Wczorajszy dzień przyniósł na rynku złota niespodziankę w postaci wyjścia ceny na nowy, historyczny rekord. Do tej pory ten ustanowiony był 24 maja na poziomie 2450 USD, natomiast po wczorajszym wzroście, kontynuowanym także w godzinach nocnych, rekord przesuwa się na 2482 USD. Co ciekawe, ceny wyrażone w PLN również są wysokie – w Polsce za uncję kruszcu ponownie trzeba już płacić niemal 10000 zł. Jakie były powody wzrostów? Wskazuje Tomasz Gessner, główny analityk Tavex.
Lepszemu zachowaniu dolarowych cen złota sprzyja obecnie ponownie zmiana retoryki wokół Fedu na nieco luźniejszą. Po ostatniej kombinacji danych o niższej od prognoz inflacji CPI w połączeniu z wyższym odczytem stopy bezrobocia, pojawiła się dyskusja na temat mocniejszych bądź większej ilości cięć stóp procentowych przez Fed. Sam Jerome Powell sygnalizował na początku tygodnia, że nie będzie czekał z obniżkami stóp do momentu, aż inflacja zejdzie do 2% celu. Obecnie rynek jest niemal pewny, że pierwsza obniżka będzie miała miejsce we wrześniu, choć pojawiły się też scenariusze dopuszczające taki ruch już na posiedzeniu zaplanowanym na 31 lipca, choć cechują się one na chwilę obecną bardzo niskim prawdopodobieństwem i niewątpliwie rynek zostałby taką ewentualną decyzją mocno zaskoczony.
Co ciekawe także posiadacze złota spoglądający na wyceny w krajowej walucie mają powody do zadowolenia, bowiem wczorajsza zmiana ceny dolarowej szła w parze z osłabieniem złotego, jakie miało miejsce po niższym od prognoz odczycie inflacji bazowej w Polsce za czerwiec. Szacowano, że spadnie ona z 3,8% do 3,7%, natomiast faktycznie wyniosła 3,6%, co naturalnie staje się gołębim argumentem dla Rady Polityki Pieniężnej, zwłaszcza po ostatnich sugestiach Prezesa NBP na temat tego, że pierwszej obniżki stóp spodziewać się możemy za 1,5 roku. Dzięki spadającej szybciej inflacji bazowej termin pierwszej obniżki może być więc bliższy.
Połączenie cenowych rekordów złota w ujęciu dolarowym z osłabieniem złotego przełożyło się na to, że u dealerów w Polsce za uncję kruszcu ponownie trzeba już płacić niemal 10000 zł.