Wzrost kosztów produkcji jaj, z którym mamy cały czas do czynienia, fala inflacji, która również dotarła do branży oraz niższa podaż – czynnik znacząco determinujący cenę w funkcjonującej gospodarce rynkowej – wskazują, że w najbliższym kwartale cena jaja może wzrosnąć nawet o kilkanaście procent. Widzą to producenci, mogą odczuć konsumenci.
Komentarza udzieliła Barbara Woźniak, Pełnomocnik Zarządu Ferm Drobiu Woźniak i Prezes firmy Ovotek
Ceny jaj rosną w niebywale szybkim tempie. Jak wynika z danych GUS, towary konsumpcyjne podrożały już o ponad 16 proc. Czynników, które na to wpływają jest kilka – o tym poniżej.
Na skróty:
Jaj po prostu brakuje
Wielu hodowców nie zdecydowało się na powiększenie stada, na wymianę stada na nowe z uwagi na wzrost kosztów produkcji. Pasza dla kur osiągnęła rekordową cenę. Wojna w Ukrainie i fakt, że dostęp do zbóż był i nadal jest ograniczony, jak również pozostałe czynniki kosztowe przyczyniły się do tego. Pokłosiem tego są historycznie niskie wylęgi niosek. Spadek jest bezprecedensowy, bo w porównaniu rok do roku wyniósł w lipcu 2022 r. aż 52 proc. Co więcej, niemal o 50 proc. spadła liczba piskląt wyłącznie pomiędzy czerwcem a lipcem tego roku. Skala zjawiska, z jaką mamy do czynienia jest ogromna.
Z perspektywy biznesu – nie można dziwić się producentom, którzy zdecydowali się nie powiększać stada. W Fermach Drobiu Woźniak prowadzimy produkcję na tyle rozbudowaną i zabezpieczoną, że możemy się na takie sytuacje w pewnym sensie przygotować. Mamy jednak pełną świadomość tego, że mniejsze organizacje po prostu nie mają takich możliwości. Prognozowane podwyżki cen gazu i prądu prowadzą do tego, że najbliższy kwartał będzie bardzo trudny i drogi dla producentów.
Jajo dla konsumenta, ale czy dla producenta?
Oczywiście nie jest tak, że konsument przestanie kupować jaja. Trzeba powiedzieć wprost, że jajka są relatywnie tanim produktem, który w dodatku zalicza się do grupy tzw. superfood, wobec czego jest doskonałą alternatywą do mięsa, będąc dodatkowo bombą witaminową i mineralną. Ostrożne prognozy pozwalają nam zatem twierdzić z dużą dozą prawdopodobieństwa, że konsument nie skreśli tego produktu ze swojej listy zakupów. Problem pojawia się jednak przy pozostałych produktach, w których jajo wykorzystuje się jako element receptury, procesu produkcyjnego – te zaczynają być bardzo drogie. To oznacza, że owszem – konsument kupi jajo, ale nad produktami z tak zwanej wyższej półki (jak dla przykładu ciasta, ciastka czy makarony), najpewniej będzie musiał się zastanowić. Widać to już po codziennych wyborach Polaków – jak wynika z danych agencji badawczej ARC, by ratować domowe budżety 38 proc. Polaków rezygnuje z przyjemności takich, jak dla przykładu wyjścia do restauracji. W konsekwencji konsumenci będą więcej gotować i piec w domach.
Sieci zmniejszają zamówienia, a rynek szuka zamienników
Podczas Konferencji Międzynarodowej Komisji Jaj, która miała miejsce w dniach 11 – 14 września br. w Rotterdamie, poruszaliśmy między innymi kwestie dotyczące produkcji i sytuacji producentów z różnych krajów świata. Ze statystyk wynika, że rynek szuka zamienników dla jaj. Między innymi Japonia i inne rynki azjatyckie już teraz zmniejszają wolumen zamówień, poszukując alternatyw do wykorzystania w swoich produktach. We Francji konsumpcja spadła o 7 proc., producenci słodyczy i tych wyrobów, które nie są niezbędne do codziennej konsumpcji, odczuwają dotkliwe spadki zamówień z sieci handlowych.
Jednak mimo tego, że rynek szuka alternatyw do jaja, to nie udało się jeszcze odnaleźć takiego zamiennika, który jest w stanie je w stu procentach zastąpić, wiązać produkty tak samo jak jajo i zapewnić tę samą skalę wartości odżywczych. Jajo jest naprawdę wyjątkowym produktem pod wieloma względami. Dodatkowo należy pamiętać o tym, że niestety zamienniki pochodzenia roślinnego to wciąż produkty wysoko przetworzone, wobec czego do znalezienia takiej alternatywy prawdopodobnie jeszcze długa droga.
Szukając optymistycznych scenariuszy
Znaleźliśmy się zarówno jako konsumenci, jak i producenci w wyjątkowo trudnej sytuacji, a wszystkie prognozy wskazują na to, że przed nami kolejne wyzwania. Niewątpliwie najbardziej realnym i odczuwalnym problemem będzie podwyżka cen mediów, która docelowo przełoży się na więcej kwestii takich, jak zmniejszona produkcja i zwiększone koszty żywności. Słysząc takie prognozy, łatwo wpaść w panikę. Jednak korzystając z dotychczasowego doświadczenia i mechanizmów, jakie mieliśmy szansę obserwować m.in. podczas szczytów pandemii, musimy brać pod uwagę również to, że wiele firm, dostawców, producentów, będzie ograniczało lub zatrzymywało pewne procesy na określony czas. Istotne jest w tej sytuacji, byśmy jako społeczeństwo zachowywali zdroworozsądkowe myślenie i nie poddawali się gwałtownym reakcjom. Szukając optymistycznych scenariuszy, należy pamiętać o tym, że tego rodzaju kryzysy historycznie pokazywały już, że wszystko jest chwilowe.