W tym tygodniu publikowane będą kolejne dane z gospodarek rozwiniętych, wskazujących na skalę załamania koniunktury w następstwie epidemii koronawirusa. W tym kontekście istotne będą wskaźniki koniunktury w USA i strefie euro. Oczekiwać można dalszego pogorszenia nastrojów w przemyśle i usługach (indeksy PMI w USA i strefie euro oraz indeks ISM dla USA), a w ślad za znacznym pogorszeniem perspektyw rynku pracy, także nastrojów konsumentów (w USA będą podane wskaźniki Conference Board).
Ważne też będą kolejne dane z amerykańskiego rynku pracy, które już w ubiegłym tygodniu wskazały na znaczny wzrost bezrobocia. W tym tygodniu podane będą kolejne odczyty wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, raport ADP, a także liczba nowych miejsc pracy, która zapewne spadnie po raz pierwszy od września 2010. Ciekawe będą także dane z Chin, gdzie podany będzie indeks PMI dla przemysłu, co pozwoli ocenić skalę odbicia koniunktury po opanowaniu epidemii.
Na skróty:
Jak polski przemysł zareagował na wybuch epidemii?
W środę o godz. 09:00 poznamy pierwsze dane PMI dla polskiego przemysłu znajdujące się już pod silnym wpływem epidemii COVID-19. Według oczekiwań Banku Millennium indeks ten obniży się do 45,9 pkt z 48,2 pkt w lutym. Sytuacja w przemyśle będzie jednak gorsza niż wskazania indeksu, gdyż w marcu, podobnie jak w lutym zostanie on sztucznie zawyżony przez składową opóźnień dostaw, wynikających z zaburzeń w związku z pandemią koronawirusa.
Epidemia w Polsce nasila się, choć w mniejszej skali niż w krajach Europy Zachodniej Skala epidemii w Polsce nasila się, choć jej zakres jest mniejszy niż w innych krajach na podobnym etapie rozwoju epidemii. Według stanu na poniedziałek rano, to osiemnasty dzień, kiedy liczba zainfekowanych przekroczyła 50, liczba stwierdzonych zachorowań wynosi w Polsce 1905, natomiast liczba zmarłych 26. Na tym samym etapie rozwoju epidemii liczba stwierdzonych przypadków w Niemczech wynosiła ponad 7 tys., a we Włoszech ponad 10 tys. Radykalne działania podjęte prze rząd w celu powstrzymania rozwoju epidemii mogą więc przynieść mniejszą skalę pandemii i wypłaszczenie krzywej zachorowań.
– Epidemia Covid-19 ma negatywny wpływ na funkcjonowanie całej gospodarki, w tym także sektora bankowego. Kanałów oddziaływania jest wiele, a główne wiążą się ze spadkiem popytu na usługi bankowe, pogorszeniem sytuacji finansowej klientów i ryzykiem pogorszenia jakości portfela kredytowego, spadkiem stóp procentowych i wiążącym się z tym spadkiem dochodów, osłabieniem złotego i wzrostem potrzeb płynnościowych. To wszystko powoduje ryzyko znacznego pogorszenia wyników sektora, a przez to też możliwości kreacji przez banki kredytu. Sektor bankowy jest jednocześnie niezbędny do wsparcia gospodarki w obecnych zawirowaniach, zapewniając finansowanie firm, których sytuacja finansowa uległa załamaniu. Z tego względu konieczne są działania wzmacniające sektor bankowy, aby mógł podtrzymać, a nawet wzmocnić skalę finansowania gospodarki, przy wyższym ryzyku kredytowym firm. Część podjętych do tej pory działań korzystnie działa na banki, szczególnie obniżenie stopy rezerw obowiązkowych, podwyższenie oprocentowania rezerw obowiązkowych, zniesienie bufora ryzyka systemowego, złagodzenie części regulacji nadzorczych. W podjętych działaniach brakuje, w mojej ocenie, zniesienia lub przynajmniej modyfikacji podatku bankowego, który może ograniczać skalę finansowania firm, na korzyść kupna obligacji skarbowych, które są wyłączone z opodatkowania. Negatywnie na możliwości wsparcia gospodarki przez banki może działać dalsze obniżanie stóp procentowych, ze względu n negatywny wpływ na kondycję finansową banków. Aby więc sektor bankowy mógł efektywnie wspierać gospodarkę w pokonaniu kryzysu konieczne są działania zwiększające przestrzeń do kreacji kredytu, którego będą potrzebowały firmy dotknięte skutkami koronawirusa. To m.in. od dostępności finansowania zależeć będzie, czy restart gospodarki po epidemii będzie szybki, czy zastój gospodarczy będzie utrzymywał się przez dłuższy czas – mówi Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Skutki ekonomiczne epidemii będą znaczne
Nawet jeśli przebieg epidemii będzie łagodniejszy niż w krajach Europy Zachodniej to skutki ekonomiczne będą znaczne. Szczególnie, że możliwe jest wprowadzenie dodatkowych ograniczeń. W ubiegłym tygodniu rząd wprowadził zakaz przemieszczania się, poza sytuacjami niezbędnymi (zakupy żywności i leków, tylko konieczne dojazdy do pracy) i zgromadzeń powyżej dwóch osób. Wprowadzono także ograniczenia liczby osób w transporcie publicznym. Poza nowymi zakazami przedłużono do 13 kwietnia kontrolę na granicach. Minister Emilewicz wskazała na możliwość wprowadzenia dodatkowych działań w tym tygodniu, które mogą wiązać się z nowymi obostrzeniami w sklepach i zakładach pracy.
Wzrost gospodarczy – głęboka recesja w 2Q i stopniowe odbicie w drugiej połowie roku
Dane z polskiej gospodarki za styczeń i luty były lepsze od oczekiwań, co wskazało na dobrą kondycję gospodarki w okresie bezpośrednio poprzedzającym wybuch epidemii. Wzrost gospodarczy w 1Q może wynieść ok. 2,5% r/r, czemu pomogą wzmożone zakupy przezornościowe przed wybuchem epidemii. Drugi kwartał będzie jednak silnym uderzeniem dla gospodarki, a PKB może spaść o nawet 10% r/r, przy założeniu, że szczyt epidemii będzie w kwietniu, a na przełomie maja i czerwca zaczną rozluźniać się restrykcje, a aktywność ekonomiczna będzie odradzać się. Najsilniej skutki obecnego kryzysu odczują firmy usługowe (szczególnie turystyka, gastronomia, kultura, rozrywka, transport, szczególnie pasażerski), które mierzą się z załamaniem dochodów na skutek wprowadzonej izolacji społecznej. Załamanie nastrojów w sektorze usług wskazały wstępne indeksy PMI w krajach strefy euro.
W drugiej połowie roku spodziewamy się odbudowy wzrostu, jednak w naszej ocenie odczyt dynamiki PKB w całym roku będzie ujemny i wyniesie ok. -3,0% r/r. W dalszym ciągu prognozy obarczone są dużym ryzykiem, uzależnionym od przebiegu epidemii w Polsce i w Europie. Napływające dotychczas dane, szczególnie z Europy, a także możliwe dalsze restrykcje w przemieszczaniu się, nie dają podstaw do optymizmu, stąd ryzyka dla wzrostu gospodarczego skierowane są w dół. Przebieg restartu gospodarki w Chinach, gdzie aktywność ekonomiczna odbudowuje się po ustabilizowaniu sytuacji epidemiologicznej, wskazuje na stopniowe jej tempo. Wskaźnik aktywności ekonomicznej w Chinach po załamaniu się na przełomie stycznia i lutego, kiedy zamknięto Wuhan, wzrósł o ok. 20% w stosunku do dołka z połowy lutego, jednak wciąż jest o ok. 30% niższy niż na początku roku. Wciąż utrzymywana jest część restrykcji, szczególnie we współpracy z otoczeniem zewnętrznym. Przykładowo, każdy obcokrajowiec przybywający do Pekinu musi odbyć obowiązkową 2-tygodniową kwarantannę. Oznacza to, że nawet po ustabilizowaniu sytuacji epidemiologicznej działalność w niektórych branżach nie wróci szybko do poziomu sprzed epidemii. Skalę i tempo odbicia gospodarki po ustabilizowaniu epidemii w Polsce będą ograniczały także restrykcje utrzymywane w innych krajach UE, znacznie bardziej dotkniętych przez epidemię. Skutki gospodarcze epidemii w krajach Europy Zachodniej będą znaczne, strefa euro doświadczy głębokiej recesji, przez co popyt zagraniczny nie będzie wspierał odbudowy wzrostu w Polsce. Powyższe czynniki wskazują, że przebieg odbicia wzrostu może mieć bardziej kształt litery U niż V.
Bezrobocie – wzrost do ok. 7% to optymistyczne założenie
Załamanie wzrostu gospodarczego i ograniczenia w działalności gospodarczej będą miały negatywny wpływ na rynek pracy. Szukając analogii w kryzysie lat 2008-2009, kiedy w rok od upadku Lehman Brother liczba bezrobotnych w Polsce wzrosła o ok. 400 tys, to w obecnych uwarunkowaniach oznaczałoby to wzrost stopy bezrobocia do ok. 8%. Biorąc jednak pod uwagę znacznie bardziej dynamiczny charakter obecnego kryzysu i wstrzymanie działalności lub radykalne ograniczenia skali działania znacznej części firm, skala wzrostu bezrobocia mogłaby być większa i bardziej gwałtowna. Zakładamy jednak, że podjęte w ramach Tarczy Antykryzysowej działania osłonowe polskich firm, szczególnie małych i średnich zmniejszą skalę zwolnień i stopa bezrobocia w tym roku nie przekroczy 7%. Na chwilę obecną to dość optymistyczny scenariusz, biorąc pod uwagę relatywnie ograniczoną, w porównaniu z innymi krajami, skalę wsparcia firm, pomijanie dużych firm w niektórych rozwiązaniach Tarczy, a także opóźniające się tempo prac parlamentarnych.
Inflacja wyhamuje, choć ceny żywności mogą złagodzić dezinflacyjne skutki recesji
Presja inflacyjna spadnie, w ślad za spadkiem wzrostu gospodarczego, szczególnie inflacja bazowa przestanie narastać. Dodatkowo, w kierunku niższej inflacji będzie działać spadek cen paliw na stacjach benzynowych. Niemniej jednak, w drugiej połowie roku działanie tego czynnika może wygasnąć, ponieważ w naszej ocenie utrzymanie cen ropy naftowej na obecnych poziomach w długim terminie będzie trudne, szczególnie jeśli w drugiej połowie roku nastąpi odbicie koniunktury. Dodatkowo, czynnikiem niepewności pozostają ceny żywności. W okresie epidemii widoczny był pewien wzrost cen żywności, kupowanej w celach przezornościach. Biorąc pod uwagę warunki pogodowe i suszę, która może utrzymać się także w miesiącach wiosenno-letnich, miesiące wiosenne mogą przynieść mniejszy sezonowy spadek cen żywności. W rezultacie inflacja cen żywności może obniżać się tylko nieznacznie w stosunku do bieżących poziomów. W naszej ocenie inflacja mierzona wskaźnikiem CPI powróci do pasma dopuszczalnych odchyleń inflacji od celu i średnio w roku wyniesie 3,2% r/r, choć ryzyka dla naszej prognozy skierowane są w górę.
Stopy procentowe – obniżki niewykluczone, choć mało efektywne we wsparciu gospodarki
W zakresie polityki pieniężnej uważamy, że optymalnym scenariuszem byłaby stabilizacja stóp procentowych, gdyż dalsze cięcia stóp procentowych mogłyby być nieefektywnym narzędziem wsparcia gospodarki w obecnych uwarunkowaniach, szczególnie, że inflacja może spadać w powolnym tempie. Rynek FRA wycenia cięcie stóp o 50 pbs w perspektywie najbliższych 6 miesięcy. W naszej ocenie tak radykalny spadek stóp procentowych może mieć negatywny wpływ na warunki funkcjonowania sektora bankowego, ponieważ przez pogorszenie jego kondycji finansowej i kapitałowej, zmniejszy się możliwość kreacji kredytu przez polskie banki. To byłoby niepożądane w obecnym kryzysie, ponieważ polskie firmy będą potrzebowały finansowania na odbudowę działalności po tym, jak sytuacja epidemiologiczna ustabilizuje się. Tym bardziej, że utrzymany zostaje podatek bankowy, który nie zachęca do wzrostu akcji kredytowej. W takich uwarunkowaniach liczyć się można z ograniczeniem skali finansowania, szczególnie w warunkach podwyższonego ryzyka kredytowego. Dlatego też szczególnie pożądane są działania władz monetarnych i nadzorczych ukierunkowane na wsparcie akcji kredytowej, w tym także poprzez łagodzenie wpływu podwyższonego ryzyka kredytowego (przede wszystkim firm –małych i dużych) na bilanse banków. Pobudzenie kredytu jest priorytetem Narodowego Banku Węgier, który utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie, a ściął stopę rezerw obowiązkowych do zera i modyfikuje program finansowania wzrostu gospodarczego. Głównym beneficjantem ewentualnej obniżki stóp proc. w Polsce byłby niewątpliwie resort finansów, który w tym roku mierzyć się będzie ze znacznym wzrostem potrzeb pożyczkowych, sięgających 100 mld PLN. Niższe stopy procentowe powstrzymają nadmierny wzrost rentowności papierów skarbowych i kosztów finansowania długu. W tym samym kierunku działa rozpoczęty skup przez Narodowy Bank Polski obligacji skarbowych na rynku wtórnym.
Pandemia COVID-19 nieustannie eskaluje
Pandemia COVID-19 nieustannie eskaluje. Liczba potwierdzonych zarażeń na świecie przekroczyła już 720 tys., co oznacza, że w ciągu tygodnia wzrosła ponad dwukrotnie. Nadal notowane są dynamiczne przyrosty w Europie, zwłaszcza w Hiszpanii i w Niemczech, gdzie nowych przypadków przybywa już silniej niż we Włoszech (tam pojawiają się sygnały pewnej stabilizacji liczby nowych zachorowań). Obecnie najmocniej epidemia rozprzestrzenia się w Stanach Zjednoczonych, w których codziennie potwierdza się kilkanaście tysięcy nowych przypadków. Skala rozwoju epidemii oraz wynikające z niej samoizolacja mieszkańców i ograniczające działania władz na świecie nie pozwalają wierzyć w szybkie odbicie globalnej koniunktury, tj. w przebieg cyklu w kształcie litery „V”. Oznacza to, że okres recesji w największych gospodarkach rozwiniętych wydłuży się co najmniej do kilku kwartałów. Bezprecedensowe w skali i tempie przeprowadzenia działania władz na świecie w zakresie polityki gospodarczej pozwalają jednak mieć nadzieję, że uda się uniknąć najbardziej negatywnego scenariusza, tj. aktywności gospodarczej przybierającą postać litery „L” oznaczającej błyskawiczne załamanie koniunktury, a następnie przedłużającego się okresu stagnacji gospodarczej. W szczególności uwagę zwraca największa w historii skala stymulacji monetarnej i fiskalnej w USA, która w 2020 r. sięgnąć może łącznie 4 bln USD. O ile jeszcze kraje rozwinięte są w stanie próbować łagodzić wpływ epidemii gospodarczej w oparciu o własne środki to kraje rozwijające się będą potrzebować międzynarodowej pomocy. Według szefowej Międzynarodowego Funduszu Walutowego kraje te będą potrzebować 2,5 bln USD finansowania zewnętrznego.
Najsilniejsze od co najmniej 50 lat załamanie rynku pracy w USA
Epidemia koronawirusa dramatycznie odbija się na sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA złożonych między 16 a 20 marca wyniosła 3,3 mln, po wzroście tydzień wcześniej na poziomie 281 tys. Tak dramatyczny wzrost liczby osób bezrobotnych nie dokonał się nigdy w ponad 50 letniej historii danych. Dla odzwierciedlenia skali obecnego załamania, należy wspomnieć, że w szczycie redukcji zatrudnienia w 2008 r., tj. podczas globalnego kryzysu finansowego taka sama liczba nowych wniosków o zasiłek była złożona w ciągu 6 tygodni. Do tak ogromnych zmian przyczynia się zwłaszcza załamanie zatrudniającego ok 80% pracowników USA sektora usług. Odzwierciedla to opublikowany w ub. tygodniu wskaźnik PMI dla tych branż w USA, który spadając do 39,1 pkt w marcu z 49,4 pkt w lutym dobił do nienotowanego dotąd dna. Dane te utwierdzają prognozy, że recesja z powodu pandemii w USA będzie głębsza niż podczas kryzysu po upadku Lehman Brothers (prezes Fed J.Powell powiedział, że gospodarka może w niej już być). Dla łagodzenia skutków gospodarczych amerykańskie władze wprowadzają największy w dziejach USA program stymulacji fiskalnej i monetarnej.
QE w USA bez limitów
W ub. tygodniu Fed kolejny raz złagodził politykę pieniężną w USA m.in. znosząc wcześniejsze ograniczenia skali skupu aktywów. Ponadto Rezerwa Federalna ogłosiła nowe programy o łącznej wartości 300 mld USD, które mają wesprzeć akcję kredytową w gospodarce. Pierwsze dwa z nich: Primary Market Corporate Credit Facility (PMCCF) dla nowo emitowanych obligacji korporacyjnych i Secondary Market Corporate Credit Facility (SMCCF) pozwolą Fed na zakup długu przedsiebiorstw. Konstrukcja tych programów częściowo wspartych z budżetu federalnego pozwoli obejść zakaz bezpośredniego nabywania przez Fed korporacyjnych papierów dłużnych. Trzeci program Term Asset-Backed Securities Loan Facility (TALF) ma zapewnić dostęp do kredytu dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. W komunikacie Fed uprzedza ponadto o uruchomieniu wkrótce programu Main Street Business Lending Program, którego celem będzie wsparcie akcji kredytowej dla małych i średnich przedsiębiorstw. Informacje te wskazują, że bank centralny USA skupując papiery korporacyjne oraz planując bezpośrednie kredytowanie niektórych przedsiębiorstw wchodzi w dziedziny gospodarcze, w których nigdy do tej pory nie był obecny. Wobec wstrząsu gospodarczego, jakim jest epidemia SARS-CoV-2 Fed reaguje szybko, aby zapewnić tanie finansowanie dla różnych podmiotów gospodarczych i poszerzenia dostępu do kredytów. Działania Fed, mogą wpłynąć na łagodniejszy przebieg zaburzenia związanego z epidemią i szybszy powrót do fazy ożywienia, tak jak po wielkim kryzysie finansowym 10 lat temu, gdy gospodarka amerykańska wydźwignęła się z marazmu wcześniej niż inne kraje rozwinięte. Stymulacji monetarnej towarzyszą największy w historii program fiskalny.
Największy w historii program fiskalny w USA
W ub. tygodniu amerykański Kongres zaaprobował największy w historii USA program publicznego wsparcia gospodarki. Ostateczna jego wersja przewiduje m.in. 500 mld USD na pomoc dla branż w trudnej sytuacji, 350 mld USD na pożyczki dla małych firm i 250 mld USD na wsparcie osób bezrobotnych. Program zawiera zapisy zgodnie, z którymi dla każdego dorosłego obywatela zarabiającego mniej niż 75 tys. USD rocznie zostanie przeznaczone 1200 USD i dodatkowe 500 USD na każde dziecko.
Recesja w strefie euro inna niż poprzednie
Według wstępnych obliczeń indeksy PMI dla usług w Niemczech i w strefie euro załamały się w marcu do najniższych poziomów w historii badania. Wyniosły one 34,5 pkt wobec 52,5 pkt w lutym dla Niemiec oraz 28,4 pkt wobec 52,6 pkt przed miesiącem dla Eurolandu. Skala spadku jest bezprecedensowa. Sektor usług, zwłaszcza transport, turystyka i gastronomia znajduje się w dramatycznej sytuacji w związku z epidemią koronawirusa, która wymusiła wstrzymanie świadczenia usług lub załamanie popytu na skutek ograniczenia możliwości przemieszczania się i innych regulacji administracyjnych. Obecnie strefa euro jest jednym z epicentrów pandemii, a w większości jej krajów liczba nowych zachorowań nadal eskaluje. Badanie PMI wskazuje także na bezprecedensowy spadek subindeksu zatrudnienia, co jest najgorszą informacją, gdyż oznacza zanik ostatniego bezpiecznika koniunktury oraz budzi obawy o szybką obudowę gospodarki. Indeksy PMI dla przemysłu spadły natomiast do 45,7 pkt dla Niemiec i do 44,8 pkt dla Eurolandu, choć sytuacja w tym sektorze jest gorsza niż wskazują poziomy indeksów, gdyż są one sztucznie podbijane przez komponent czasu dostaw. Dane PMI za marzec wskazują, że PKB w strefie euro spadnie w 1Q, ale najgorsze jeszcze przed nią, gdyż zanosi się na nienotowane w ostatnich dziesięcioleciach załamanie gospodarki w 2Q, a recesja będzie miała inny charakter niż w przeszłości. Do tej pory bowiem sektor usług wygładzał przebieg cyklu koniunkturalnego. Obecnie sektor ten, o zdecydowanie największym zatrudnieniu w strefie euro cierpi najmocniej, a spadek aktywności gospodarczej najpewniej będzie dużo silniejszy niż podczas globalnego kryzysu finansowego w latach 2008-2009, a także kryzysu zadłużeniowego 2011—2012. Z tych względów należy oczekiwać, podobnie jak w przypadku USA, że koniunktura w strefie euro nie poprawi się szybko. Dane wskazują że rosną ryzyka dla dłuższej dekoniunktury, co nie pozwoli polskiemu eksportowi łagodzić spadku popytu wewnętrznego w kraju. Optymistyczną informacją jest jednak ogromna skala działań rządu Niemiec, największej gospodarki strefy euro.
Niemcy wesprą gospodarkę kwotą 750 mld EUR
W ub. tygodniu niemiecki parlament przyjął pakiet stymulacyjny w wysokości 750 mld EUR. Największa część (600 mld EUR) tej kwoty stanowi Fundusz Stabilności Gospodarczej dla dużych (zatrudniających ponad 250 pracowników) przedsiębiorstw, którego środki będą przeznaczone na gwarancje kredytów poprawiających płynność, a także dokapitalizowanie spółek. Niemiecki rząd wprowadza także możliwość odroczenia składek podatkowych oraz zamierza współfinansować do 60% wynagrodzenia zatrudnionych, których praca nie jest wykorzystana.. Z kolei na pożyczki i dotacje dla samozatrudnionych oraz mikroprzedsiębiorstw przeznaczono 50 mld EUR. Przewidziano także wsparcie służby zdrowia oraz dodatkowe zasiłki rodzinne. Realizacja tego programu spowoduje zwiększenie deficytu finansów publicznych o 156 mld USD, co może wiązać się z czasowym zniesieniem konstytucyjnych limitów zadłużenia Wartość programu stanowi ponad 20% niemieckiego PKB, co dwukrotnie przewyższa skalę programu w Polsce. Rozwiązania te pozwalają mieć nadzieję, na odbudowę w perspektywie kilku kwartałów gospodarki po szoku związanym z nadal eskalującą w Niemczech epidemią COVID-19.
Miniony tydzień wśród walut emerging markets był okresem uspokojenia notowań po wcześniejszym okresie burzliwej przeceny. Co więcej, niejednokrotnie – jak w przypadku rumuńskiego leja, czeskiej korony oraz złotego – walutom CEE udało się odrobić część poniesionych strat w relacji do euro. W przypadku kursu EUR/PLN oznaczało to spadek notowań do 4,50 z poziomu 4,63 wskazywanego przez nas we wcześniejszych raportach jako możliwy kres osłabienia polskiej waluty. Na przeciwnym biegunie był natomiast południowoafrykański rand, który był najtańszy w historii po decyzji agencji Moody’s o obniżeniu ratingu RPA do poziomu śmieciowego. Na rynkach globalnych omawiany okres zdecydowanie należał do euro, które umacniało się w relacji do dolara. Zwyżka kursu EUR/USD o ponad 4,5% była najsilniejsza od grudnia 2008 roku, co jest kolejną rynkową analogią do czasów ostatniego kryzysu.