Wciąż trwa kryzys cenowy, a więc oblicze kryzysu energetycznego tej zimy dalej będzie miało wymiar ekonomiczny. Wysokie ceny będą wpływać na rentowność działalności gospodarczej i na budżety domowe. Dlatego politycy stoją przed decyzją, co zrobić z mechanizmami ograniczającymi wpływ kryzysu energetycznego na portfele Polaków. Rozważane jest przedłużenie rozwiązań osłonowych – jak mrożenie cen energii i gazu oraz różnych wprowadzenie dopłat, które zmniejszą uderzenie ekonomiczne. Jednak z drugiej strony zwiększą one presję inflacyjną i coraz większą dziurę budżetową, co także jest problemem ekonomicznym. Politycy muszą znaleźć jakieś rozwiązania – a z punktu widzenia odbiorców najważniejsze jest, aby to rozwiązanie zostało zakomunikowane jak najszybciej, nie w ostatniej chwili.
– Ten sezon grzewczy nie powinien skończyć się przerwami dostaw surowców czy energii, ponieważ wydaje się, że bezpieczeństwo dostaw jest zapewnione. Nie licząc niespodziewanych incydentów – jak wybuch gazociągów Nord Stream z września 2022 roku czy uszkodzenie gazociągu Baltic Connector z października 2023 roku – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert. – A więc nie licząc zdarzeń, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, wygląda na to, że nie powinno być problemu z dostawami energii elektrycznej, gazu, paliw ani węgla. Odchodzi od władzy obecna ekipa – która zapowiedziała, że będzie przedłużać na cały 2024 rok rozwiązania stosowane dotychczas w walce z kryzysem energetycznym. Główna partia potencjalnej koalicji, czyli Koalicja Obywatelska, mówi o mrożeniu cen energii tylko w pierwszym półroczu 2024 roku, a cen gazu w całym 2024 roku. Trzeba jak najszybciej podjąć takie decyzje – nie post factum, jak niestety bywało w przeszłości. To byłaby zła praktyka – bo pewność, nawet w odniesieniu do trudnych rozwiązań – jest lepsza niż niewiadoma, która nie pozwala niczego planować – rekomenduje Jakóbik.