Polski plan jądrowy dzieli się na dwa elementy. Pierwszy to duży atom realizowany w ramach strategii rządowej – czyli polskiej polityki energetyki jądrowej. Plan ten zakłada powstanie w Polsce dwóch dużych elektrowni jądrowych obejmujących od dwóch do sześciu bloków jądrowych każdy. Energetyka jądrowa ma zapewniać około 20% zapotrzebowania na energię w Polsce w 2040 roku. Drugi element to małe reaktory jądrowe, tak zwane SMRy – które mają być stawiane w sposób masowy, w sposób seryjny przez różne grupy energetyczne, różne firmy, różne spółki energetyczne na terenie Polski. Te dwa plany przewidują, że w 2040 roku mniej więcej połowa polskiej produkcji energii miałaby pochodzić z bezemisyjnego atomu.
– Trzeba zajrzeć głębiej w rzeczywistość. Duża energetyka jądrowa – czyli pierwsza elektrownia jądrowa – ma być rozpoczęta w 2026 roku. Zgodnie z planami rządowymi, pierwszy blok jądrowy ma zostać oddany do użytku w 2033 roku. Doświadczenie państw europejskich, które budowały w ostatnich latach elektrownie jądrowe – czyli Finlandii, Francji i Wielkiej Brytanii – pokazuje, że okres budowy trwa znacznie dużej – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Mariusz Marszałkowski, redaktor naczelny portalu POLON.pl.
– W przypadku w Finlandii to było 13 lat, Francji to 14 lat – a to jeszcze nie są budowy zrealizowane do końca. Więc wielkoskalowa energetyka jądrowa niestety jest czasochłonna, jeżeli chodzi o budowę. Druga kwestia to oczywiście koszty. Ze względu na to, że Polska przegapiła szansę na budowę elektrowni jądrowej 10-15 lat temu – to dzisiaj koszty są znacznie wyższe. Obecnie szacuje się ten wydatek na ponad 100 miliardów złotych.
Natomiast problem SMR-ów jest inny – one formalnie w rzeczywistości jeszcze nie funkcjonują. Nigdzie nie ma żadnej pracującej, komercyjnej instalacji opartej na technologii SMR. Są projekty badawcze, prototypy, prace naukowo-badawcze na różnym etapie. Polskie firmy mają plan, że w ciągu następnych 5-7 lat powstaną pierwsze SMR-y. No i tutaj trzeba zastanowić się, na ile jest to realny plan.
Nie ma jeszcze seryjnej budowy tych reaktorów – nawet w Stanach Zjednoczonych, które są liderem rozwoju tych technologii – tylko jedna technologia ma pozwolenie amerykańskiego regulatora jądrowego na budowę. Pozostałe technologie, które mają być również budowane w Polsce, jeszcze tych pozwoleń nie mają. Problemem jest również to, że żadna z technologii nie ma certyfikacji na rynku europejskim. Pamiętajmy, że taką technologię można wybudować w Europie mając zgodę organów regulacyjnych podlegających na przykład Komisji Europejskiej.
Do tego nie mamy regulacji dotyczących polskiego krajowego rynku, nadzorowanego przez Polską Agencję Atomistyki. Tutaj pojawiają się takie kwestie jak bezpieczeństwo. Pamiętajmy, że pomimo, iż nazwa sugeruje, że to są małe reaktory jądrowe – one wciąż pod względem konstrukcji są obiektami jądrowymi. To są obiekty, które pomimo mniejszej skali, polegają na tej samej technologii, co duży reaktor jądrowy – przy niekontrolowanym procesie może to powodować niebezpieczeństwa. Aby ta technologia była bezpieczna, aby była sprawdzona, musi przejść wszystkie etapy certyfikacji, które trwają latami.
Więc podsumowując, energetyka jądrowa oparta na SMR-ach to jest piękna wizja, którą raczą nas producenci tej technologii. Porównuję ją do osoby idącej przez pustynię – spragnionej, która szuka wody. I tą spragnioną osobę można porównać do polskiej energetyki opartej dzisiaj na węglu. Pojawia się oaza, która daje nam szanse na tę wodę. Tylko pytanie, czy ta oaza jest rzeczywiście oazą i w niej znajduje się woda, czy to jest miraż, który wyprowadzi nas w kierunku jeszcze głębszej pustyni i ostatecznie tam dokonamy żywota. Musimy mieć świadomość tego, że ta wizja może nie do końca spełnić nasze oczekiwania za 10-15 lat, a my nie mamy już czasu na eksperymenty. Musimy transformować energetykę dziś – podkreśla Marszałkowski.