Działania Trumpa nabierają rozpędu. Pomimo miesięcznego okresu zawieszenia, nowe cła na Kanadę, Meksyk oraz Chiny zaczną niebawem obowiązywać. Prezydent USA chce także skierować swoją „broń” w stronę Unii Europejskiej, co wg niego może nastąpić „niedługo”. Istnieje poważne ryzyko eskalacji międzynarodowej wojny handlowej co może doprowadzić do osłabienia globalnej gospodarki i zwiększenia inflacji. Indeks strachu VIX urósł wczoraj do poziomu ponad 20 proc.
Donald Trump ogłosił stan wyjątkowy i powołał się na nadzwyczajne zagrożenie ze strony nielegalnych imigrantów i narkotyków, gdzie głównie chodzi o śmiercionośny fentanyl. W konsekwencji zostały ogłoszone oficjalnie poziomy nowych taryf celnych. Mają one dotyczyć importu z Kanady oraz Meksyku (25 proc.), importu z Chin (10 proc.) oraz importu energii z Kanady (10 proc.) Dodatkowo niebawem mogą zostać wprowadzone taryfy, które będą obowiązywać microchipy, leki, stal, aluminium oraz miedź, ropę i gaz. Ostrzeżenie zostało wysłane również w kierunku Europy. Unia Europejska może być pewna podobnych zaostrzeń warunków w handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Na razie jednak nie wiemy jak odległy jest to termin.
Pamiętajmy, że Kanada oraz Meksyk to kluczowi partnerzy handlowi USA w ramach USMCA. Państwa te odpowiadają za prawie 30 proc. importu Stanów Zjednoczonych. Z kolei Państwo Środka odpowiada mniej więcej za ponad 13 proc. amerykańskiego importu. Oznaczać to będzie, że ponad 40 proc. towarów sprowadzanych do USA będzie objętych dodatkowymi opłatami.
Rynek wczoraj zareagował impulsywnie, ponieważ zdał sobie sprawę, że nie ma już nadziei na to, że Trumpa nie zrealizuje swoich gróź wyborczych. Późniejsze polepszenie nastrojów ze względu na miesięczne opóźnienie prawdopodobnie jest jedynie chwilowym czynnikiem polepszającym nastroje na rynkach.
Decyzje Trumpa mogą robić wrażenie i powodować szeroką reakcję na rynku, ponieważ konsekwencje jego działań będą odczuwane szeroko na wielu kontynentach. Kanada do tej pory była bliskim sojusznikiem USA i jednym z największych partnerów handlowych. Duża ilość ciężkiej ropy naftowje jest importowana do rafinerii na Środkowym Zachodzie Stanów Zjednoczonych, których produkcja jest zaprojektowana pod ten gatunek surowca. Również cała infrastruktura jest dostosowana do tego rodzaju ropy. Dlatego też Trump zdecydował się na mniejszy poziom ceł, prawdopodobnie dlatego aby ograniczyć negatywne skutki dla amerykańskiej gospodarki.
Ucierpi prawdopodobnie rynek motoryzacyjny w USA. Koncerny samochodowe i dostawcy części od lat inwestują w Meksyku a tamtejsze fabryki są mocno powiązane z amerykańskimi łańcuchami dostaw oraz produkcji. Szybka zmiana tych łańcuchów będzie trudna do zmiany.
Bez wątpienia ostatnie wydarzenia powodują wzrost ryzyka globalnej wojny handlowej. Światowe koszty produkcji i importu wzrosną co może osłabić popyt. Podbicie inflacji to tylko kwestia czasu. Z tego powodu Fed jeszcze bardziej może wstrzymać się z kolejnymi obniżkami stóp procentowych. Niewykluczone są cła odwetowe, które bezpośrednio „uderzą” w amerykańskich eksporterów. Prawdopodobnie stosunki na linii USA i UE zostaną jeszcze mocniej wystawione na próbę.
Późniejsza informacja o „zawieszeniu” na miesiąc wprowadzenia nowych opłat spowodowała, że rynek ponownie (prawdopodobnie przez chwilę) ma nadzieję na łagodniejszą formę tych przedsięwzięć. Kluczowe będą kolejne dni oraz negocjacje. Podwyższona zmienność na rynkach będzie nam jednak towarzyszyć.
Łukasz Zembik, Oanda TMS