Nieco ponad rok temu w mediach zapanowała histeria odnośnie do słabości krajowej waluty. Nie brakowało wówczas nagłówków „wszystko po 5 zł”. Jak się okazało, taka medialna zawierucha niemal idealnie wyznaczyła szczyt notowań głównych walut obcych. Patrząc na obowiązującą obecnie retorykę w mediach, trudno nie odnieść wrażenia, że znajdujemy się niemal dokładnie w odwrotnej sytuacji.
Głównymi argumentami jest obecnie wzrost zainteresowania polskim rynkiem zagranicznego kapitału po zmianie władzy w Polsce. Na to wszystko nakładają się także nadzieje na szybkie odblokowanie środków z Krajowego Planu Odbudowy. Przepływ unijnych funduszy w naszą stronę także powinien umacniać złotego. Do tego warto też dodać zauważalną zmianę podejścia Rady Polityki Pieniężnej, która przed wyborami za główny cel stawiała sobie wspieranie wzrostu gospodarczego kosztem inflacji, natomiast w powyborczym otoczeniu założenia się odwróciły. Oznacza to oczywiście, że przed nami prawdopodobnie dłuższa przerwa przed kolejną obniżką stóp procentowych, co przy kurczącej się inflacji może wywierać presję na umocnienie złotego.
Czynniki wewnętrzne to jedno, ale trzeba też pamiętać o perspektywach dolara na globalnych rynkach. A tutaj nieco więcej argumentów przemawia za jego osłabieniem. Mowa przede wszystkim o sygnałach schładzania inflacji w USA, która w październiku wypadła na poziomie 3,2%. Do tego nie bez znaczenia pozostają też słabnące dane z amerykańskiego rynku pracy. Jeśli dodać do tego coraz wyższe koszty odsetkowe od amerykańskiego zadłużenia rządowego, wszystko to składa się na rosnące oczekiwania już nie tylko zakończenia podwyżek stóp procentowych, ale też przyspieszenia terminu pierwszej ich obniżki. Ta jest obecnie wyceniana przez rynek na maj przyszłego roku. Jeszcze przed tygodniem był to czerwiec.
Choć lista czynników faworyzujących złotego i jednocześnie mogących osłabić dolara w kolejnych miesiącach wydaje się długa, warto pamiętać o medialnej narracji. Gdy w mediach na jedyny, słuszny scenariusz zaczyna wyrastać dalsze umocnienie złotego, jest to poważne ostrzeżenie, że duża część aprecjacji krajowej waluty może być już za nami. Analogicznie, jak miało to miejsce nieco ponad rok temu, gdy panowało niemal powszechne przekonanie o nieuchronności dalszego wzrostu cen walut obcych.
Tomasz Gessner, Tavex