PODATKIOgraniczenie spożycia alkoholu czy zwiększenie wpływów budżetowych? Eksperci o polityce akcyzowej w...

Ograniczenie spożycia alkoholu czy zwiększenie wpływów budżetowych? Eksperci o polityce akcyzowej w Polsce

Dlaczego ograniczenie spożycia alkoholu stało się tak ważnym tematem, podczas gdy jego konsumpcja w Polsce spada? Komentarz ekspertów WEI.

W naszym kraju słychać w ostatnich miesiącach ofensywę prohibicyjną. Pomysły czy plany zakazu nocnej sprzedaży, sprzedaży na stacjach benzynowych, żądanie znaczących podwyżek akcyzy czy ograniczenia reklamy to tylko najgłośniejsze pomysły deklarowane przez rządzących lub lewicowych aktywistów. Wszystkie te koncepcje mają ograniczać negatywne skutki towarzyszące konsumpcji alkoholu. Tymczasem wbrew rozpowszechnianym opiniom, konsumpcja alkoholu w Polsce spada, osiągając w 2023 roku najniższy poziom od 17 lat. Wśród ekspertów rodzą się obawy, że rząd zasłania się koniecznością zmniejszenia spożycia alkoholu, ale w rzeczywistości dąży do zwiększenia dochodów budżetowych.

Akcyza to podatek pośredni, nakładany na określone produkty konsumpcyjne, w tym napoje alkoholowe. Obowiązuje ona różne rodzaje alkoholi, takie jak piwo, wódka czy inne napoje spirytusowe. W 2022 roku przedstawiciele branży alkoholowej oraz tytoniowej zawarli z rządem porozumienie zwane Mapą Drogową, zakładające systematyczne zwiększanie akcyzy w latach 2022–2027. Obowiązująca Mapa akcyzowa zakładała, że podatek na: alkohol etylowy, piwo, wino, napoje fermentowane i wyroby pośrednie wzrasta co roku o 5 proc., a na wyroby tytoniowe 10 proc. Umowę społeczną z sektorem tytoniowym, rząd zerwał już w tym roku.

Przed 1990 r. alkohol w Polsce spożywany był głównie pod postacią wódki. Zmiany gospodarcze i społeczne doprowadziły do odrodzenia polskiego piwowarstwa, a odpowiedzialna polityka państwa sprawiła, że udało się odejść od „wschodniego” modelu picia na rzecz modelu charakterystycznego dla krajów Europy Zachodniej, gdzie w strukturze konsumpcji dominują słabsze trunki (piwo lub wino). Polska należy do tzw. krajów piwnych i dlatego ten rodzaj napoju dominuje na rynku. Należy jednak zauważyć, że od 2018 roku rynek piwa znacząco się skurczył. Tylko w 2023 r. z rynku ubyło ponad 2,2 mln hl piwa. Działo się tak po części z powodu pandemii, ale przede wszystkim przez sukcesywny wzrost akcyzy na alkohol. Stawki akcyzy na piwo w Polsce stanowią ok. 300 proc. wartości stawki minimalnej określonej w Dyrektywie. Polska jest drugim pod względem wielkości wpływów płatnikiem piwnej akcyzy w Europie (po Francji). Do budżetu polskiego wpływa z tytułu akcyzy od piwa więcej niż do budżetu niemieckiego.

Tymczasem wbrew rozpowszechnianym opiniom, konsumpcja alkoholu w Polsce spada, osiągając w 2023 roku najniższy poziom od 17 lat. Dzieje się tak przede wszystkim w wyniku kurczenia się wspomnianego rynku piwa, którego spożycie na jednego mieszkańca spadło od 2018 roku o ponad 13 proc. Patrząc na długoterminowe trendy w konsumpcji – spadający rynek piwa i umacniający się rynek mocnych alkoholi rodzą się pytania o sensowność podejmowanych i zapowiadanych działań.Podwyżki akcyzy zburzą zaufanie do administracji publicznejNiestety, zdaniem aktywistów prohibicyjnych, obowiązujące stawki akcyzy na wyroby alkoholowe są niewystarczające. W lipcu br. rząd zapowiedział wzrost obciążeń na wyroby tytoniowe, a w kuluarach pojawiają się również informacje o planowanych podwyżkach akcyzy na alkohol. Choć żadne deklaracje lub zapowiedzi planów zburzenia mapy podwyżek akcyzy dla alkoholu się nie pojawiły, tak tegoroczne działania w zakresie wyrobów tytoniowych, budzą niepokój wśród przedstawicieli rynku, ekspertów oraz zwykłych konsumentów, którzy obawiają się dalszego wzrostu cen.

– Działania mające na celu przywrócenie równowagi finansów publicznych są ze wszech miar słuszne, jednak nie może odbywać się to kosztem przewidywalności regulacji gospodarczych i budowania zaufania do systemu administracji publicznej – podkreśla Andrzej Strojny, analityk WEI. Ekspert Warsaw Enterprise Institute zwraca uwagę, że jeśli faktycznie dojdzie do gwałtownego wzrostu akcyzy na wyroby alkoholowe, to odbędzie się to z naruszeniem wcześniejszych porozumień pomiędzy rządem, konsumentami a producentami w zakresie wzrostu opłat. Nagłe wprowadzanie podwyżek akcyzy w innej niż przyjętej wcześniej skali podważy także przewidywalność polskiego systemu podatkowego i może negatywnie wpłynąć na atrakcyjność gospodarczą naszego kraju.

Podwyżki akcyzy, a wzrost szarej strefy

Wprowadzenie wyższej akcyzy na alkohol może mieć poważne konsekwencje dla gospodarki. Choć rząd zakłada, że podwyżki przyniosą dodatkowe dochody budżetowe, w rzeczywistości może się okazać, że konsumenci będą poszukiwać tańszych alternatyw lub całkowicie rezygnować z zakupu legalnych alkoholi. Taki trend prowadzi do zwiększenia popytu na produkty z szarej strefy. Tylko w 2023 roku państwowy budżet stracił około 1,3 miliarda złotych z powodu nielegalnej sprzedaży alkoholu, a prognozy na rok 2024 sugerują, że straty te mogą osiągnąć kolejny miliard. – Szara strefa będzie zacierać ręce. Jakość alkoholi nabytych w sposób nielegalny najpewniej będzie niższa niż ta sprzedawana w sklepach. Nabywanie alkoholi z niepewnych źródeł może być nawet tańsze niż obecnie. Przykłady na to, jak w wyniku zwiększania akcyzy rząd nieświadomie napędzał szarą strefę, łatwo odszukać. W latach 2012–2014 równocześnie ze wzrostem akcyzy na wyroby tytoniowe wzrastał udział szarej strefy na rynku, która w 2015 r. przekroczyła aż 18 proc. rynku – przekonuje Piotr Palutkiewicz, wiceprezes WEI.

Otoczenie rynkowe

Wzrost cen legalnych napojów prowadzi nie tylko do rozkwitu szarej strefy alkoholi, z drugiej zaś zaburza konkurencyjność krajowego rynku względem sąsiadujących z Polską krajów UE, gdzie już obecnie, dzięki niższym podatkom, ceny piwa oraz innych alkoholi są niższe niż w Polsce. Ciągle rozwijająca się szara strefa oraz rosnąca konkurencja zza granicy mogą wymusić zamknięcie działalności niektórych z nich. W rezultacie skutkuje to nie tylko utratą miejsc pracy, ale także negatywnie wpływa na całą gospodarkę.

Producenci alkoholu, szczególnie z branży piwowarskiej już teraz mocno odczuwają skutki inflacji, wyższej akcyzy i spadku popytu.

Tymczasem polski przemysł piwowarski jest ważną częścią gospodarki narodowej. Wraz z branżami powiązanymi, tj. rolnictwem, handlem czy gastronomią tworzy ponad 115 tysięcy miejsc pracy. Finanse publiczne co roku zasilane są kwotą ok. 12 mld złotych, z czego aż 3,7 mld zł to akcyza. Ostatnie dekady przyniosły piwną rewolucję. Ponad 13 mld złotych inwestycji uczyniły polskie browary jednymi z najnowocześniejszych w Europie. Towarzyszył temu dynamiczny rozwój browarów regionalnych i rzemieślniczych. Tym samym Polska stała się jednym z najważniejszych rynków piwnych w Europie. Miarą sukcesu jest rozwój eksportu, który od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej zwiększył się o kilkaset procent. Polskie piwa są eksportowane do 80 krajów świata, a roczna wartość eksportu przekracza 1 mld złotych.

Podstawowym problemem przy kalkulacji potencjalnych wpływów z podwyżek akcyzy jest brak uwzględnienia elastyczności cenowej popytu. Konsumenci reagują na wzrost cen alkoholu ograniczeniem jego spożycia lub poszukiwaniem tańszych alternatyw. W przypadku piwa, którego średnia cena w Polsce wzrosła w ciągu dwóch lat o ponad 20 proc., wrażliwość na cenę jest szczególnie widoczna. To właśnie z tego powodu radykalne zwiększenie akcyzy, np. na poziomie 50 proc. stawki na piwo w stosunku do wyrobów spirytusowych, doprowadziłoby do gwałtownego załamania rynku piwowarskiego i przesunięcia konsumpcji w stronę wódki. Taki scenariusz nie tylko nie przyniesie wyższych wpływów do budżetu, ale również pogłębi negatywne skutki gospodarcze i zdrowotne. W efekcie podwyżki cen piwa relatywnie tańsza stałaby się wódka, co skutkowałoby się przeniesieniem części konsumpcji z piwa na wódkę. Zmiana ta nie byłaby korzystna z punktu widzenia zdrowia publicznego.

– Akcyza na alkohol w Polsce już jest stosunkowo wysoka. Wysokość podatku dla piwa jest 3-krotnie wyższa niż w Niemczech i 2-krotnie wyższa niż w Czechach. Dalsze podnoszenie akcyzy wcale nie oznacza zwiększenia przychodów państwa, a jedynie zapaść legalnie działającej branży. Przykładowo, podwyżka akcyzy w wys. 5 proc. dla piwa w 2023 r. skutkowała jedynie 1 proc. wzrostem przychodów budżetowych, natomiast średnia cena butelki wzrosła w ostatnich 2 latach o ponad 20 proc. – komentuje Andrzej Strojny.

Eksperci WEI apelują do rządu o przyjęcie bardziej zrównoważonego podejścia do zwiększania dochodów budżetowych w trudnej kondycji finansów Państwa. Podkreślają, że obecna strategia podnoszenia akcyzy jest czymś, czego oczekują wszyscy na rynku. Podważanie transparentności działań w jednej branży zniechęca do inwestycji i działania inne sektory.

- Reklama -Osteopatia Kraków

POLECAMY

gospodarka

Niepewna przyszłość globalnej gospodarki: wyzwania na drodze do stabilizacji i normalizacji stóp procentowych

0
Po okresie dynamicznego wzrostu inflacji wywołanego skutkami pandemii, globalna polityka pieniężna wkracza w etap powolnego dostosowywania. Mimo że ceny towarów i usług w wielu krajach zaczynają zbliżać się do poziomów sprzed pandemii, stopy procentowe...
Exit mobile version