Dobre programy MBA to są studia, gdzie ludzie naprawdę ciężko pracują – zyskują dużą wiedzę, duże doświadczenie. Natomiast problem polega na tym, że w Polsce nikt nigdy nie stworzył żadnego systemu weryfikacji jakości programów MBA. Co więcej, w Polsce MBA może otworzyć każdy i dowolny program może być nazwany programem MBA. Nie ma żadnych kryteriów. Oczywiście najlepsze programy sięgają po tak zwane akredytacje międzynarodowe. I takie akredytacje uwiarygadniają oferowane studia – dzięki dobrowolnemu poddaniu się weryfikacji i akredytacji. Wprawdzie istnieją rankingi studiów MBA, gdzie bez kłopotu można stwierdzić, które programy są wartościowe, a które nie. Jednak według prawa każdy dyplom MBA – niezależnie przez kogo wydany – daje prawo do zsiadania w radach nadzorczych spółek skarbu państwa.
– Jeśli chodzi o słynną sprawę fałszywych, bezwartościowych dyplomów MBA – to mam pewne kwalifikacje do oceny tej sytuacji, bo byłem przez 20 lat szefem programu MBA Politechniki Warszawskiej, która zawsze była uważana ze jeden z najlepszych trzech, czterech programów w Polsce – powiedział serwisowi eNewsroom.pl prof. Witold Orłowski, ekonomista. – Sprawa stała się kryminalna, gdy w pewnym momencie i to jest pewnie rzecz do zbadania przez prokuratorów, ktoś przelobbował, że dyplom MBA – niezależnie od tego, czy ma jakiekolwiek akredytacje międzynarodowe, czy nie, czy jest sprawdzony pod względem jakości, czy nie – upoważnia do zasiadania w radach nadzorczych spółek skarbu państwa. Stało się to 6-7 lat temu i to jest rzecz, która zasługuje na badanie kryminalne – bo jest to wyraźnie poszukiwanie sposobu obejścia prawa. Konsekwencją tego było, że znalazły się pseudouczelnie, które te swoje śmieciowe dyplomy MBA sprzedawały nawet bez konieczności udawania, że coś się studiuje. Uważam i zawsze uważałem, że rynek MBA w Polsce należy bardziej kontrolować – zaleca prof. Orłowski.
