Chmura otwiera drogę do sztucznej inteligencji, zaawansowanej analityki i wielu innych technologii, które dla wielu biznesów nie były do tej pory dostępne. Jej implementacja wymaga jednak pewnych kompromisów i ujednolicenia procesów wewnętrznych w zakresie określonym przez producenta. Czy można dostosować się do standardu i zachować konkurencyjność?
Zdaniem ekspertów z CloudZero, biznes związany ze środowiskiem chmurowym w 2024 będzie warty ponad 600 miliardów dolarów i stał się nieodłącznym elementem cyfrowej transformacji. Firmy coraz częściej patrzą w jego kierunku, a wszystko to za sprawą rosnącej dostępności, malejących kosztów utrzymania i ogromnej elastyczności infrastruktury, która nie jest możliwa w systemie on-premise.
Aby wdrożyć chmurę, nie wystarczy przenieść całego biznesu do środowiska wirtualnego. To niestety niemożliwe. O tym, dlaczego kompromisy są konieczne opowiedział Kamil Suszko, SAP BASIS Manager w Hicron, który na co dzień zajmuje się cyfrową transformacją organizacji.
Na skróty:
Każdy inny, wszyscy tacy sami
– Klienci lubią czuć się wyjątkowi. Przede wszystkim od strony prowadzenia samego biznesu, czyli tego co produkujemy, czym się zajmujemy, co wytwarzamy. Każdy myśli, że jest niepowtarzalny. Badania SAP, największego dostawcy oprogramowania ERP wskazują natomiast coś zupełnie coś innego. 80% procesów w każdej firmie jest do siebie podobnych. Faktury są podobne, procesy magazynowe, logistyka, kadry, więc o unikalności możemy mówić w skali konkretnej budowy danego procesu albo produktu organizacji. Wszystkie opierają się na tych samych założeniach, nawet jeśli wszystko dookoła może być inne.
Wszystkich kształtów i rozmiarów
– Dzisiaj liczy się czas, to, jak szybko coś dostarczymy, jak szybko i sprawnie będzie działało dane rozwiązanie. Postęp technologiczny to jeden z elementów budowania przewagi konkurencyjnej w błyskawicznie rozwijającym się środowisku biznesowym, a chmura co do zasady oferuje tę sprawność i szybkość działania. Samą platformę dla chmury publicznej można uruchomić nawet w 5 tygodni od momentu podpisania umowy. To czas, którego nie jest w stanie osiągnąć żaden system w modelu on-premise.
– Dzieje się tak, ponieważ w ramach chmury publicznej dostawcy stworzyli gotowe scenariusze biznesowe, które umożliwiają szybkie przejście, bez konieczności większej ingerencji w architekturę systemu. Naszym zadaniem jako konsultantów jest ewaluacja biznesu klienta i przy użyciu zaawansowanych narzędzi określenie, czy będzie w stanie się do tych standardów dopasować. Pomagamy dokonać wyboru, pomiędzy chmurą publiczną a prywatną.
Słuszne obawy?
– Nie jest tak, że wszystkich mierzymy jedną miarą. Jest to swego rodzaju szwedzki stół, gdzie wybieramy spośród niemal 600 dostępnych opcji. Każda z nich opiera się o najlepsze praktyki biznesowe, zebrane na podstawie doświadczeń z całego świata. W zależności od udzielonych przez klienta odpowiedzi tworzymy kombinację, która najlepiej sprawdzi się w jego biznesie. Oczywiście istnieją również możliwości modyfikacji scenariuszy na dalszych etapach współpracy.
– Warto pamiętać, że im bardziej spersonalizowany system, tym większe są koszty jego utrzymania, również te niepoliczalne np. skomplikowanie, brak transferu wiedzy w przypadku odejścia z pracy osoby, która była odpowiedzialna za jego tworzenie i zwiększona podatność na przestoje.
– Ostateczna decyzja zawsze leży po stronie klienta i to on decyduje, co z uzyskaną od nas wiedzą zrobić. Rozumiemy obawy i opory, które mają klienci przed wprowadzeniem w życie zmian, jednak tak jak wspominałem wcześniej, niemal 80% firm jest w stanie wdrożyć u siebie tańszą i łatwiejszą w utrzymaniu chmurę publiczną, podczas gdy w pozostałych 20% ze względu np. na specyficzną branżę, lepiej sprawdzi się wersja prywatna. Zaoszczędzone pieniądze możemy zainwestować w rozwój technologii. Rozwój technologii powoduje, teoretycznie przynajmniej, bo nie każdemu się udaje, wzrost biznesu, rozrost, zwiększenie przychodu. Zwiększenie przychodu powoduje konieczność dopasowania się do zmian. To znowu powoduje inwestycje w nowe technologie. I to koło w pewnym momencie zaczyna się toczyć. Ale od czego wychodzimy? Wychodzimy od czasu.