W obecnej sytuacji zagrożeń polski system militarny, system obrony wymaga przebudowy – rekonstrukcji i gruntownej zmiany. Zmiany potrzebuje też system całego Sojuszu Północnoatlatyckiego. Optykę zmieniła inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku – która obnażyła bardzo wiele słabości naszego kraju. Słabości zarówno jako członka NATO, ale także polskiej armii. Okazuje się, że trzeba zweryfikować te działania, do których dotychczas polska armia się przygotowywała – czyli działań ekspedycyjnych, misyjnych w punktach zapalnych świata. Niestety należy wziąć pod uwagę typ konfliktu z przeszłości – czyli wojny terytorialnej. Oznacza to, że trzeba zwiększać wydatki na obronność, potrzeba więcej efektywnego, nowoczesnego sprzętu – na przykład sprawnej obrony powietrznej, przeciwlotniczej i przeciwrakietowej. To jest kluczowy potencjał oporu. Niezbędne są też systemy zaczepne, które mogą razić na spore odległości – bo to działa na przeciwnika odstraszająco. To oznacza powrót artylerii rakietowej w postaci wyrzutni Himars oraz artylerii.
– Otwartym pytaniem jest, jak dużą armię potrzebujemy, z czego ta ilość ma wynikać. Drugi aspekt to zakup sprzętu – przy czym ostatnie przyspieszenie i duże zamówienia to nie jest wystarczające działanie. Potrzeba podejścia systemowego, mądrego budowania sił zbrojnych – bez multiplikowania dowództw – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Maciej Matysiak, ekspert Fundacji Stratpoints, wykładowca ANS Gniezno. – Konieczne jest stworzenie potencjału sił zbrojnych od dołu, od wykonawców – czyli mówiąc językiem militarnym budowanie najpierw batalionów bojowych, a później struktury dowodzenia. Optymistycznie można powiedzieć, że Ukraina kupuje nam potencjalnie sporo czasu. Nie wiemy, czy zagrożenie ze strony Rosji się zmaterializuje – ale ono występuje i będzie występować. W związku z powyższym trzeba się na nie przygotowywać. Im będziemy mieli silniejszą Ukrainę, tym zagrożenie ze strony Rosji będzie mniejsze. To daje Polsce czas, aby pozwolić sobie na systemowe, spokojne budowanie sił zbrojnych. Podstawowym celem jest, by były one wydolne – żeby nie popełnić błędów, iż kupimy sprzęt, a nie będziemy mieć żołnierzy, żeby go obsłużyć. Ważne są elementy szkoleniowe – zarówno pilotów nowych samolotów i śmigłowców, jak też załóg czołgów. Do tego dochodzą kwestie ekonomiczne – bo 150, 200, 300 tysięcy żołnierzy oznacza dodatkowe koszty. Tych ludzi trzeba zabrać z rynku pracy, trzeba ich zachęcić, żeby chcieli poświęcić swoje życie zawodowe i związali się z siłami zbrojnymi na co najmniej 20 lat. Czyli muszą być zachęty ekonomiczne. Więc chcąc stworzyć skuteczne i liczne siły zbrojne, trzeba po temu stworzyć warunki na każdym poziomie – podkreśla Matysiak.