Po pobiciu przez złoto cenowego rekordu, część inwestorów postanowiła zrealizować zyski, a to przełożyło się na zdrową korektę. Na rynku królewskiego kruszcu uwagę zwraca także bardzo duża aktywność zakupowa ze strony państw z grupy BRICS+. Po co im tyle złota? W grze jest kilka scenariuszy.
W połowie lipca cena złota zaliczyła kolejne ATH, czyli wzbiła się na najwyższy pułap w historii, przekraczając 2480 dolarów za uncję. Natomiast potem przyszła korekta, która okazała się dosyć głęboka. Ubiegły tydzień królewski kruszec zakończył na poziomie o około 100 dolarów niższym niż w swoim szczytowym momencie.
Złoto osiągnęło all-time high przede wszystkim ze względu na korzystne dane gospodarcze ze Stanów Zjednoczonych i zbliżające się bardzo szybkimi krokami obniżki stóp procentowych w USA. W tej chwili 100% wskazań w FedWatch Tool pokazuje, że do obniżki dojdzie we wrześniu, zmieniają się tylko oczekiwania co do jej głębokości.
Gdy kruszec wzniósł się na rekordowy poziom, ci, którzy złoto posiadają, skorzystali z tego, sprzedając posiadane zasoby i w ten sposób realizując zyski. W takiej sytuacji na rynku dochodzi do zdrowej korekty, a cena spada do tzw. wartości godziwej. Dalszych spadków raczej nie będzie, a kolejne dane gospodarcze z USA powinny spowodować odbicie kursu.
Na ostatnią korektę wpływ miały również trochę mniejsze niż w poprzednich miesiącach zakupy banków centralnych. Chiny – kraj, który w tym roku kupił najwięcej złota – na razie zrobiły sobie przerwę. Niewykluczone jednak, że Ludowy Bank Chin postanowi skorzystać z ostatniej korekty i w lipcu znów wybierze się na zakupy.
Państwa BRICS+ kupują złoto na potęgę. Co to oznacza?
Bardzo dużo kruszcu w ostatnim czasie kupują państwa zrzeszone w tzw. grupie BRICS+, które próbują przeciwstawić się potędze gospodarczej USA. To m.in. Chiny, Rosja, Republika Południowej Afryki, Arabia Saudyjska czy Kazachstan. Dlaczego to robią i jaki mają w tym długofalowy cel? Trzy możliwe scenariusze kreśli Vahan Roth, dyrektor wykonawczy Swissgrams AG – firmy zajmującej się tokenizacją złota.
W pierwszym scenariuszu kraje te będą kontynuować swoje zakupy, które niewiele zmienią w globalnej geopolityce. Wydaje się jednak, że nie po to kupują złoto, by na świecie nic się nie zmieniło. Dlatego warto uważnie spojrzeć na drugi scenariusz, do którego prawdopodobnie państwa BRICS+ dążą. A zakłada on, że kruszec skupowany jest po to, żeby uniezależnić się od amerykańskiego dolara.
Biorąc pod uwagę, co może wydarzyć się, gdy aktywa własne są zdeponowane w walutach innego mocarstwa, kraje zrzeszone w tej grupie obawiają się, że jeśli ich rezerwy będą zgromadzone właśnie w dolarze, to może okazać się, że zostanie to wykorzystane jako broń w ich kierunku. Jak? Choćby tak, że pieniądze zostaną zamrożone i nie będzie do nich dostępu. I dlatego stawiają na niezależne aktywa, jak właśnie złoto.
Trzeci scenariusz, bardzo skomplikowany i trudny do wyobrażenia w tej chwili, jest taki, że być może – gdyby państwom z BRICS+ udało się królewskiego kruszcu kupić bardzo dużo – to zupełnie uniezależniłyby się od dolara, wprowadzając własną walutę. Na przykład opartą na złocie. Jednak scenariusz, w którym dochodzi do całkowitej dedolaryzacji globalnego południa, jest zdecydowanie najmniej prawdopodobny.
Wydaje się bowiem, że amerykański dolar jeszcze długo będzie pierwszą walutą świata – w tej chwili około 60% rezerw wszystkich państw jest zdeponowanych właśnie w USD. Euro, które kiedyś miało ambicję, żeby być konkurentem dla dolara, to tylko 20% globalnych rezerw, a inne waluty stanowią zupełnie marginalny poziom. Przykładowo – chiński juan to zaledwie nieco ponad 2%.
Michał Tekliński, ekspert rynku złota Goldsaver.pl, Grupa Goldenmark