Pensje będą rosnąć, ale zdecydowanie wolniej. „Inflacja nie jest już argumentem, by podnosić płace”.
Przedsiębiorcy w roku 2024 są skłonni do podwyższania wynagrodzeń swoim pracownikom, ale to raczej podwyżki symboliczne – tak wynika z obserwacji ekspertów rynku pracy, a sytuację potwierdza w swoim finansowym raporcie firma Hays. Ze statystyk wynika, że ponad 80% pracodawców planuje podwyżki, ale zdecydowana większość o maksymalnie 10%. Tylko co setny chce podwyższyć wynagrodzenia o więcej niż 20%. – Kaskadowe wzrosty wynagrodzeń za nami. To zwiastun dwóch tendencji: stabilność na rynku pracy jest mniejsza, więc pracodawcy mniej obawiają się, że pracownicy będą od nich odchodzić, gdy waloryzacje nie będą wysokie. Druga sprawa to fakt, że w ostatnich latach pensje rosły często szybciej niż możliwości pracodawców – mówi ekspertka rynku pracy Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspertka rynku pracy Idea HR Group.
Inflacją już konieczności podwyżek nie wytłumaczysz
Eksperci nie mają wątpliwości, że coroczna waloryzacja wynagrodzeń będzie mieć miejsce w większości firm. W tym roku jednak wzrosty szacuje się na maksymalnie 10%. Warto dodać, że w czasach szczytu inflacyjnego negocjacje płac w niektórych sektorach sięgały nawet… 30%.
– Czas drastycznego podnoszenia pensji chwilowo jest za nami. Do firm dociera widmo recesji. Widać to nawet w sektorach dotychczas zupełnie odpornych na kryzysy gospodarcze, mowa np. o ICT czy przemyśle. Zleceń jest mniej, pracowników chętnych do pracy trochę więcej, nie ma więc już potrzeby tak zaciętej walki o każdego pracownika i dumpingowania wynagrodzeń – mówi Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspertka rynku pracy IDEA HR Group.
Wynagrodzenia mocno rosną w sektorze publicznym np. więcej zarobią nauczyciele, urzędnicy oraz Ci, których wzrost pensji jest znaczący ze względu na płacę minimalną.
– Poza tymi, których pensje zostaną uregulowane politycznie, nie spodziewam się, by w wielu firmach wzrosty wynagrodzeń sięgnęły więcej niż 10%. To racjonalny wzrost płac, biorąc pod uwagę np. wysokość inflacji. Teraz słowo inflacja nie może być już niepodważalnym argumentem, gdy mówimy o konieczności podwyżek – mówi ekspertka rynku pracy.
Z obserwacji Idea HR Group wynika, że w roku 2024 oczekiwania pracowników są niższe jeżeli chodzi o waloryzację wynagrodzeń. Wielu jest świadomych trudniejszej sytuacji gospodarczej.
– O podwyżki najczęściej przychodzą Ci pracownicy, których pensja zrównała się z płacą minimalną na skutek zmian, które zaszły na początku roku. Apetyty specjalistów i kadry zarządzającej na podwyżki są póki co trochę mniejsze – mówi ekspertka.
Specjaliści nadal są w cenie. Więcej zarobi się w handlu, mniej w IT
Jakie branże będą podnosić pensje, a jakie w tym roku zatrzymają się z wynagrodzeniami? Eksperci przyznają, że w tym roku nie należy generalizować, bo specjaliści z każdej branży nadal są w cenie. Na pewno jednak w mniejszej skali nabory będą mieć miejsce w IT, przemyśle czy w sektorze magazynowo-logistycznym.
– To są branże żywo reagujące na sytuację gospodarczą. Ofert pracy w tych sektorach nadal jest sporo i to się raczej nie zmieni, ale sposób pozyskiwania kadr jest inny, oczekiwania wobec nich również. Mniej potrzeba debiutantów do przyuczenia, a więcej ekspertów w konkretnych dziedzinach. Przemysł wciąż poszukuje pracowników blue-collar, a IT przykładowo wyspecjalizowanych ekspertów – mówi Dorota Siedziniewska – Brzeźniak.
– Pensje na pewno będą sukcesywnie rosnąć w handlu. Tutaj braki kadrowe są nadal bardzo duże, a tendencja jest taka, że jak jedna sieć zdecyduje się na podwyżki, to reszta też jest do tego zmuszona. Nadal brakuje kierowców, szczególnie w komunikacji publicznej – dodaje Dorota Siedziniewska – Brzeźniak, ekspertka rynku pracy.
Kolejny wzrost płacy minimalnej będzie mieć miejsce w lipcu 2024. Należy się spodziewać wówczas kolejnej weryfikacji wysokości wynagrodzeń w wielu sektorach gospodarki.