Wielu polityków chciałoby, abyśmy byli jak USA. Szkoda, że to, co nas właśnie połączyło, to słabsze czwartkowe dane z gospodarki. W tle zarówno Bank Anglii, jak i Norweski Bank Centralny nie zmieniły stóp procentowych.
Na skróty:
Słabsze dane z Polski
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty dla naszej gospodarki. Z jednej strony produkcja przemysłowa w skali roku zamiast, wzrastać zgodnie z oczekiwaniami, o i tak mało imponujące 1,5%, jednak spada i to o 1,7%. Z drugiej strony średnia płaca znowu spadła poniżej 8000 zł brutto. Co prawda niewiele, bo 31 groszy poniżej tej bariery, ale zawsze. Powodem spadku jest fakt, że większość premii rocznych w firmach wypłacana jest, oprócz grudnia, w marcu i kwietniu, stąd co roku miesiące te mają zwyczajowo lepszy wynik. Nie znaczy to wcale, że pensje spadają. W ujęciu rocznym maj 2024 był lepszy dla portfeli pracowników o przeciętnie 11,4% od maja 2023 roku. To już nie powinno budzić naszego niepokoju.
Północ Europy nie zmienia stóp
Wczoraj poznaliśmy decyzję banków centralnych z Norwegii i Wielkiej Brytanii. W przypadku Norwegii utrzymanie stawki na poziomie 4,5% nie było oczywiste. Większość inwestorów była o tym przekonana, o czym świadczy wyprzedaż korony norweskiej jeszcze przed decyzją, ale patrząc na reakcję rynków, nie brakowało takich, którzy zaskoczeni takim obrotem sprawy dokupywali korony norweskiej po decyzji. W rezultacie kurs poszedł o niemal 1% w górę. W Wielkiej Brytanii odbyło się bez niespodzianek. Bank Anglii publikuje nawet rozkład głosów i podobnie jak miesiąc temu dwóch z dziewięciu członków głosuje za obniżką stóp, a siedmiu za jej utrzymaniem. Nie można zatem mówić o niespodziance, co pokazuje realny brak reakcji rynków na te dane.
Dane z zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy dane z rynku pracy oraz z rynku budowlanego. Liczby pozwoleń na budowę oraz rozpoczętych budów domów obie okazały się słabsze od oczekiwań analityków. Dane te są dla analityków, szczególnie ważne ze względu na to, jak silnie kryzys 2008 roku był powiązany z rynkiem nieruchomości. Do tego należy dodać dane z rynku pracy 238 tysięcy wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, to z jednej strony mniej niż tydzień temu. Z drugiej jednak strony należy zwrócić uwagę, że to drugi najwyższy wynik od wielu miesięcy. Nie są to co prawda poziomy, które jeszcze powinny nas zaalarmować, ale weszliśmy w pułap, który nie powinien pozwalać tamtejszej gospodarce na poprawę na rynku pracy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień upłynie pod dyktando odczytów indeksów PMI.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl i Walutomat.pl