Ebury wprowadza na rynek transakcje parallel forward. Rozwiązanie umożliwia firmom importującym towary z Chin wyeliminowanie ryzyka kursowego w parze z juanem – daje możliwość uzgodnienia z dostawcami ceny w chińskiej walucie i jednocześnie rozliczenia się z nimi w dolarze, który wciąż jest przez nich preferowany.
Jak podaje GUS, wartość importu z Chin do Polski w 2019 roku wyniosła ponad 125 mld zł. Oznacza to, że Państwo Środka jest drugim, najważniejszym po Niemczech, źródłem importowanych dóbr (w minionym roku odpowiadało za ok. 12% całego importu do Polski).
Zdecydowana większość transakcji pomiędzy polskimi zamawiającymi a chińskimi dostawcami jest rozliczana w dolarze amerykańskim – odsetek ten jest szacowany aż na 85%. Około 10% rozliczeń dokonuje się w chińskich juanach, a w przypadku pozostałych kilku procent transakcji przeważa euro. Od dekady udział juana w rozliczeniach handlowych pomiędzy firmami z Polski i Chin powoli, ale sukcesywnie rośnie.
Na skróty:
Juan kusi polskie firmy
W ocenie Ebury trend wybierania juana w transakcjach z chińskimi przedsiębiorcami może przybrać na sile w nadchodzących latach. Zyskaliby na tym polscy importerzy.
– Rozliczanie transakcji zakupu bezpośrednio w chińskiej walucie zamiast w amerykańskiej ogranicza ryzyko kursowe, jako że kurs złotego w relacji do juana jest znacznie stabilniejszy niż złotego do dolara. Wynika to z przynależności złotego i juana do jednego koszyka walut rynków wschodzących. A im niższe wahania kursu, tym łatwiej chronić marżę – mówi Adam Stosio, dyrektor zarządzający ds. transakcji walutowych Ebury Polska.
Ekspert przypomina, że rozliczanie się z partnerami biznesowymi z Chin w dolarze generuje dla polskiego przedsiębiorcy także inne ryzyka. Głównym z nich jest to, że zazwyczaj chińscy dostawcy nie stosują kontraktów zabezpieczających. To jeden z najważniejszych powodów, dla którego importerzy łaskawym okiem patrzą na juana mimo dominacji dolara amerykańskiego na światowych rynkach.
– Nawet jeśli ceny towarów są ustalone w dolarze, to dostawcy z Chin nadal muszą przeliczać otrzymane płatności na juana z tytułu kosztów ponoszonych w tej walucie. W razie spadku kursu USD/CNY chińskie firmy starają się scedować niekorzystną dla siebie różnicę na polskiego kontrahenta, podnosząc pierwotnie uzgodnione ceny – wyjaśnia Adam Stosio.
Chińczycy niechętni juanowi
Wydawałoby się, że juan powinien być dla chińskich dostawców preferowaną walutą rozliczeń. W praktyce nie zawsze akceptują oni płatności w swojej walucie. Czasami wynika to z polityki tamtejszych banków.
– Niektóre banki działające w Chinach są zobowiązane do zachowania określonej części rezerw w walutach obcych i oczekują od chińskich firm eksportowych, że te nie będą przyjmować płatności od kontrahentów w lokalnej walucie. Zdarza się też, że wymagają od przedsiębiorców otrzymujących płatność w juanie dostarczenia dodatkowych dokumentów, co w ocenie wielu z nich stanowi niepotrzebne komplikacje – wymienia Adam Stosio.
Niechęć do rozliczania transakcji w juanie czasami wynika także ze stosowanej przez chińskie firmy optymalizacji podatkowej.
– Niektóre przedsiębiorstwa wykorzystują w swojej działalności tzw. konta nierezydenta, założone dla własnych podmiotów zlokalizowanych poza Chinami kontynentalnymi. Ułatwia im to otrzymywanie zwrotu podatku, ale wymaga, by płatności od zagranicznych obiorców wpływały w walucie innej niż juan, np. w dolarze – dodaje ekspert.
Alternatywa dla importerów
Specyfika rynku chińskiego w zakresie rozliczeń walutowych i problemy, jakie generuje ona dla przedsiębiorców, sprawiły, że Ebury zdecydowało się rozszerzyć swój wachlarz operacji płatniczych i zabezpieczających o nowy model płatności. Transakcja parallel forward, bo o niej mowa, umożliwia polskim importerom ustalenie ceny towaru w chińskim juanie, ale przesłanie płatności w dolarze na podstawie kursu spot USD/CNY (transakcja jest dokonywana na rynku kasowym i rozliczana po aktualnie obowiązującej cenie).
– Taki model rozliczenia umożliwia polskim przedsiębiorcom ochronę marży dzięki zabezpieczeniu kursu juana i zapewnia przewidywalność w zarządzaniu kosztami. Jednocześnie pomaga budować długoterminowe relacje z dostawcami dzięki temu, że w przypadku nagłej, niekorzystnej dla chińskiego kontrahenta zmiany kursu USD/CNY strony unikną konieczności renegocjacji pierwotnie zawartej umowy – wylicza Adam Stosio.
Obecnie parallel forward od Ebury to jedyne tego typu rozwiązanie na rynku, jeszcze nieoferowane przez polskie banki ani pozostałe instytucje finansowe. To także kolejna innowacja w zakresie rozliczeń walutowych dla firm z sektora MŚP i dużych przedsiębiorstw.
W przeszłości Ebury zaoferowało eksporterom i importerom kontrakty typu window forward – dostępne również dla chińskiego juana. W przeciwieństwie do klasycznych kontraktów terminowych zapewniają one możliwość zabezpieczenia kursu walutowego przy zachowaniu elastycznych terminów płatności. Sprawdzają się w sytuacjach, gdy np. przedsiębiorca wie, że przez następne dwa lata będzie musiał kupować walutę obcą za milion złotych rocznie, ale nie jest w stanie dokładnie zaplanować kiedy.