił w nasze ręce? Jeżeli dzieło – o zakupie, którego myślimy – pochodzi ze znanej kolekcji, która w przeszłości została udokumentowana jak np. kolekcja Ossolińskich, to fakt ten bezpośrednio wpływa na wartość obiektu. Różnica w cenie pomiędzy dziełem z uznanej kolekcji, a podobną pracą autorstwa tego samego artysty pochodzącą z nieznanych zbiorów może wynosić nawet 20%. W takim przypadku warto zdecydować się na zakup droższego dzieła o transparentnej (i jednocześnie imponującej z perspektywy kolekcjonerskiej) historii. Wówczas obiekt posiada większą płynność transakcyjną, co oznacza, że finalnie przyniesie nam równie większą stopę zwrotu z inwestycji. 

Nie bez znaczenia pozostaje również kontekst historyczny i społeczny. Szacuje się, że w trakcie trwania II wojny światowej zniszczono lub zagrabiono ok. 90% przedwojennych kolekcji dzieł sztuki, a wiele z nich uległo rozproszeniu. Sporadycznie, choć systematycznie do ponownego obiegu trafiają obiekty, które pochodzą ze znamienitych i uznanych zbiorów. Domy aukcyjne oraz galerie pozyskując dzieło sztuki do sprzedaży badają jego pochodzenie oraz starannie weryfikują historię. Jako kolekcjonerzy, inwestorzy jesteśmy zwolnieni z tego typu dociekań ważne natomiast, by zwracać uwagę na ten aspekt. 

Przyjmuje się, że ostatnie 30 lat to czas, w którym rynek sztuki powraca do dawnych, przedwojennych form. Kolekcjonowanie powoli i na powrót staje się w naszym społeczeństwie swego rodzaju wzorcem zachowań. Nie zmienia to jednak faktu, iż większość współczesnych kolekcjonerów ukrywa swoje zbiory. Sprawia to, że obecnie naprawdę trudno jest świadomie kupić dzieło pochodzące ze znamienitej kolekcji zbudowanej w ciągu minionych dwóch dekad. W związku z rosnącą akceptacją społeczną dla działań kolekcjonerów enigmatyczność i niedostępność powoli znika. Najbliższe lata będą okresem, w którym kolejni wielcy kolekcjonerzy zyskają na znaczeniu poprzez upublicznianie swoich zbiorów. Warto wspomnieć w tym momencie m.in. Piotra Krupę, który we wrocławskim Rynku otworzy galerię.

Artyści odkryci po latach

Powszechnie znane stanowisko Pabla Picasso brzmi: sztuka jest albo rewolucyjna albo nie ma jej w ogóle. Niektóre postawy artystyczne, które korespondują z duchem czasów, powstają w danej sytuacji i w konkretnym momencie dziejowym naturalnie odpowiadają na zapotrzebowanie na tego typu sztukę, inne – o bardziej rewolucyjnym zabarwieniu zyskują na znaczeniu dopiero z upływem czasu. Jest to jeden z powodów, dla którego tak wielu artystów zostaje odkrytych dopiero po śmierci. Dla najlepszego zobrazowania omawianej tendencji warto przywołać przede wszystkim postać Vincenta van Gogha. Dziś uważany jest za jednego z najważniejszych artystów w historii, ale za jego życia sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Malarstwo van Gogha uważane było za niestosowne, jednak zmiany społeczne, które nastąpiły kilkanaście lat po jego śmierci sprawiły, że twórczość postimpresjonisty stała się bardziej aktualna zyskując tym samym na znaczeniu.

Istnieją jednak sytuacje, w których to czas weryfikuje negatywnie dobrą sztukę ze względów koniunkturalnych i ideowych. Doskonałym przykładem jest m.in. Aleksander Kobzdej. W czasach komunizmu był jednym z najważniejszych polskich artystów, dziś niemal całkowicie zapomnianym. Powód? Kobzdeja wciąż bardzo mocno utożsamia się z poprzednim systemem politycznym. Analogiczna sytuacja występuje chociażby w przypadku Andrzeja Dowgiałło. Po wybuchu stanu wojennego w 1981 roku wszyscy artyści zbojkotowali oficjalny system wystawienniczy tj. warszawską Zachętę – odpowiedzialną za organizację weneckiego Biennale, Dowgiałło jako jedyny zadeklarował udział w wystawie. Decyzja ta spotkała się z ostracyzmem społecznym. Obecnie jego prace nie mają większej wartości na rynku, a sam artysta ma problemy z wystawianiem. Jak historia oceni Dowgiałłę? Trudno stwierdzić, wiemy jedynie, że na ten moment od 40 lat trwa impas i tylko czas pokaże czy coś się w tej materii zmieni.

Aukcje Młodej Sztuki

Czy będąc początkującym inwestorem warto lokować środki w młodej polskiej sztuce? Niekoniecznie. Nie da się ukryć, że jest to zagadnienie specyficzne, a na aukcjach trudno znaleźć dobrze rokujących artystów. Nie zmienia to jednak tego, że warto na własnej skórze doświadczyć bezpośrednio tego typu wydarzenia. Rozwijanie kompetencji i poznawanie mechanizmów rynkowych poprzez uczestnictwo w branżowych eventach wszelkiego rodzaju poszerzy nasze horyzonty jako kolekcjonerów/inwestorów.

Dlaczego aukcje młodej sztuki powinny być jedynie marginesem naszych inwestycji? Głównym powodem jest olbrzymia podaż. Ze względu na niski koszt wytworzenia aukcje młodej sztuki organizowane są z wysoką częstotliwością przez kilkadziesiąt podmiotów na rynku. Przeczy to podstawowemu założeniu, iż w sztuce najistotniejsze powinno być poszukiwanie unikalności. Wiele z obiektów prezentowanych na tego typu aukcjach niczym się nie wyróżnia, co więcej wiele z nich najzwyczajniej jest do siebie łudząco podobnych. Konkurencja ofert poszczególnych galerii polega na oferowaniu odbiorcom nie atrakcyjnej jakości, a ceny.

Spada jakość wykonania, a co za tym idzie spada również wartość danej pracy. Rywalizacja między pomniejszymi galeriami doprowadza do tego, że podmioty te rezygnują z głębszej weryfikacji dorobku danego artysty. Czynniki takie jak wystawy (w Polsce jak i na świecie), publikacje (ilość i wydźwięk wzmianek w mediach), pozycja na rynku, recepcja twórczości mają realny wpływ na cenę, są dla nas logicznymi i wiarygodnymi wyznacznikami wartości. Galeriom jednak często zależy na sprzedaży prac o określonych parametrach, a zadaniem artysty jest po prostu dostarczenie ich – obiekt sztuki staje się w tym momencie po prostu produktem, na który jest zapotrzebowanie. 

Doświadczenie kluczem do sukcesu

By inwestować w sztukę najpierw powinniśmy zrozumieć i poznać rynek. Czasem trzeba również podjąć ryzyko, zwłaszcza, że każda porażka czegoś nas uczy. I choć omawianych w niniejszym tekście aukcji młodej sztuki nie można uznać za pewnik inwestycyjny, to stanowią one bardzo dobry sposób nabywania doświadczenia w procesie kolekcjonowania. Średnia cena aukcyjna obrazu młodego artysty waha się w przedziale 3-4 tys. złotych. Jeśli zdecydujemy się na tego typu zakup, a inwestycja okaże się nietrafiona należy traktować to jako szkołę, element wprawiania się do roli kolekcjonera. W końcu zdecydowanie lepiej uczyć się na niskich kwotach niż popełniać błędy w wyższym przedziale cenowym, na które nie każdy może sobie pozwolić.  

autor: Roman Kaczkowski

Ukończył historię sztuki na UJ, studia poświęcił na zgłębianie tajemnic rynku sztuki. Tej tematyce też poświęcił swoją pracę magisterską. Po studiach rozpoczął pracę w instytucjach polskiego rynku sztuki. W pierwszej kolejności w galerii Piotra Nowickiego, następnie wydawnictwo Art&Business, by w końcu rozwinąć swoje umiejętności w domu aukcyjnym DESA Unicum, gdzie przez 6 lat zajmował się doradztwem w zakresie inwestowania w dzieła sztuki, budowania kolekcji dzieł sztuki. Od dwóch lat realizuje swój własny projekt ARX Gallery, która zajmuje się najlepszą klasyką polskiej sztuki powojennej.

- Reklama -Osteopatia Kraków

POLECAMY

lekarz medycyna technologia

Polski rynek ochrony zdrowia na fali wzrostu – EY prognozuje roczny wzrost o 11%...

0
Z analizy firmy EY wynika, że polski rynek świadczenia usług z zakresu opieki zdrowotnej będzie do 2028 roku rósł w tempie - 11 proc. rocznie. Rozwój stymuluje rosnące finansowanie publiczne i prywatne, które jest...
Exit mobile version