Aktywa zza Atlantyku ostatnio nie mają dobrej passy. Coraz głębsze spadki na Wall Street korespondują z ucieczką kapitału od dolara. Głównym winowajcą jest niepewność co do skutków działań amerykańskiej administracji. W tych niełatwych rynkowych warunkach wciąż lepiej niż dobrze radzi sobie polski złoty.
Sposób na dolara
Polityka prowadzona przez Biały Dom odciska coraz głębsze piętno na rynkach finansowych. Poniedziałkowa sesja na nowojorskiej giełdzie była jedną z najgorszych w ostatnich latach. Główne indeksy, na czele z technologicznym Nasdaqiem, traciły po kilka procent. Przyczyny? Polityka chaotycznej wojny handlowej, burzenie długoletnich sojuszy, w tym gospodarczych, przy jednocześnie wciąż nierozwiązanej kwestii amerykańskiego budżetu i zadłużenia. Tak duża niepewność co do krótko- i długoterminowych skutków zderzenia geopolityki z gospodarką nie nastraja inwestorów optymistycznie. Wskaźnik Fear and Greed (ang. Strach i Chciwość; dotyczący Wall Street) znalazł się najniżej od roku, czyli w polu ekstremalnego strachu. Dolar, jako bezpieczna przystań na rynku walutowym, potrafi zyskiwać nawet w obliczu ryzyk dotyczących samego USA, ale nie tym razem. Coraz większe zagrożenie dla stabilnego i odpowiedniego wzrostu PKB (pierwszy cios w USD) skłania rynek do szacowania szybszych i większych obniżek stóp procentowych przez Fed (drugi cios w dolara). Za nadzieję dla „zielonego” można uznać coraz poważniejsze wykupienie. Niezwykle gwałtowna zmiana kursu EUR/USD w marcu (przeszło 5 centów w górę, czyli blisko 5%) wręcz prosi się o korektę. Warto jednak zaznaczyć, że inwestorzy nieszczególnie mają czas na zastanowienie i kalibrację swoich portfeli. Non stop zasypywani są nowymi informacjami, obraz gospodarczy jest coraz mniej wyraźny, a to kieruje ich w stronę aktywów sprawdzających się w aktualnych okolicznościach.
Make Europe Great Again
Kurs EUR/USD we wtorkowe popołudnie coraz wyraźniej przebija 1,09 $ i jest już o włos od testowania październikowego szczytu. Ten opór, wraz z coraz bardziej stromą ścianą wzrostową na wykresie, skłania do pytań o możliwą korektę. Impulsem do takowej mogą być dzisiejsze dane JOLTS z amerykańskiego rynku pracy. Jednak ich historyczność (dotyczą stycznia) może ograniczyć oddziaływanie odczytu na rynek. A wtedy oczy inwestorów zwrócą się na jutrzejszy inflacyjny wskaźnik CPI zza oceanu. Pozytywnym odpryskiem napływu kapitału na Stary Kontynent jest sytuacja walut naszego regionalnego koszyka. Solidarnie i znacząco zyskują one w stosunku do dolara (najmocniejsza jest dziś czeska korona), kurs USD/PLN testował od góry 3,84 zł. Globalne zamieszanie jest niwelowane coraz większą atrakcyjnością UE. Ostatnie doniesienia mówią o zgodzie niemieckich Zielonych na poluzowanie konstytucyjnych reguł wydatkowych RFN. Również to stoi za odpływem kapitału z forexowych bezpiecznych przystani, takich jak JPY (w niego uderzyły też japońskie odczyty makro) czy CHF. Kurs franka ponownie znalazł się blisko 4,37 zł. Skoro to wspólna waluta w dużej mierze odpowiada za pozytywne nastroje, to pod jej naporem pęka też złoty, a kurs euro coraz śmielej testuje od dołu lokalne szczyty przy psychologicznym 4,20 zł. Rodzimej walucie nie powinno przeszkadzać jutrzejsze utrzymanie stóp procentowych przez RPP.
Autor: Adam Fuchs, analityk walutowy Walutomat.pl