Kto nie myśli, błądzi wiele – tak zwykł mawiać Leonardo da Vinci. Słowa wybitnego artysty i uczonego czasów średniowiecza dziś przez psychologów i psychoterapeutów nie są przyjmowane z radością i na pewno nie są używane jako motto dla osób z problemami psychicznymi. Wręcz przeciwnie, bo „overthinking”, czyli paraliż analityczny lub po prostu nadmierne myślenie stoi za nawarstwianiem kłopotów i nie przyczynia się do ich rozwiązywania. Z problemem muszą radzić sobie ludzie biznesu, a w unikaniu nadmiernej analizy nie pomaga pandemia, bo ryzyka z nią związane wydłużają proces decyzyjny.
W każdej firmie podejmowanie decyzji jest podstawowym zadaniem menedżerów wyższego szczebla. Granice między decyzjami strategicznymi, taktycznymi i operacyjnymi zacierają się, a skuteczne podejmowanie rozstrzygnięć wymaga od liderów biznesu przeformułowania tego, co jest istotne. Na pierwszym planie w tym procesie powinny być dane i analizy, po to, aby usprawnić zarządzanie i żeby było ono optymalne dla przedsiębiorstwa i prowadziło do jak najlepszych wyników biznesowych.
Na skróty:
Pandemia wydłużyła czas decyzji. Boimy się ryzyka
W przeprowadzonej pod koniec ubiegłego roku ankiecie przez analityków Gartnera aż 65% respondentów (osób zajmujących kierownicze stanowiska) stwierdziło jednak, że podejmowanie decyzji jest bardziej złożonym procesem niż jeszcze dwa lata temu.
– Głównie poprzez pandemię. Wzniosła ona czynnik niepewności przy prowadzeniu biznesu na niespotykaną dotąd skalę. Przedsiębiorca znalazł się w sytuacji, że tak naprawdę nie wiedział, czy za tydzień nie będzie musiał zamknąć swojego sklepu, czy restauracji. Łańcuchy dostaw zostały zachwiane, wzrosły też ceny energii, co również wpływa na prowadzenie biznesu. W Polsce mieliśmy dodatkowo zamieszanie związane z wprowadzeniem „Polskiego ładu”, z którym jeszcze wiele miesięcy będziemy musieli się „układać” – komentuje Marek Czyżewski, seryjny przedsiębiorca technologiczny, który założył m.in. serwis Pravna.pl, świadczący usługi prawne przez internet.
Czyżewski dodaje: – To wszystko sprawia, że wielu przedsiębiorców straciło płynność w podejmowaniu decyzji. Angażowano coraz więcej ludzi do analizy, a ryzyko, które de facto jest solą biznesu, ograniczano do minimum. Nie zawsze działało to na korzyść ich firm, a proces decyzyjny tylko się wydłużał.
Paraliż analityczny, czyli myślenie może nas zgubić
Przed nadmiernym analizowaniem ostrzegają też psychologowie, bo „overthinking”, czyli paraliż analityczny stoi za nawarstwianiem się kłopotów i nie przyczynia się do ich rozwiązywania. – Prowadzenie firmy wymaga wiele przemyśleń, zwłaszcza przy podejmowaniu kluczowych decyzji. Ale roztrząsanie każdego nawet drobnego rozstrzygnięcia może niepotrzebnie spowolnić produktywność. Co więcej, może to również wpłynąć na to, jak menedżera postrzega zespół – zaznacza Karolina Borek, psychoterapeutka Risify.pl, startupu umożliwiającego podjęcie indywidualnej psychoterapii bez wychodzenia z domu.
Badania przeprowadzone przez Stanford Business School wykazały, że nadmierne rozważanie, zwłaszcza w przypadku prostych decyzji, może spowodować, że współpracownicy będą negatywnie oceniać menedżera, który tym się charakteryzuje.
Według naukowców podobna sytuacja jest też wtedy, gdy menedżerowie nie dostrzegają „wielkich problemów” i nie są w stanie na czas zareagować.
– Narastająca presja może jednak prowadzić do zgubnych efektów. Przede wszystkim niszczy pewność siebie. Obsesja na punkcie rozwiązania problemu może prowadzić do „paraliżu analitycznego”. Po prostu nie możesz myśleć nieszablonowo, jeśli twój umysł jest całkowicie zajęty. Kiedy twój mózg staje się ulem kłębiących się myśli, kreatywność nie może się przebić, bo nasza głowa po prostu nie może pracować zawsze na pełnych obrotach. Musimy dać sobie przestrzeń na odpoczynek – podkreśla Karolina Borek z Risify.pl.
Według psychologów z Harvardu połowę naszego czasu — około 47% godzin czuwania — spędzamy zagubieni w myślach o czymś poza naszym bezpośrednim otoczeniem. Niestety, ta tendencja nie sprzyja naszemu ogólnemu samopoczuciu.
– Zatracamy się w myślach i problemach, na które nie mamy żadnego wpływu. Roztrząsamy przeszłość, nie mogąc jej zmienić. Boimy się o przyszłość, jednak nie robimy wiele, żeby ją kontrolować choćby poprzez doszkalanie się czy przeprowadzanie okresowych badań, które mogą zapobiegać wielu chorobom. Często wpadamy w taki labirynt myśli, że już nie jesteśmy w stanie sami z niego wyjść. Zapominamy jednocześnie o teraźniejszości, czyli czymś, co możemy w największym stopniu kontrolować – opisuje psychoterapeutka z Risify.pl.
Czym objawia się „overthinking”?
Analiza zdarzeń zakończona wnioskami i zamknięta w określonym czasie to stan, który jest pożądany. Jak zatem rozróżnić to od nadmiernego myślenia?
Najbardziej podstawową cechą „overthinkingu” jest powtarzalność. Jest to moment, gdy konkretna sytuacja z przeszłości wraca do nas co jakiś czas i nierzadko uderza z coraz większą siłą. Czasami jest to błaha sprawa, gdy powiedzieliśmy mało śmieszny żart, a czasem zdecydowanie bardziej paraliżująca sytuacja podczas wystąpienia publicznego. Efekt jest jednak taki sam. Coraz bardziej eksponowany lęk przed podobnym zdarzeniami w przyszłości, a to może skutkować zamknięciem się na ludzi.
Ludzie mierzący się z nadmiernym myśleniem z każdą chwilą czują też coraz mniejszą sprawczość. Przecież analiza ciągle tego samego zdarzenia, nie może przynosić za każdym razem innych wniosków. Najczęściej utwierdzamy się w naszych przekonaniach. Takie zachowanie nie skłania do podjęcia jakichkolwiek działań, poprawienia się i w konsekwencji nie przynosi pożądanych pozytywnych efektów. Traci się czas, energię i wprowadza się w coraz gorszy nastrój.
Za rogiem czai się depresja
– Podłoże „paraliżu analitycznego” może być bardzo głębokie. Przede wszystkim bierze się z braku samoakceptacji, niepozwalania sobie na błędy, słabości, odpuszczenie. Często dochodzi też strach przed oceną innych. Jednak za każdym wspomnianym czynnikiem, kryje się historia człowieka i dopiero w procesie terapeutycznym możemy dojść do konkretnych powodów stojących za wpadnięciem w sidła własnych myśli – mówi Karolina Borek.
Psychoterapeutka z Risify.pl zaznacza, że „overthinking” to poważny sygnał wysłany przez nasz mózg, żeby przyjrzeć się swojemu zdrowiu psychicznemu.
– Bardzo często spotykam się na terapii ze słowami: „a bo myślałem, że tak analizują wszyscy, że to normalne”. Dopiero po jakimś czasie przychodzą i ze śmiechem mówią: „już nie myślę”. Oczywiście analizują, ale zyskali już świadomość tego co w tym procesie jest ważne – zaznacza Borek i dodaje: – Długotrwałe obciążanie głowy nadmiernym myśleniem może jednak powodować spustoszenie w naszej psychice. Komfort życia spada bardzo szybko i nisko, a człowiek narażony jest na zdecydowanie bardziej poważne kryzysy psychiczne z depresją włącznie.
Według listopadowego sondażu CBOS już 11% Polek i Polaków przyznało się, że przechodziło lub przechodzi depresję. W grupie do 25 lat ten odsetek rośnie do 17%. Z danych wynika więc, że już ponad trzy miliony mieszkańców Polski przeszło przez ten kryzys psychiczny. Jak podkreślają sami autorzy badań, można zakładać, że ta liczba jest jednak faktycznie wyższa, bo depresja nadal (niesłusznie) uznawana jest za wstydliwy problem.