Liczba niewypłacalności przedsiębiorstw w Polsce wzrosła o 26% w pierwszej połowie 2024 roku, w porównaniu z pierwszą połową 2023 roku. Takie dane pokazują, że sytuacja płynnościowa w polskich przedsiębiorstwach jest zatrważająca i trudna. Jednak porównując do tego, co było od 2023 roku – kiedy liczba nie wypłacalności wzrosła aż o niemal 60% – można mówić, że trend wzrostowy został zahamowany. Wiele przedsiębiorstw zagrożonych trudną sytuacją płynnościową może sięgać po więcej rozwiązań prawnych, jakie przewidziano w ostatnich latach w polskim prawie. Najpierw w 2016 roku wprowadzono działania restrukturyzacyjne, później w covidowym 2020 roku wprowadzono szybkie postępowania sanacyjne. Oba rozwiązania zostały na stałe w polskim systemie prawnym, a przedsiębiorcy są bardziej skłonni korzystać z tych form przewidzianych prawem. Warto też zwrócić uwagę na sytuację makroekonomiczną i na otoczenie biznesowe, w jakim działają przedsiębiorstwa. Rok 2023 był kiepski, z niskim wzrostem gospodarczym. Obecna poprawa także nie jest pełnym ożywieniem gospodarczym – mimo że oczywiście aktywność gospodarcza się poprawia. Rośnie też presja na marże w wyniku tego, że zwiększają się koszty pracy. Dodatkowo rosną wynagrodzenia – a dla przedsiębiorców, zwłaszcza tych mniejszych, wzrost minimalnego wynagrodzenia czy też wzrost średnich wynagrodzeń w Polsce to dosyć duże obciążenie.
– Nie wszystkie firmy są w stanie poradzić sobie na rynku, przykładem jest branża transportowa, gdzie wzrost liczby niewypłacalności przedsiębiorstw był bardzo wysoki – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista COFACE w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. – To jest branża, która jest bardzo uzależniona od tego, co się dzieje na rynkach zagranicznych w gospodarce niemieckiej, ponieważ polscy przewoźnicy drogowi świadczą usługi głównie na rynkach zagranicznych. Jeżeli chodzi o frachty międzynarodowe, jesteśmy największym przewoźnikiem w Unii Europejskiej. I to wszystko powoduje, że właśnie branża transportowa odczuwa to spowolnienie, czyli dekoniunkturę na rynkach zagranicznych – zwłaszcza w Niemczech – jako nie tylko czynnik zagrożenia, ale materializowanie się ryzyka. Nie wspomnę tutaj o innych działaniach, chociażby Unijny Pakt Mobilności, który jest coraz bardziej restrykcyjny i zaczyna coraz bardziej eliminować polskich przewoźników z rynku zagranicznego, albo na przykład braki kadrowe, które transport odczuwa bardziej niż cała gospodarka. Patrząc ogólnie na niewypłacalności oczekujemy, że rzeczywiście nie będziemy już obserwowali tak wysokiego wzrostu, jak w poprzednich latach – ale jeszcze 2024 rok zakończy się wzrostem liczby upadłości i niewypłacalności przedsiębiorstw. Zgodnie z naszymi szacunkami, ten wzrost sięgnie 15% w porównaniu z ubiegłym rokiem – szacuje Grzegorz Sielewicz