Na rynku wynajmów wielkie wyczekiwanie i wielka niepewność. Eksperci przyznają, że chętnych do wynajmowania jest mniej niż w latach ubiegłych i nie ma mowy już o licytacjach czy castingach na lokatorów. Z drugiej strony mała liczna właścicieli nieruchomości decyduje się na obniżkę stawek wynajmów. – Obie strony testują swoje granice wytrzymałości. Może się okazać, że ceny spadną, ale to nic pewnego, bo na rynku nieruchomości nadal widzimy duży popyt na mieszkania, a relatywnie małą podaż – dodaje Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
Student znowu głównym klientem mieszkań na wynajem?
Skąd tak wielkie zmiany na rynku nieruchomości na wynajem? Eksperci mówią o dwóch czynnikach: programie „Bezpieczny Kredyt 2%” oraz o tym, że coraz więcej osób z Ukrainy, przybyłych do Polski w czasie wojny rezygnuje z wynajmów.
– Część osób wynajmujących zrezygnowała z wynajmu dotychczasowych lokali. Umowy były rozwiązywane często już w czerwcu i lipcu. Wiele mieszkań więc powróciła na rynek i można je ponownie wynajmować. Sierpień to czas, gdy studenci zaczynają się rozglądać za stancjami i otrzymujemy już sporo informacji, że w tym roku wybór na rynku jest zdecydowanie większy, dla wynajmujących znalezienie „dobrego klienta” trudniejsze – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości z kancelarii Król i Partnerzy.
W praktyce oznacza to, że w tym roku znów studenci mogą stać się głównym klientem sektora wynajmu w Polsce.
– Oczywiście uruchomienie programu „Bezpieczny Kredyt 2%” nie oznacza masowych rezygnacji z wynajmów przez rodziny. Jest jednak tak, że wiele rodzin woli na jakiś czas wrócić do domów rodzinnych i poczekać na decyzje kredytowe w gorszych warunkach, ale zaoszczędzić pieniądze na późniejsze remonty i wykończenie już swoich lokali – przyznaje Mirosław Król.
Kawalerki? Od 1500 złotych w górę za wynajem
Na ten moment nie widzimy rewolucyjnych zmian jeżeli chodzi o ceny wynajmów. Koszt wynajmu kawalerki w dużym mieście to wciąż kwoty od 1500 do 2000 złotych, a za dwupokojowe mieszkanie płacimy od 2200 do nawet 2700 złotych. Ceny rosną najbardziej w dużych miastach, a największe zainteresowanie przyciągają mniejsze mieszkania oraz pokoje na wynajem.
– Jest na rynku ruch, ale wyczuwalne jest pewne napięcie na linii wynajmujący – właściciele nieruchomości. Wynika to przede wszystkim z faktu, że nowi najemcy liczą na bardziej preferencyjne warunki i obniżenie cen najmu. Tego w tej chwili nie zamierzają robić właściciele mieszkań. Najemcom pozostaje więc albo podpisywać umowy wcześniej na mniej korzystnych warunkach lub czekać do ostatniej chwili i ryzykować. Może się okazać, że ceny spadną, a może się okazać, że nie spadną, a najlepsze mieszkania będą już zarezerwowane – mówi ekspert rynku nieruchomości.
Jak dodaje Mirosław Król, decydujące będą najbliższe tygodnie.
– Szczytu sezonu studenckich wynajmów spodziewamy się w połowie września. Wtedy okaże się, jak bardziej mieszkania opustoszały po rezygnacjach osób z Ukrainy i osób planujących zakup własnych mieszkań. Na pewno to będzie sezon inny niż w ostatnich dwóch latach – dodaje Mirosław Król.