Złoto zakończyło tydzień na plusie, odrabiając część straty. Jeśli ponownie zbliży się w okolice 2 000 USD, możemy spodziewać się próby przełamania konsolidacji.
Tym, co w największym stopniu wspierało złoto w ostatnich dniach, była bez wątpienia słabość dolara amerykańskiego. Złożyło się na to zarówno zamieszanie wokół limitu zadłużenia USA, jak i występujące naprzemiennie, sprzeczne sygnały dotyczącego tego, jaką decyzję względem stóp procentowych podejmie FED już 13-14 czerwca.
Warto zaznaczyć, że cena złota wzrastała w ubiegłym tygodniu zarówno w dolarze amerykańskim, jak i w polskim złotym. Na koniec maja uncja królewskiego kruszcu wyceniana była na 8 320 PLN i prawie 1 960 USD. I jeśli chodzi o notowania dolarowe, w dalszym ciągu jest to cena bliższa tegorocznych maksimów niż poziomu minimalnego z okolic lutego i marca.
Stopy procentowe w USA wielką niewiadomą
13 czerwca poznamy – kluczowy dla decyzji o stopach procentowych – odczyt inflacji za maj. Przypomnijmy: inflacja CPI w kwietniu wyniosła 4,9 proc. wobec 5,0 proc. w marcu. Tempo spadku dynamiki wzrostu cen oceniane jest jako zbyt wolne. Jednocześnie wiele pozytywnych odczytów makroekonomicznych oraz obawy o stabilność amerykańskiego systemu bankowego mogą mieć istotne znaczenie przy podejmowaniu decyzji.
Nie mniej ważną pozostaje kwestia niewypłacalności USA i podniesienia limitu zadłużenia. W nocy z czwartku na piątek Senat przegłosował ustawę, na mocy której limit zadłużenia został podniesiony do stycznia 2025 roku i nie wpłynie na wydatki na obronność oraz na środki przeznaczone na pomoc Ukrainie.
Oznacza to, że Stanom Zjednoczonym udało się uniknąć niewypłacalności, jednak z drugiej strony jest to sygnał, że dług publiczny będzie wzrastał nadal, a na początku przyszłego roku temat powróci na tapet. Tu nie bez znaczenia będzie sytuacja na froncie ukraińskim, w tym powodzenie wyczekiwanej, ukraińskiej kontrofensywy, nasilające się działania kontr-putinowskich wojsk na terenie Rosji oraz sytuacja rosyjskiej gospodarki, która z dnia na dzień jest coraz gorsza.
Inflacja w Polsce znów zaskakuje
Wstępny odczyt inflacji konsumenckiej GUS wyniósł w maju 13 proc. wobec 14,7 proc. w kwietniu. To bardzo pozytywny sygnał, choć należy zaznaczyć, że tempo spadku inflacji bazowej (bez cen energii i żywności) jest dużo niższe, i że w dalszym ciągu ceny rosną. Warto też odnieść się do sytuacji za oceanem, gdzie przy inflacji rzędu 4,9 proc. nie wiadomo, jaką decyzję podejmie bank centralny, a u nas przy inflacji na poziomie 13 proc. mówi się już o obniżkach.
Wszystko zależy od tego, co będzie się działo z inflacją i koniunkturą – mówi Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej. Obniżka stóp procentowych może nastąpić w IV kwartale 2023 roku, ale będzie to możliwe tylko wtedy, gdy inflacja będzie opanowana i będzie zmierzała w kierunku celu inflacyjnego NBP, który – przypomnijmy – wynosi 2,5 proc. z odchyleniem o jeden punkt procentowy w górę lub w dół.
W walce z wysokim poziomem inflacji w Polsce, nie sprzyjają zbliżające się wybory i nabierający tempa wyścig na obietnice. Oznacza to, że najbliższe miesiące będą pełne sprzecznych i niepewnych informacji dla rynków, co nie sprzyja ustabilizowaniu sytuacji.
Michał Tekliński, dyrektor ds. rynków międzynarodowych w Grupie Goldenmark