ŻYWNOŚĆ I ROLNICTWOGlifosatowa ruletka w kaszach jaglanych – wyniki kolejnych niezależnych badań

Glifosatowa ruletka w kaszach jaglanych – wyniki kolejnych niezależnych badań

FoodRentgen i Fundacja Konsumentów opublikowały dziś (z opóźnieniem spowodowanym przez kryzys koronawirusowy) kolejny raport dotyczący zawartości pozostałości glifosatu w kaszach z polskich sklepów – tym razem jaglanych. Jaglanki zbadano dwukrotnie w ponad 4-miesięcznym odstępie czasu. Na wyniki zareagowali też producenci. Sieć Biedronka wycofała kilka partii kaszy jaglanej jeszcze przed opublikowaniem raportu, to samo zapowiedziała firma Kupiec. W lutym GIS zapowiadał, że planuje w 2020r. badania 80 tysięcy próbek żywności na obecność pozostałości glifosatu.

 

Organizatorzy badań mają nadzieję, że kryzys związany z koronawirusem nie spowoduje zmniejszenia, a może wręcz zwiększy zainteresowanie decydentów tematyką jakości żywności w Polsce. Jak na razie, w reakcji na wyniki, większość producentów zapewniła oficjalnie, że ich kasze są czyste i kontrolowane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Niektórzy podzielili niepokój konsumentów. Stają na stanowisku, że coraz trudniej znaleźć na rynku wystarczająco dobry surowiec i wskazują na potrzebę rozwiązań systemowych. Jeden producent oczekuje od organizatorów zaniechania publikacji raportu i stawia niezgodne z prawdą zarzuty o nierzetelności badań.

 

Burza na półce z kaszą

 

O co tyle krzyku? Przypomnijmy – 20 listopada 2019 r. FoodRentgen i Fundacja Konsumentów opublikowały raport z wynikami badania 10 popularnych kasz gryczanych z polskich sklepów pod kątem obecności pozostałości glifosatu – potencjalnie niebezpiecznego dla zdrowia herbicydu. Badanie, którego rzetelność gwarantuje jedno z najlepszych w Polsce i Europie laboratoriów – Zakład Badania Bezpieczeństwa Żywności Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach wykazało, że aż 40% zbadanych kasz przekroczyło dopuszczalne normy zawartości glifosatu i nie powinno znaleźć się na półkach sklepowych. Publikacja wywołała burzliwą dyskusję w polskich mediach i na rynku producentów artykułów spożywczych. Sieć Lidl zdecydowała się na wycofanie partii swoich kasz.

 

Już wtedy organizatorzy akcji informowali, że równolegle z kaszami gryczanymi przebadanych zostało także 10 kasz jaglanych. Po czterech miesiącach kasze jaglane tych samych producentów zostały ponownie przebadane, a wyniki zestawione w kolejnym raporcie. W przypadku kasz, w których znaleziono przekroczenia, zarówno za pierwszym, jak i za drugim razem, wyniki były oczywiście przekazywane do Głównego Inspektora Sanitarnego oraz właścicieli marek.

 

Glifosat 46 razy ponad normę

 

Za pierwszym razem – we wrześniu 2019 r. okazało się, że 4 z 10 badanych kasz jaglanych są wolne od pozostałości herbicydu. W 2 kaszach pozostałości herbicydu wystąpiły na granicy obowiązującej normy (0,1 mg/kg Najwyższego Dopuszczalnego Poziomu NDP). W pozostałych 4 kaszach wykryto przekroczenia pozostałości glifosatu na poziomie 3 do 6 krotności obowiązującej normy.

 

Za drugim razem, w styczniu 2020 r. również 4 kasze z 10 badanych okazały się wolne od pozostałości glifosatu, ale tylko dwie z nich okazały się tymi samymi kaszami, co w badaniu z września 2019 r. W pozostałych 6 kaszach wykryto przekroczenia pozostałości na poziomie od 2 nawet do 46 krotności (!) obowiązującej normy.

 

– Raport miał się ukazać dużo wcześniej, bo na początku marca, zanim rolnicy wyjdą w pole. Niestety pandemia pokrzyżowała nam plany. Naszym raportem chcielibyśmy skłonić rolników do głębokiego przemyślenia, czy warto ryzykować, czy może lepiej ograniczyć opryski do niezbędnego minimum. Nie tylko w uprawach gryki i prosa, ale też we wszystkich innych zbożach, i nie tylko glifosatu, ale też innych środków ochrony roślin – mówi Marcin Galicki, współtwórca programu FoodRentgen. – Temat żywności wolnej od przekroczeń, podobnie jak temat smogu, będzie coraz częściej się pojawiał jako istotny dla konsumentów, a więc i dla przetwórców. Ci z kolei powinni przypominać to swoim dostawcom przy kontraktacji i przy skupie. Bo nigdy nie wiadomo, jaki produkt my lub inna organizacja konsumencka, a być może sam GIS, będą chcieli przebadać w przyszłości – dodaje.

 

Konsumencka ruletka

 

Obecność na rynku bardzo popularnych produktów markowych o wysokich przekroczeniach pozostałości glifosatu to oczywiście niedobra wiadomość dla konsumentów.

 

– Pozytywnie jednak zaskoczył nas fakt, że partia produktu sprzedawana pod marką Plony Natury w Biedronce, w której nasze badanie wykazało najwyższe przekroczenie, została wycofana z rynku bardzo szybko po przekazaniu przez nas tej informacji firmie. Poza wskazaną partią, sieć wycofała również dwie inne partie, nie badane i nie wskazane przez nas. Z informacji przekazanej nam przez sieć Biedronka wynika, że staliśmy się impulsem do przeprowadzenia dodatkowych badań oferowanych, przez sieć, produktów. Stąd też dodatkowe wycofania. – mówi Marcin Galicki.

 

Zastrzeżenie natomiast budzi fakt, że Biedronka przy uruchomieniu akcji zwrotu produktu nie podała konsumentom powodu tego zwrotu – dodaje Paweł Rokicki, prezes Fundacji Konsumentów.

 

Wycofanie partii produktu z przekroczeniami zapowiedziała także firma Kupiec. Są jednak producenci, którzy przedstawiają wyniki badań wskazujące na brak przekroczeń. Również wyniki GIS-u, w paru przypadkach, nie wykazały nieprawidłowości. Skąd bierze się rozbieżność w różnych badaniach tego samego produktu?

 

Jeżeli za „ten sam produkt” uznamy jedną partię danego produktu to musimy wiedzieć, że w jednej partii produktu może znajdować się kasza, która pochodzi z wielu różnych upraw. Badania takie, jak przeprowadził FoodRentgen i Fundacja Konsumentów są badaniami punktowymi, gdzie próbka analityczna jest przygotowywana na bazie 1kg produktu. Jest to minimalna ilość, jaką wymaga laboratorium, by przeprowadzić i w razie potrzeby powtórzyć, wiarygodne badanie. Jest to też ilość, jaką przeciętny konsument nabywa podczas zakupów. Może się więc zdarzyć, że w jednym kg produktu przekroczenie będzie wielokrotne, a w innym w ogóle nie wystąpi, bo będzie on pochodził od innego dostawcy surowca.

 

– Nas interesuje rzeczywistość, na którą trafić może konsument w sklepie, a nie „rzeczywistość statystyczna” – mówi Paweł Rokicki. – Niezależne testy konsumenckie, takie, jak nasze zmieniają zasady gry. Badanie odbywa się na bazie konkretnego, losowo wybranego produktu z półki sklepowej, a więc pokazuje sytuację, na którą może w rzeczywistości trafić konkretny konsument. A w żadnym wypadku nie powinien on trafić na produkt, w którym występują przekroczenia dopuszczalnych prawem norm.

 

Mamy więc do czynienia ze swoistą „loterią”. Wystarczy, że tylko część partii danego produktu zawiera pozostałości w stężeniach przekraczających obowiązujące prawem normy, by pojawiło się ryzyko wykrycia przekroczenia. Im większa część partii zanieczyszczona pozostałościami, tym to ryzyko jest większe.

 

Potrzeba zmian w prawie

 

Z tego, jak złożony jest to problem najlepiej zdają sobie sprawę producenci.

 

– Najwyższa jakość produktów jest dla nas priorytetem. Najlepszym potwierdzeniem tego jest budżet, jaki cały czas przeznaczamy na badanie surowca, z którego produkujemy kasze i płatki, chociaż przepisy wcale nie obligują nas do takich działań. Nasz zakład produkcyjny ma bardzo restrykcyjne standardy przyjmowania zbóż do produkcji, od naszych dostawców wymagamy badań potwierdzających zgodność pod kątem obecności pozostałości pestycydów, co niestety spotyka się z oporem z ich strony. Sami również zlecamy badania w niezależnych akredytowanych laboratoriach i tylko taki odpowiedni surowiec trafia do produkcji. Mimo to jedna z partii płatków jaglanych, na którą posiadamy komplet zgodnych badań, w teście FoodRentgen wykazała przekroczenie – mówi Emilia Glinka, kierownik Działu Jakości i Laboratorium firmy Melvit– Realia funkcjonowania rynku są takie, że producenci nie są w stanie całkowicie wyeliminować produktów zanieczyszczonych. Wyzwaniem jest poprawienie jakości surowca, co wiąże się z kontrolą zboża już na poziomie pola, na którym jest uprawiane.

Jak twierdzi Glinka – problem nie zniknie dopóty, dopóki swoich praktyk nie zmienią rolnicy, którzy używają glifosatu niezgodnie z zaleceniami. A to może stać się pod naciskiem rynku (wspólnego stanowiska odbiorców) i zmian przepisów, które dziś obarczają odpowiedzialnością tylko firmy sprzedające produkt końcowy, a nie rolników.

– Bardzo zależy nam na poprawie obecnej sytuacji chcemy rozmawiać o problemie z Ministerstwem Rolnictwa. Mamy nadzieję, że dzięki tym działaniom, w połączeniu z inicjatywą programu FoodRentgen i Fundacji Konsumentów, problem zostanie poruszony szerzej i wypracowane zostaną rozwiązania, które poprawią obecną sytuację rynku zbożowego – dodaje Glinka.

Zdarzają się też producenci, którzy zamiast dialogu, starają się podważyć rzetelność badań przeprowadzonych przez program czy ich metodologię (która nota bene jest dokładnie opisana w raporcie).

Dr Artur Miszczak, kierownik Zakładu Badania Bezpieczeństwa Żywności skierniewickiego Instytutu Ogrodnictwa podkreśla jednak, że wszystkie badania przeprowadzane zostały zgodnie z najwyższymi światowymi standardami.

– Nasza metoda analityczna oznaczania glifosatu jest akredytowana przez Polskie Centrum Akredytacji i w sensie prawnym jest legalna, a jej opis jest dostępny na stronie laboratoriów referencyjnych Unii Europejskiej. To, że inne laboratorium w innej próbce nie wykryło glifosatu nie ma nic do rzeczy – podkreśla dr Miszczak.

Poprawić jakość naprawdę

Organizatorzy akcji podkreślają jednak, że cieszy fakt, iż wśród badanych kasz wciąż są produkty czyste oraz to, że jak do tej pory w żadnym produkcie ekologicznym nie znaleziono pestycydów.

– Bardzo ważne jest dla nas to, że rozpoczęliśmy nie tylko ważną dyskusję, ale też realny proces poprawy jakości żywności w Polsce. Od dawna było to naszym celem. Zgłaszają się też do nas producenci żywności, sygnalizując potrzebę zmian na całym rynku spożywczym. Chcemy wspierać branżę spożywczą w transformacji. Dlatego tym bardziej cieszy nas poprawa jakości produktów ze strony firmy Janex i sieci dyskontów Lidl. Poprawa jakości jest, jak na razie, widoczna porównując tylko dwa badania – badanie styczniowe, do badania wrześniowego mówi Marcin Galicki.

Dodaje, że nie znamy jednak przyczyn takiego stanu rzeczy. Być może chodzi o fakt interwencji ze strony GIS lub zaostrzenie polityki jakościowej tych firm, która znowu może wynikać z kryzysowej sytuacji, w jaką wpędziły się obie firmy, bagatelizując nasze sygnały. Przyczyną może też niestety być przypadkowy dobór surowca przez producenta, gdzie jedna partia kaszy może wypaść niekorzystnie względem kolejnej.

Na uwagę zasługuje też fakt wzrostu gotowości ze strony producentów i dystrybutorów do wyjaśnienia powstałych przekroczeń.

– Widzimy, że jako konsumenci możemy mieć realny wpływ na jakość sprzedawanych nam produktów. Docierają też do nas sygnały z rynku, że wzrosła liczba badań kasz przeprowadzanych przez samych producentów, co świadczy o wzroście ich świadomości. Zaplanowany przez Głównego Inspektora Sanitarnego cykl badań nakierowanych na grupę kasz, płatków i mąk, którego też czujemy się zaczynem, jest kolejnym elementem prowadzącym jakość naszej żywności w dobrym kierunku – dodaje Galicki, nawiązując do oświadczenia, jakie w lutym przekazał mediom Jan Bondar, rzecznik GIS. Zapowiedział on, że w związku z doniesieniami o obecności glifosatu w produktach zbożowych Inspektor planuje w 2020 roku przebadać pod tym kątem aż 80 tysięcy próbek.

Nie bójmy się kaszy!

Organizatorzy badań kasz gryczanych i jaglanych podkreślają też, że ich celem w żadnym wypadku nie jest zniechęcanie Polaków do jedzenia kasz.

– Po publikacji raportu o kaszach gryczanych wiele osób wyrażało swoje, motywowane strachem, zniechęcenie do jedzenia kasz. Absolutnie nie taki był i nadal nie jest, cel naszych działań! My chcemy jedynie zadbać o to, by ich jakość była faktycznie zgodna z obowiązującymi w naszym kraju normami – mówi Paweł Rokicki.

– Kasze wciąż powinny być produktem pierwszej potrzeby dla osób, które chcą się zdrowo odżywiać. My dostarczamy informacje, a konsumentom pozostaje decyzja, które kasze wybrać. I dzięki takim raportom jak nasz, ten wybór staje się coraz częściej możliwy. Nie trzeba od razu rezygnować z kasz – mówi Marzena Poniatowska-Galicka, współtwórczyni programu FoodRentgen.

Zresztą problem pozostałości zanieczyszczeń nie dotyczy tylko kasz, ale całego rynku spożywczego. Przy czym o kaszach już trochę wiemy dzięki badaniom, a o innych produktach jeszcze nie. Organizatorzy badań mają nadzieję, że kryzys związany z koronawirusem nie spowoduje zmniejszenia, a może wręcz zwiększy zainteresowanie decydentów tematyką jakości żywności w Polsce. Nie od wczoraj wiadomo, że złej jakości żywność osłabia nasz układ immunologiczny i jest jedną z przyczyn powstawania chorób towarzyszących.

***

Pełne wyniki dostępne są na stronie Programu FoodRentgen (www.foodrentgen.eu/pl/raport-kasze-jaglane) oraz Fundacji Konsumentów (testy.konsumenci.org).

- Reklama -Osteopatia Kraków

POLECAMY

lekarz medycyna technologia

Polski rynek ochrony zdrowia na fali wzrostu – EY prognozuje roczny wzrost o 11%...

0
Z analizy firmy EY wynika, że polski rynek świadczenia usług z zakresu opieki zdrowotnej będzie do 2028 roku rósł w tempie - 11 proc. rocznie. Rozwój stymuluje rosnące finansowanie publiczne i prywatne, które jest...
Exit mobile version