10 listopada Komisja Europejska opublikowała nową propozycję normy Euro 7. Po raz pierwszy norma Euro dotyczy nie tylko emisji spalin, ale odnosi się również do samochodów elektrycznych. Zainteresowane środowiska przyjęły ją różnie – możemy się spotkać tutaj ze skrajnymi opiniami na jej temat.
Ekomobilności ciąg dalszy
Wniosek KE dotyczący Euro 7, który obejmuje pojazdy osobowe i ciężarowe, ma na celu poprawę jakości powietrza i zdrowia publicznego w UE poprzez dalsze obniżanie emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu drogowego. Ogólnie rzecz biorąc, to znaczący krok w kierunku ambitnych celów polityki klimatycznej. Jednak by zapewnić możliwość wdrożenia nowych przepisów muszą zostać spełnione określone punkty harmonogramu, jak również uwzględnione warunki wykonalności technicznej i ekonomicznej. Z poziomem ambicji nie zgadzają się organizacje ekologiczne, które zarzucają Komisji Europejskiej ugięcie się przed lobby producentów pojazdów. Ci ostatni wskazują, że zysk dla środowiska jest bardzo znikomy w stosunku do wzrostu cen samochodów, a podane daty nierealistyczne. Komisja szacuje średni koszt implementacji przepisów dla samochodów osobowych na 90-150 euro, a dla samochodów ciężarowych zakłada kwotę do około 2600 euro. Producenci części motoryzacyjnych (CLEPA) wskazują, że założenia są realistyczne i są krokiem naprzód, ale wymagają jak najszybszego doprecyzowania kwestii technicznych, aby móc je właściwie zaimplementować.
Benjamin Krieger, sekretarz generalny CLEPA, wskazał: „Wyważona norma Euro 7 zachęci do innowacji i poprawi jakość powietrza, z korzyścią dla środowiska, konsumentów i przemysłu. Ale musi pozostać realistyczna, w odniesieniu do tego co jest technicznie osiągalne przy użyciu obecnych technologii i technologii niedalekiej przyszłości”. Krieger dodaje, że jeżeli zaawansowany silnik spalinowy ma do odegrania rolę w przyszłej mobilności, jego wpływ na środowisko musi być dalej minimalizowany, podobnie jak kontrolowanie emisji z innych źródeł, takich jak hamulce i opony.
– Przemysł motoryzacyjny podkreśla znaczenie czasu – tego potrzebnego przemysłowi do opracowania i wprowadzenia nowych technologii Euro 7, a także tego potrzebnego na ukończenie procesu legislacyjnego w tej sprawie. Należy pamiętać, że propozycje Komisji czekają teraz na akceptację ze strony Parlamentu Europejskiego i państw członkowskich. Zakłada się, że norma Euro 7 ma zacząć obowiązywać dla samochodów osobowych od 1 lipca 2025 r., a dla samochodów ciężarowych od 1 lipca 2027 r. – mówi Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych, członek Zarządu CLEPA.
Spaliny nie tylko z rury wydechowej, trwalsze baterie elektryków
Konkretne parametry techniczne badań pojazdów są kluczowymi czynnikami wpływającymi na ogólną surowość nowych przepisów. Parametry te nie są jeszcze znane i zostaną przyjęte w kilku aktach wykonawczych i delegowanych, dlatego prace nad nimi należy jak najszybciej zakończyć, aby umożliwić szybkie wdrożenie normy Euro 7. Konieczny jest okres projektowania i wdrażania wynoszący co najmniej 24 miesiące po sfinalizowaniu wszelkich istotnych przepisów w tym zakresie i to w odniesieniu do pojazdów osobowych. W przypadku pojazdów ciężarowych potrzeba na to co najmniej 36 miesięcy. Nowe przepisy są neutralne pod względem paliwa i technologii- wprowadzają te same wymagania niezależnie od tego, czy pojazd jest napędzany benzyną, olejem napędowym, jest w pełni elektryczny czy zasilany paliwami alternatywnymi. W tym zakresie Komisja proponuje między innymi wprowadzenie pomiaru emisji pyłów z hamulców i opon. Normy EURO kojarzone są z emisjami spalin i ich ograniczaniem. W ich najnowszej wersji, wspierając wdrażanie pojazdów elektrycznych, KE zajęła się ustaleniem minimalnej trwałości baterii samochodów elektrycznych. Proponowane wartości to strata nie więcej niż 20% pojemności po 100 tys. km i 30% po 160 tys. km.
– Zaproponowane przepisy to kolejny element mający na celu spełnienie wymagań europejskiego Zielonego Ładu. Prace nad finalną wersją EURO 7 będą trwały jeszcze jakiś czas i dostarczą zapewne wielu emocji zainteresowanym stronom. Wiele elementów, które finalnie wpłyną na kształt nowej normy, a tym samym na nastroje w motoryzacji, będzie dopiero opracowywanych. Z oceną normy oraz poziomu jej wpływu na motoryzację trzeba będzie jeszcze poczekać – dodaje Tomasz Bęben.