Dziennikarze śledczy pracujący przy Panama Papers przez wiele lat musieli ślęczeć nad tonami dokumentów, żeby znaleźć choćby nitkę, która miała poprowadzić ich do celu, czyli ujawnieniu afer polityków czy celebrytów. W przypadku Dody polska prokuratura musiała tylko wejść do internetu. Później śledczy mieli już prostą drogę do postawienia artystce i jej byłemu mężowi zarzutów ukrywania majątku przed inwestorami i niespłacenia należności związanych z powstaniem filmu „Dziewczyny z Dubaju”
Zatrzymaniem Doroty Rabczewskiej (zgodziła się na podawanie nazwiska) i jej byłego męża Emila S. żył cały celebrycki i plotkarski świat. Jednak zarzuty postawione wspólnikom mogą być przestrogą dla tych, którzy prowadzą działalność poza Polską lub zagranicę chcą przenieść swój biznes. Przypomnijmy. Doda, usłyszała zarzut, udzielenia pomocy przy usunięciu zagrożonych zajęciem składników majątkowych spółki, zajmującej się produkcją filmów poprzez utworzenie na Malcie innej spółki. Byłemu mężowi celebrytki postawiono łącznie 45 zarzutów, m.in. przywłaszczenia około 8,5 mln złotych na szkodę pokrzywdzonych inwestorów. Oboje wyszli już z gabientu prokuratora za kaucja, która w przypadku Emila S. miała wynieść aż cztery miliony złotych. Grozi im odpowiednio pięć i dziesięć lat więzienia. Jak przyznała sama Doda, cała sprawa ma związek z produkcją i tworzeniem budżetu dla filmu „Dziewczyny z Dubaju”.
Nieznajomość prawa szkodzi
Co dokładnie się wydarzyło? Prokurator zainteresował się przede wszystkim transferem środków pieniężnych pozyskanych od inwestorów w Polsce na rzecz maltańskiej spółki. O ile w normalnych warunkach rynkowych taki przelew między firmami nie jest niczym niezwykłym to tutaj uznano, że mógł on stanowić pozorny transfer środków poza zasięg wierzycieli na rzecz firmy powiązanej z parą.
Jak powiązano spółkę na dalekiej Malcie z celebrytami? O ile zatem w przypadku Panama Papers czy Pandora Papers dziennikarze musieli łączyć siły i demaskowaniem przestępstw, czy wątpliwie moralnych zachowań mających na celu ukrywanie majątku, wspólnie zajmowało się kilkadziesiąt redakcji z całego świata, tak w przypadku Dody i Emila S. polska prokuratura wszystko miała podane na tacy. Wystarczyło wejść do internetu.
– Jedną z głównych korzyści, dla których zakłada się tzw. spółki offshore, jest anonimowość. Ochrona tożsamości spółki jest możliwa poprzez przekazanie ją do trustu, który w dokumentach występuje zamiast faktycznych właścicieli. Okazało się, że w spółce Ent One Studios LTD nie ma ani anonimowego dyrektora, ani udziałowca. Każdy mógł zatem sprawdzić dane celebrytki w maltańskim odpowiedniku KRS – komentuje Maciej Oniszczuk, z kancelarii Oniszczuk & Associates, specjalizującej się w doradztwie prawnym i podatkowym dla biznesu czy też zakładaniu spółek w Polsce i za granicą.
Błędy przy zakładaniu spółki potwierdza poniekąd sama Doda, która we wpisie w mediach społecznościowych zaznaczyła: „Nauczka na przyszłość: jesteś artystą? Twórz filmy, a nie spółki”. Tłumaczy się też brakiem wiedzy o działaniach męża mimo, że w maltańskiej spółce pełniła rolę dyrektora.
Firma na Malcie? Może nie płacić podatków
– Nie wszystkie jednak firmy, które wybierają Maltę, decydują się na to celem ukrycia pieniędzy przed wierzycielami – choć oczywiście nie mówię tutaj o przypadku Dody i Emila S., bo sprawa jest w toku. Szukanie sposobów na uprzednią ochronę swojego majątku przed ryzykiem biznesowym jest jak najbardziej legalne i jest standardem wśród biznesmenów z krajów rozwiniętych. Złamaniem prawa może być sytuacja, gdy mamy już wymagalne długi i celowo przenosimy środki majątkowe poza zasięg wierzycieli – zaznacza właściciel kancelarii Oniszczuk & Associates.
W celu założenia najpopularniejszej spółki na Malcie, czyli LTD, która jest odpowiednikiem polskiej spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, trzeba złożyć podstawowe dokumenty jak: oryginalną umowę bądź statut spółki podpisany przez akcjonariuszy lub przez ich upoważnionych przedstawicieli; potwierdzenie wpłaty całości kapitału zakładowego czy poświadczoną kopię paszportu wraz z potwierdzeniem stałego miejsca zamieszkania nie starszym niż trzy miesiące np. w postaci rachunków za media.
Spółka musi posiadać siedzibę na Malcie, choć wiele z nich korzysta z tzw. wirtualnych biur. Firma musi posiadać też dyrektora, wspólnika i sekretarza i właśnie w tym wypadku można skorzystać z usług tzw. nominowanego dyrektora w przypadku, kiedy przedsiębiorca nie chce, żeby jego dane ujawniane były w maltańskim rejestrze spółek. – Tego nie zrobili prawnicy zajmujący się interesami Dody. Jednak pamiętajmy, że samo ukrycie się za nominowanym dyrektorem nie oznacza tego, że polscy prokuratorzy nie mieliby narzędzi, żeby postawić parze celebrytów zarzutów. Na pewno jednak droga byłaby do tego dłuższa i bardziej kręta – zaznacza Oniszczuk.
Podstawowa wysokość podatku CIT na Malcie co prawda jest bardzo wysoka, bo wynosi aż 35%, ale dzięki różnego rodzajom ulg można zredukować go nawet do zera.