Dolar słabnie, a kapitał wraca do Europy. Zyskują na tym nie tylko giełdy, ale również rynki rozwijające się takie jak chociażby Polska. W tle Australijczycy wolniej podnoszą stopy procentowe.
Na skróty:
Dolar słabnie
Ostatnie dni powodują, że rynki odchodzą od hurra optymistycznych prognoz wysokiego wzrostu stóp procentowych w USA. Powodów może być wiele, ale jeden wydaje się szczególnie istotny. Mogło po prostu dojść do przeszacowania i widzimy istotną korektę. Tak drogi dolar był w tym momencie po prostu zbyt drogi i popyt na niego wyraźnie spadał. W rezultacie wielu inwestorów postanowiło sprzedać dolara. Dodatkowym bodźcem na kontynuowanie ruchu były wczorajsze słabsze dane z indeksów koniunktury. Tak duże odbicie jak w tym tygodniu stawia pod znakiem zapytania, czy nadal jesteśmy w trendzie umacniającym dolara. Szansa, że tak nie jest powoduje, że wielu inwestorów zaczęło szukać odbicia również na bardziej ryzykownych rynkach. Co widać wyraźnie po odbiciu w górę na giełdach.
Złoty łapie oddech
Słabnący dolar to nie tylko odbicie na giełdach. Na walutach do łask wracają również bardziej ryzykowne rynki. Wśród nich jest też polski złoty. Dzisiaj przed południem pierwszy raz od tygodnia euro jest tańsze niż 4,80 zł. Jeżeli ktoś mający kredyt we frankach wytrzymał ostatnie dni i poczekał z zakupem waluty, z pewnością ma dzisiaj poczucie ulgi. Kurs zbliża się bowiem do poziomu 4,90 zł. To oczywiście dużo z perspektywy historii poprzednich spłat, ale pod koniec zeszłego tygodnia bywało 20 groszy więcej. Zmiany te są jednak nie tylko wynikami dobrych danych z Polski, aczkolwiek rosnące oczekiwania względem podwyżki stóp procentowych na pewno pomagają. Wpływ powrotu kapitału z USA do Europy jest tutaj jednak znacznie ważniejszy.
Australia się nie spieszy
Stopy procentowe w Australii wzrosły o 0,25% podczas gdy analitycy spodziewali się dwa razy większego wzrostu. Wynoszą one obecnie 2,6%, co przy inflacji, która wyskoczyła w ostatnim miesiącu do 6,1%, wydaje się z perspektywy europejskiej luksusową sytuacją. Kraj ten ma zatem znacznie więcej przestrzeni niż nasz region świata. Z jednej strony wiedząc, jak to się rozwijało wiedzą, w jaki sposób działać. Z drugiej strony głośno mówi się o spowolnieniu gospodarczym. W takiej sytuacji dociśnięcie gospodarki zbyt wysokimi stopami procentowymi może mieć katastrofalne skutki.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl