Pomimo spadku inflacji, ceny żywności i napojów nie maleją. Według szybkiego wskaźnika cen i usług GUS, w marcu br. poziom ten jest taki sam jak w lutym i wynosi 24%. Natomiast względem stycznia br. wzrósł o prawie 4 p.p. Wpływa to w znaczny sposób na decyzje zakupowe konsumentów. Jednak nie tylko oni dokonują zmian. Producenci, aby zachęcić do wyboru produktów, próbują utrzymać ceny na stałym poziomie. Jednak nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Jakie zabiegi wprowadzają marki, by nie być stratnym w obliczu rosnących kosztów, ale jednocześnie zatrzymać konsumenta? Na co powinniśmy zwracać uwagę robiąc zakupy?
Wszystkie odmiany inflacji
Jak wskazują badania GFK, dla 43% Polaków cena jest obecnie najistotniejszym kryterium przy wyborze wkładanych do koszyka produktów. Producenci, by utrzymać przy sobie klientów, muszą więc spełnić ten warunek. Jednak na względzie musimy mieć fakt, że inflacja dotyka nie tylko końcowego konsumenta, ale i firmy produkcyjne. Ich koszty, zarówno energii, jak i samych komponentów produktów rosną. W jaki sposób zatem radzą sobie z utrzymaniem ceny na niezmienionym poziomie przy coraz większych nakładach finansowych?
Jednym z charakterystycznych zjawisk, w obliczu inflacji, jest downsizing produktowy. Zjawisko to nic innego jak „odchudzanie” produktu przy zachowaniu niezmienionego designu opakowania. Możliwe warianty charakterystyczne dla downsizingu to zmniejszenie gramatury bądź ilości produktów w opakowaniu zbiorczym. Możemy spotkać się również z pojęciem shrinkflacji. Jest ona zjawiskiem tożsamym z powyżej opisywanym downsizingiem – sama nazwa wywodzi się z języka angielskiego i jest połączeniem słów (shrink) kurczyć się oraz inflation (inflacja).
Zmniejszanie produktowe przyjmuje różne oblicza. Przykładowo, wybierany przez nas papier toaletowy może zostać zmniejszony o 8 listków bądź jedną warstwę. Nasze ulubione pieczywo, które kupujemy na bochenki bądź bułki mogą tracić na masie, mimo iż objętość pozostaje taka sama. Możemy mieć do czynienia ze zmianą rekomendowanej dawki produktu, co często praktykowane jest w przypadku środków chemicznych. Zmiana zalecanej przez producenta dozy z 30ml na 25ml umożliwia zachowanie cały czas ikony informującej o takiej samej ilości prań mimo zmniejszenia pojemności opakowania – wyjaśnia Beata Grosicka, Business Development and Client Service Director GlobalSM.
Najbardziej jednak alarmującym zjawiskiem jest skimpflacja – możemy tłumaczyć ją jako zubożanie produktu w sposób niezauważalny przez konsumentów. Polega ona na wymianie części składowych na tańsze zamienniki bądź ograniczaniu niektórych elementów w procesie produkcyjnym. Skimpflacja może mieć miejsce w przypadku produktów spożywczych, ale również np. w usługach, gdzie objawia się np. ograniczeniem personelu w restauracjach czy sklepach. Marki powinny mieć jednak świadomość, że skimpflacja może okazać się praktyką przynoszącą ogromną szkodę ich wizerunkowi. Obniżenie jakości oferowanych produktów czy usług może zrazić nawet najbardziej lojalnych konsumentów.
Sposób na konsumenta
Należy podkreślić, że opisane wyżej zjawiska są charakterystyczne zwłaszcza dla znanych marek, do których konsumenci się przyzwyczaili i nie chcieliby z nich rezygnować, jednak cena mogłaby mieć wpływ na ich ostateczną decyzję.
Zwrot producentów w kierunku downsizingu czy skipmflacji wynika z wiedzy, że konsumentom łatwiej jest zaakceptować zmianę gramatury bądź zmniejszone opakowanie niż wyższą cenę – zaznacza Beata Grosicka, Business Development and Client Service Director GlobalSM. Większość osób podczas codziennych zakupów porównuje ceny, a nie gramaturę czy pojedyncze sztuki mieszczące się w opakowaniu zbiorczym. Łatwiej sięgamy po to, za co zapłacimy mniej. Lubimy mieć poczucie, iż dokonaliśmy rozsądnego zakupu – a udaje nam się je zachować w momencie, gdy utrzymujemy podobny poziom cenowy naszych wydatków, nawet jeżeli w finalnym rozliczeniu produktów w naszym koszyku zakupowym mamy mniej – dodaje.
Zjawiskom downsizingu i skipflacji przyjrzał się również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W jego opinii producent ma prawo do zmiany gramatury, składu produktu lub zakresu usługi. Co jednak istotne, informacje o tych parametrach muszą być czytelne i nie mogą wprowadzać konsumenta w błąd. W innym wypadku UOKiK może nałożyć karę nawet do 10% rocznego obrotu firmy. Urząd w swoich komunikatach na Twitterze uczula konsumentów na popularne ostatnio zachowania producentów. Mimo wszystko nie pojawia się nakaz informowania na opakowaniu o zmianie gramatury lub składu, dlatego ostatecznie konsumentom pozostaje weryfikacja etykiet i opisów produktów lub usług. Konsumenci są coraz bardziej świadomi nowych zjawisk. Jeżeli czują się oszukani przez producenta, często informują o tym głośno w mediach społecznościowych. Wpływa to zdecydowanie negatywnie na wizerunek marki i lojalność w stosunku do niej. Obecnie podstawowymi wartościami, jakimi firmy powinny się kierować, są transparentność i autentyczność. Ukrywanie zmian gramatury bez modyfikacji wyglądu i wielkości opakowania, zdecydowanie nie idzie z nimi w zgodzie.