Polki i Polacy coraz częściej szukają pomocy u prawników rodzinnych. Nie są to jednak tylko typowe sytuacje, gdy chcą rozwieść się z partnerem czy wystąpić o alimenty. Do kancelarii zgłaszają się też np. przed terminem porodu, żeby zabezpieczyć pod kątem prawnym ten przełomowy moment w życiu. Większą popularnością cieszą się też mediacje, ale eksperci przekonują, że nadal korzystamy z tego rozwiązania zbyt rzadko.
Rozwód, separacja, ustalenie ojcostwa, obowiązek alimentacyjny, podział majątku, przysposobienie czy kuratela. To tylko wycinek tego czym zajmują się prawnicy rodzinni.
– Prawo rodzinne to gałąź prawa narażona na największe emocje. Dlatego praktykujący tę dziedzinę prawnicy muszą być szczególnie wyczuleni na to, że poruszają się w delikatnej materii. Postępowania przed sądem bywają trudne, pozbawione intymności, stąd też konieczność zachowania pełnego profesjonalizmu, bo dzięki wysokiemu merytorycznemu przygotowaniu można skrócić wiele procesów – zaznacza Marek Czyżewski, wspólnik punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl. I dodaje: – Świadomość prawna, przynajmniej części społeczeństwa wzrasta, i coraz częściej prawnicy spotykają się z mniej standardowymi oczekiwaniami. Po poradę zgłaszają się ludzie już nie tylko w sprawie rozwodu czy alimentów, ale też gdy przygotowują się do innych ważnych życiowych wydarzeń.
Prawnik od urodzenia
Jednym z nich niewątpliwie jest poród. Coraz więcej par chce mieć pełną kontrolę nad wszystkimi aspektami prawnymi jeszcze zanim na świecie pojawi się ich dziecko. Zgłaszają się również samotne matki – Prawo jest coraz bardziej skomplikowane, bo do systemu dołączane są kolejne akty prawne. Nie można się, więc dziwić, że ludzie są coraz bardziej zagubieni. Nie wiedzą czy mogą skorzystać z danego uprawnienia, jak napisać wniosek, do kiedy – mówi Czyżewski.
Kobiety w ciąży zwracają się m.in. z pytaniami o opiekę zdrowotną, która należy im się w tym czasie. Szczególnie ważne jest to w czasie pandemii, gdy część Polek miała ograniczone możliwości skorzystania z wielu usług medycznych.
W ankiecie przeprowadzonej na zlecenie m.st. Warszawy w czasie epidemii ponad 60%. warszawianek miało problem z wykonaniem badań diagnostycznych lub kontrolnych oraz umówieniem się do lekarza pierwszego kontaktu lub specjalisty. Co prawda 75%. ankietowanych nie zdarzyło się jednak odwołanie wizyty u ginekologa (najczęściej są to jednak wizyty prywatne), ale pojawiały się natomiast problemy z dostępem do usług medycznych dla kobiet w ciąży, szkół rodzenia oraz usług położnej.
Wiele par było też bardzo zaniepokojonych tym, że termin porodu przypadał na czas pandemii. Szczególnie, w wypadku pozytywnego wyniku testu matki przed porodem.
wytyczne Ministerstwa Zdrowia i Towarzystwa Neonatologicznego zmieniały się bardzo często. Początkowo większość kobiet kierowano od razu na zabieg cesarskiego cięcia (mimo braku innych wskazań i zgody pacjentki), a także nie pozwalano matce na przytulenie dziecka po porodzie. – Sytuacja epidemiologiczna zmieniała się bardzo szybko, nastawienie konkretnych szpitali również, ale część kobiet przychodząc do szpitala miała w dokumentach pełnomocnictwa dla prawników, aby ten zaczął działać jakby dziecko zostało matce zabrane – opisuje Czyżewski.
Innym częstym problemem kobiet w czasie ciąży są kłopoty z pracodawcą. Do prawników zgłaszają się kobiety szykanowane, zmuszane do pracy ponad siły, a często też nakłaniane do tego, żeby nie brały zwolnienia lekarskiego mimo złego samopoczucia.
Mediacje przedsądowe – niewykorzystana okazja
W sporach rodzinnych bardzo pomocny może być mediator, który pomoże w tym, żeby zwaśnione strony szybciej rozwiązały palący problem.
Mediatorami mogą być zarówno prawnicy, jak i psychologowie czy terapueci po specjalistycznych kursach. Szczególnie w kwestiach rozwodowych mediacja może przynieść parze zdecydowanie więcej zysków niż długa, mozolna i często wyniszczająca batalia przed sądem. – Po pierwsze koszty, które mogą być nawet kilkukrotnie niższe. Po drugie czas, bo mediacja może zakończyć się nawet po trzech miesiącach. I wreszcie mediacja wywołuje mniej obciążającego zdrowie stresu – przekonuje Kamil Jura, mediator z punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl.
W Polsce mediacje nie cieszą się jednak wielkim zainteresowaniem. Co prawda według Ministerstwa Sprawiedliwości liczba rozwodowych spraw mediacyjnych od 2012 roku do 2019 roku wzrosła o ponad 100%. Jednak w liczbach bezwzględnych nadal nie wygląda to imponująco. Z ostatnich pełnych danych z roku 2019 wynika, że orzeczonych rozwodów po postępowaniu mediacyjnym było zaledwie 3617. Oznacza to, że mediacje rozwodowe stanowiły ok. 5,8% wszystkich spraw rozwodowych, które wpłynęły do sądów. W USA odsetek spraw rozwodowych, które kończą się ugodą sięga ponad 90%.
Według eksperta punktów mediacyjnych Nowy-Etap.pl pary nie decydują się na mediacje, bo mało o nich wiedzą. Część par myśli, że jest to rodzaj terapii, która ma przyczynić się do zaniechania rozwodu.
– Kampanie informacyjne dotyczące mediacji są nieskuteczne. Sądy informują o niej w broszurach, które znajdują się na korytarzach. Pary decydujące się na rozwód mają już wtedy swoich prawników. Oczywiście sami adwokaci również niechętnie mówią o takiej możliwości klientom, bo nie chcą tracić szansy na zarobek – kończy Jura.