Pomimo rozpoczęcia tygodnia od mocnej luki spadkowej, główna para walutowa wyszła ponad poziom zamknięcia z poprzedniego piątku. Złoty wykorzystał w pełni słabość dolara. Prezes Glapiński zdania nie zmienił.
Na skróty:
Rollercoaster
Na rynkach cały czas mamy do czynienia z efektem Trumpa. Przekłada się to na zdecydowanie większą zmienność, co widać na całej szerokości rynku. Eurodolar poniedziałkową sesję rozpoczął w okolicach 1,024$, co było o tyle zaskakujące, że poprzedni tydzień zamykaliśmy ponad cent wyżej. Mimo tak mocnego uderzenia, dolar cały tydzień znajdował się pod presją, konsekwentnie tracąc na wartości. Już w środę byliśmy w okolicach 1,045$ i dopiero tam zareagowała strefa oporu. Obecnie eurodolar konsoliduje się tuż poniżej progu 1,04$. Mimo ostatnich wzrostów sentyment na wykresie pozostaje prospadkowy. Ostatnią słabość dolara dobrze rozgrywa złoty. Co oczywiste kurs USDPLN w tym tygodniu zdecydowanie leci w dół, dochodząc do 4,03 zł. Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja względem euro, gdzie kurs po raz pierwszy od 7 lat zszedł do poziomu 4,185 zł.
Nastawienie, tak jak i stopy, bez zmian
Lokalnie głównym czynnikiem umacniającym naszą walutę pozostaje polityka monetarna. Wczoraj mogliśmy ponownie posłuchać jakie nastawienie ma w tej kwestii szef Narodowego Banku Polskiego. I choć część analityków próbuje się doszukiwać tu bardziej gołębiego podejścia, to ogólnie prezes Glapiński powiedział to, co wielokrotnie powtarzał. W tym momencie, w obecnych warunkach oraz na tle dostępnych predykcji nie widzi on żadnego marginesu do zmian stóp procentowych. Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że predykcje przedstawiane na konferencji prasowej dziwnie kończyły się na 2025 roku, choć wcześniej ten horyzont czasowy był często ponad dwuletni. Dobieranie argumentów pod ustaloną tezę nie pozostawia złudzeń, że w najbliższym czasie nie powinniśmy spodziewać się obniżek stóp. Dla złotego oznacza to, że różnica w poziomach stóp między Polską a strefą euro czy nawet USA będzie rosnąć. To powinno dalej wspierać umocnienie naszej waluty.
Rynek pracy woła o uwagę
Rynki w ostatnim czasie zostały zupełnie zdominowane przez prezydenta USA. Można mieć różne opinie co do intencji Donalda Trumpa, jednak nie ulega wątpliwości, że – podkładając ogień wszędzie, gdzie się odwróci – robi naprawdę wiele, by świat finansowy stawał się jeszcze bardziej dolarocentryczny. W tych okolicznościach nawet odczytom z amerykańskiego rynku pracy trudno się przebić. Te napływające w obecnym tygodniu są jak na razie mieszane. Raport Challengera zasugerował wzrost zapowiadanych zwolnień, rośnie również liczba wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Z drugiej strony raport ADP w środę wskazał wzrost zatrudnienia. Dlatego dzisiejszy odczyt NFP (który w momencie pisania tego komentarza nie był jeszcze znany) może znowu rozbujać rynki. Analitycy w swoich prognozach są raczej pesymistycznie nastawieni, sugerując niższe wartości niż w zeszłym miesiącu.
Autor: Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl