Wartość sektora gospodarki odpadami poprodukcyjnymi w Polsce ma wzrosnąć do roku 2024 do około 8,4 mld zł[1]. Krzysztof Kowalski, pomysłodawca i współtwórca aplikacji WasteMaster, podsumowuje najważniejsze wydarzenia oraz cyfrową rewolucję, jaka w mijającym roku zaszła w tradycyjnej dotychczas branży odpadowej.
Mijający rok 2020 był dla branży odpadowej niewątpliwie wymagający. Firmy mierzyły się przede wszystkim z nowymi regulacjami prawnymi, znacząco wpływającymi na jej działalność, oraz skutkami walki z pandemią. Ale to właśnie te elementy dały mocny impuls do transformacji branży i jej wejścia w cyfrową erę. Choć przyniosło to wiele zmian na lepsze, równocześnie zrodziło konsekwencje, które będą miały ogromne znaczenie dla funkcjonowania całego systemu gospodarowania odpadami w Polsce, w tym dla branży przetwórstwa odpadów.
Na skróty:
Elektroniczna rewolucja w branży
Branża gospodarki odpadami w Polsce to zarówno bardzo duże przedsiębiorstwa o zasięgu ogólnopolskim, jak i średnie i mniejsze podmioty działające na skalę lokalną bądź regionalną. Łącznie około 5–6 tys. firm profesjonalnie zajmujących się odbiorem, przetwarzaniem (w tym recyklingiem i odzyskiem) oraz unieszkodliwianiem odpadów. Cały rynek, który branża obsługuje, jest jednak dużo większy, choć rozdrobniony i zróżnicowany. Składają się na niego firmy wytwarzające odpady (w Polsce jest ich ponad 90 tys.) oraz cała rzesza osób fizycznych.
Branża odpadowa do tej pory działała w mocno tradycyjny sposób. Jednak 1 stycznia 2020 roku zaczęła obowiązywać nowelizacja ustawy o odpadach rozszerzająca funkcjonalności rejestru BDO – czyli Bazy Danych o Produktach i Opakowaniach oraz o Gospodarce Odpadami. Firmy, które do tej pory prowadziły działalność w tradycyjny sposób – realizując transakcje na podstawie papierowych dokumentów i w tej samej formie raportując do właściwych jednostek samorządowych i administracji rządowej – musiały przejść na elektroniczne ewidencjonowanie odpadów oraz sporządzanie sprawozdań z zakresu gospodarki odpadami w formie online, przez BDO.
Zmiana ta oznacza, że obecnie odbiór odpadów czy transakcje ich kupna i sprzedaży mogą być śledzone w czasie rzeczywistym, a nie, jak wcześniej, z wielomiesięcznym opóźnieniem wynikającym z konieczności dostarczenia do właściwego urzędu papierowych dokumentów. Można więc śmiało stwierdzić, że wprowadzenie nowych modułów BDO zapoczątkowało cyfrową rewolucję w branży odpadowej.
Po co BDO?
W założeniu autorów ustawy ewidencjonowanie odpadów online i elektroniczna sprawozdawczość mają zwiększyć transparentność rynku. Dzięki nowym technologiom branżę można zdecydowanie łatwiej nadzorować, a co za tym idzie, eliminować niepożądane praktyki. W konsekwencji ma się to przełożyć na kwestie związane z ochroną środowiska i wesprzeć działania na rzecz gospodarki obiegu zamkniętego.
W planach jest także rozbudowa funkcjonalności systemu BDO tak, aby cały proces obrotu odpadami był nadzorowany elektronicznie. W praktyce oznacza to, że w systemie będzie informacja, jakie odpady są transportowane, kto komu je przekazał, kto je przewoził, jaka była wartość transakcji i czy w danym czasie ciężarówka przewożąca odpady była we wskazanym w dokumentach miejscu. Do tej pory organy inspekcji ochrony środowiska nie miały tych informacji. Ich szybkie pozyskiwanie jeszcze bardziej wzmocni procesy kontrolne na rynku odpadowym i pomoże w walce z nieprawidłowościami.
Nowe rozdanie na rynku odpadowym
Teoretycznie zmiany w prawie, mające na celu zwiększenie transparentności i bezpieczeństwa, to dobry kierunek. W praktyce warto zwrócić uwagę, że coraz liczniejsze obowiązki prawne dla firm odpadowych – nie tylko te związane z wprowadzeniem ewidencji elektronicznej, ale także wcześniejsze ustawy środowiskowe czy wymagania w zakresie ochrony przeciwpożarowej – zaczęły stanowić wyzwanie dla małych, lokalnych firm. Często wyzwanie nie do pokonania. O ile większe podmioty są w stanie dostosowywać się do zmian legislacyjnych, to dla mniejszych rosnąca liczba nowych regulacji jest przytłaczająca. Poziom inwestycji niezbędnych, aby spełnić kolejne wymagania ustawowe, jest na tyle wysoki, że prowadzenie biznesu odpadowego staje się coraz mniej opłacalne, niejednokrotnie wręcz generuje straty.
Dalsze „przykręcanie śruby” może doprowadzić do sytuacji, w której z rynku całkowicie znikną najmniejsi jego uczestnicy, np. małe skupy złomu, z których dziś korzystają osoby fizyczne. Zjawisko zamykania się małych, lokalnych firm odpadowych można było zresztą zaobserwować już w mijającym roku. Poza wymogami legislacyjnymi nałożyły się na to ograniczenia związane z koronawirusem. Nawet bez nich bariery wejścia na rynek – związane z wymaganiami prawnymi i kosztami generowanymi przez ich implementację – są na tyle wysokie, że na rynku nie pojawiają się już nowi, mniejsi gracze. Na drugim biegunie firmy duże, doświadczone, o ugruntowanej pozycji na rynku w 2020 roku intensywnie się rozwijały, np. rozpoczynając budowę nowych zakładów recyklingu czy inwestując w nowe technologie.
O ile rynkowa konkurencja jest czymś naturalnym, o tyle warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt. W przypadku kontynuacji nakreślonego wyżej trendu na rynku pozostaną tylko największe firmy – zainteresowane przede wszystkim hurtowym zakupem odpadów. Może to mieć ogromne znaczenie dla całego systemu gospodarowania odpadami, bowiem odpad, który dziś jako klienci indywidualni możemy sprzedać do dalszego recyklingu, stanie się tzw. odpadem zerowym (czyli bezwartościowym). Wówczas zamiast do obrotu, trafi on do jednego z Punktów Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych (w skrócie PSZOK-ów), finansowanych przez samorządy.
To dodatkowo obciąży budżety lokalne, a w konsekwencji zapewne zaowocuje wzrostem opłat dla mieszkańców.
Pandemia przyspieszyła cyfryzację
Duży wpływ na funkcjonowanie branży w 2020 roku miała także pandemia COVID-19.
Wiosenny lockdown w pierwszym okresie wywołał spore zamieszanie na rynku. Pierwszy tego aspekt to pojawienie się spekulacji na cenach poszczególnych odpadów i ich frakcji. Dynamicznie się one zmieniały – podobnie zresztą jak na wszystkich rynkach i giełdach towarowych i pieniężnych w Polsce i na świecie.
Druga konsekwencja pandemii to konieczność bardzo szybkiego dostosowania się firm z branży odpadowej do nowej rzeczywistości. Należy pamiętać, że do początku 2020 roku rynek działał bardzo tradycyjnie – niezmienną od lat praktyką były osobiste spotkania twarzą w twarz, podczas których omawiano warunki współpracy. Ograniczenia związane z pandemią zmieniły również ten aspekt – konieczne stało się minimalizowanie fizycznego kontaktu i korzystanie ze zdalnych form komunikacji, których do tej pory przedstawiciele branży używali w niewielkim stopniu. W tym zakresie pandemia sprawiła, że firmy odpadowe, aby móc funkcjonować, musiały rozpocząć przechodzenie na kanały cyfrowe.
W tym kontekście warto zwrócić uwagę na niezaprzeczalny plus cyfryzacji – wejście rynku odpadowego w nowe technologie pozwoli jego najlepiej zorganizowanym uczestnikom zwiększyć efektywność i skalę działania. Już teraz do sieci częściowo przeniosły się między innymi transakcje kupna i sprzedaży odpadów. Firmy wytwarzające odpady zaczynają korzystać z cyfrowych rozwiązań do wystawiania ofert, bo dzięki nim mogą wyszukiwać kontrahentów, którzy zaoferują im najkorzystniejsze ceny. Ten trend docelowo, w perspektywie kilku najbliższych lat ukształtuje branżę na nowo oraz wskaże jej liderów.
W dobie powszechnego wykorzystania smartfonów można się spodziewać, że proces poszukiwania zbytu dla odpadów, np. zużytego sprzętu RTV i AGD, zacznie stopniowo zyskiwać coraz większą popularność także wśród osób fizycznych.
Niezależnie od blasków i cieni związanych z cyfryzacją można powiedzieć, że dopiero w 2020 roku polska branża odpadowa weszła w XXI wiek.
[1] „Odpady – palący problem czy cenny zasób”, analiza Instytutu Jagiellońskiego, styczeń 2020 r., online: http://jagiellonski.pl/files/other/Odpady_-_palYcy_problem_czy_cenny_zasob_-_RAPORT_IJ_-_styczeY_2020_.pdf