Wywiad z Andrzejem Malinowskim, Prezydentem Pracodawców RP i Przewodniczącym Rady Dialogu Społecznego.
Jak Pan ocenia ostateczną wersję tarczy antykryzysowej?
Jak wielu pracodawców jestem rozczarowany. Tarcza przyniesie takie same efekty jak korzystanie podczas ulewy zamiast z parasola – z sita. Pakiet ochronny dla gospodarki zadziała, jeśli każde z ogniw będzie tak samo mocne. Tymczasem tak nie jest. Co z tego, że proponuje się procedury pomocy, skoro są one obłożone warunkami w rodzaju spadek dochodów o 50 proc. 50 proc. dla wielu przedsiębiorstw to bankructwo. W takiej sytuacji potrzebny jest tylko grabarz, a nie lekarz. Co z tego, że jest procedura odroczenia terminu płatności zobowiązań podatkowych o 3 miesiące. Tylko nie dzieje się to automatycznie. Trzeba złożyć wniosek, który musi rozpatrzyć urzędnik. Dziesiątki takich sprzeczności i mielizn zawarliśmy w naszych uwagach. Większości z nich nie uwzględniono.
Co konkretnie, zdaniem pracodawców, trzeba zmienić?
Brakuje np. uwolnienia należnego VAT-u w ramach tzw. split paymentu. Wsparcie dla dużych firm jest skromne, a należy pamiętać, że tworzą one 24 proc. PKB. Nie zawieszono terminu naliczania odsetek podatkowych od 1 marca do 30 września 2020 r. A wprowadzona możliwość zwolnienia pracodawców z obowiązku opłacania składek na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne, zdrowotne itd. przez 3 miesiące – może doprowadzić do zwalniania pracowników, zamiast ochrony miejsc pracy!
Jak to?
Z tego udogodnienia mogą skorzystać tylko firmy zatrudniające do 9 pracowników. Przecież jak ktoś będzie zatrudniał np. 11 pracowników, to minutę po tym jak przeczyta ten projekt zwolni dwóch z nich! Żeby nie płacić składek za resztę! Tak ma wyglądać ochrona miejsc pracy?
Czy autorzy ustawy uważają, że firma mająca już 10 pracowników jest odporna na kryzys gospodarczy? I że 3 miesiące wystarczą? Moim zdaniem będziemy wtedy w dołku kryzysu. Poza tym dlaczego możliwość zawieszenia składek dotyczy wyłącznie przedsiębiorców działających w oparciu o wpis do ewidencji? Spółka cywilna, komandytowa, kapitałowa, nawet jeśli dziś ma tylko 5 pracowników – nie może skorzystać z tego udogodnienia. To się po prostu nie trzyma kupy. Różnicowanie przedsiębiorców jest niedopuszczalne. Sprzeczne z konstytucyjną zasadą równości wobec prawa. Kryteria skorzystania z tego instrumentu są po prostu bez sensu. Powinien on pomagać również średnim i dużym firmom. Warunek jego przyznania musi być oparty na przesłankach ekonomicznych, on sam powinien być szybko dostępny, „na oświadczenie” i z pomocą prostego formularza. Następnie ostatecznie weryfikowany dopiero ex-post na bazie wyników za kilka miesięcy.
Może nie macie we wszystkim racji?
Wśród naszych poprawek były też czysto redakcyjne. Nawet ich nie uwzględniono! To musi budzić wątpliwości, czy w ogóle ktoś przyjrzał się naszym propozycjom! Można się spierać merytorycznie. Nasze propozycje szczegółowo uzasadniliśmy posługując się logiką i liczbami. To dość mocne narzędzia, bo 2 plus 2 jest cztery niezależnie od barw politycznych. A przynajmniej tak powinno być.
Ale te 212 mld złotych jednak coś polskim przedsiębiorcom da.
Jakie 212 miliardów? Z tej kwoty najpierw obiecano 66 mld zł bezpośredniego wsparcia dla firm, pracowników i służby zdrowia. Potem mówiono nawet o 80 mld zł. Zajrzyjmy jednak do tzw. oceny skutków regulacji. To taka, wymagana prawem, ocena projektu. I co widzimy? Wsparcie jedynie na kwotę zaledwie ok. 38 mld zł w 2020 r.! I to są fakty na temat tarczy. 38 mld złotych! Czy to jest kwota, którą chcemy powstrzymać kryzys?
Mówi się: „tak krawiec kraje, jak mu materiału staje”. Rząd musi utrzymać równowagę finansową w priorytetowych wydatkach.
A co może być priorytetem w czasie pandemii, jak nie walka z jej skutkami? Zdrowotnymi i gospodarczymi? Powiedzmy wreszcie jasno i dokładnie, że to są właśnie priorytety! Rozmaite prezenty oraz transfery służące kampanii wyborcze – na pewno nimi nie są! Bo zwyczajnie być nie mogą! Jest takie powiedzenie pasujące do obecnej sytuacji. „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Gdy grozi nam poważny kryzys, trzeb ciąć to wszystko co nie jest niezbędne. I skupić się na obronie fundamentów.
To znaczy, że Tarcza jest kompletnie zła?
Tarcza w obecnym kształcie to nie mechanizm, który skutecznie zadziała. Można więc powiedzieć „założenia są słuszne, budujcie jednak prawdziwą tarczę”. To rozwiązanie, które trzeba zaproponować we właściwych rozmiarach. A my tracimy czas. Prace trwają zbyt długo, mimo tego, że podobno rząd przygotowywał się od tygodni. Jeśli przegramy walkę z czasem, to oprócz pandemii zdrowotnej doświadczymy pandemii gospodarczej. Dla mnie i dla wielu ekspertów, a myślę też, że i dla członków rządu jest już jasne. W niebezpieczeństwie są dziesiątki tys. firm. A w związku z tym setki tys. miejsc pracy oraz los milionów pracowników i ich rodzin. To są kostki domina. Nie możemy pozwolić, by padła pierwsza z nich, bo wtedy pociągnie za sobą resztę. Dlatego musimy walczyć o zachowanie płynności finansowej firm, gdy z powodów od nich niezależnych nie mają one żadnego dochodu. Trzeba zdjąć z nich koszty pracy, by zachowały one miejsca pracy. Zdjąć daniny i obciążenia fiskalne – by mogły zapłacić swoim kontrahentom. Choćby szczątkowo wywiązać się z swoich zobowiązań biznesowych.
Ale czy firma nie wytrzyma miesiąca – dwóch bez dochodów?
A ilu z Polaków wytrzyma bez dochodów miesiąc, czy dwa nie zmieniając swoich wydatków, spłacając czynsze, rachunki, raty itp.? W firmie wolne pieniądze się ponadto inwestuje, a przynajmniej powinno, by się rozwijać. To jest biznes, nie skarbonka w skarpecie. Dlatego odpowiedź brzmi „nie, nie wytrzyma”. Pewnie, że jakaś część firm da sobie radę, ale przeciętna statystyczna polska firma obróci się w proch i pył. I te firmy z „pierwszego rzutu” pociągną za sobą inne, które być może wytrzymają dłużej. Bo nie spłacą faktur, nie kupią nowych usług czy towarów.
Kostki domina runą, jeśli nie zareagujemy zanim zacznie się chwiać pierwsza z nich. Poza tym dwa miesiące to nie jest minimalny horyzont, na który powinniśmy się nastawiać.
Za dwa miesiące pandemia koronawirusa nie minie?
Mam co do tego wątpliwości patrząc na inne kraje Europy czy choćby Chiny. Eksperci zajmujący się zdrowiem prognozują raczej połowę roku. To trzy, cztery miesiące. A walka ze skutkami ekonomicznymi potrwa dłużej. O wiele dłużej. Nie mamy się co oszukiwać. Jest takie oklepane powiedzenie „las płonie szybko, a rośnie wolno”. To samo niestety można powiedzieć o gospodarce. I musimy mieć tego pełną świadomość.