Za kilka dni, 17 listopada, obchodzić będziemy Dzień Studenta. Z tej okazji warto pochylić się nad sytuacją pokolenia zet, najmłodszego pokolenia na rynku pracy. Co czeka tych młodych ludzi, którzy dopiero zaczęli swoją karierę lub lada moment wejdą na rynek pracy? Czy pracodawcy są na nich gotowi? Na ich oczekiwania i potrzeby?
Mogłoby się wydawać, że firmy z rezerwą podchodzą do pokolenia zet – w końcu o jego przedstawicielach krąży wiele mitów. Na szczęście jest inaczej. Coraz więcej pracodawców wkłada opowieści o zetkach między bajki, i decyduje się dopasować do wymagań jakie stawiają przedstawiciele tego pokolenia. Dlaczego? Z jednej strony, dziś, w dobie najniższego od 30 lat bezrobocia, które według GUS wyniosło we wrześniu 5 proc.[1], każda para rąk jest na wagę złota. Z drugiej – tej ważniejszej –pracodawcy coraz częściej widzą w zetkach potencjał: innowacyjność i świeżość, które mogą stanowić o ich przewadze konkurencyjnej.
– O młodym pokoleniu mówi się wiele: „ciągle na telefonie”, „tylko work-life balance im w głowie”, „roszczeniowi”. Tymczasem za tymi etykietami kryją się wartości, które niosą ogromny potencjał i mogą przesądzić o konkurencyjności niejednej firmy. Technologiczne obycie młodych to nic innego jak kompetencje cyfrowe. Dążenie do równowagi między pracą a życiem osobistym to nic innego jak troska o swoje zdrowie i dobrostan – elementy, które przekładają się na produktywność i efektywność pracownika. Z kolei rzekoma „roszczeniowość” to często po prostu asertywność zmieniająca rynek pracy na lepsze – odważne wyrażanie swoich potrzeb, które de facto od tego, czego do tej pory oczekiwali, najczęściej po cichu, przedstawiciele innych pokoleń – mówi Magda Pietkiewicz, ekspertka rynku pracy i twórczyni platformy Enpulse, służącej do badania zaangażowania pracowników.
Klucz do pracy z zetkami
Pokolenie Z to generacja, która różni się od poprzednich swoimi podejściem do czasu wolnego, życia prywatnego i pracy. Coraz więcej firm zauważa te różnice oraz potencjał, który się za nimi kryje, i zaczyna dostosowywać się do oczekiwań młodych pracowników. Co to oznacza w praktyce? By oswoić przedstawicieli pokolenia zet firmy muszą postawić na elastyczność, otwartość i komunikatywność. Dzięki temu zetka z „roszczeniowego” pracownika, stanie się tym, wartościowym.
– Kluczem do otwarcia się na zetki jest zrozumienie, że różnorodność pokoleniowa to atut. Pozwala korzystać zarówno z dynamiczności charakterystycznej dla młodości, jak i mądrości wynikającej z lat doświadczeń. Współpraca obu stron sprzyja efektywności i innowacyjności. Według badań firmy Deloitte zróżnicowane zespoły w tym te, wielopokoleniowe, osiągają nawet o 80 proc. lepsze wyniki niż zespoły, w których brakuje jakiejkolwiek różnorodności[2] – mówi Magda Pietkiewicz. – Na przestrzeni lat każde pokolenie wprowadzało na rynek pracy własne, unikalne wartości i podejście, wynikające z odmiennych doświadczeń życiowych. Aby w pełni wykorzystać potencjał wynikający z tej różnorodności, zarówno pracownicy, jak i pracodawcy muszą być gotowi na transparentną komunikację – dodaje ekspertka.
– Ważnym krokiem w budowaniu tego międzypokoleniowego mostu mogą stanowić wyniki badania „Work War Z”. To projekt, który łączy dwa pozornie odmienne światy, pomagając młodym i pracodawcom działać wspólnie i wzajemnie się inspirować – podkreśla Magda Pietkiewicz.
[1] https://www.gov.pl/web/rodzina/bezrobocie-we-wrzesniu-2024-na-poziomie-5-proc-gus-potwierdzil-szacunki-mrpips
[2] https://www.footholdamerica.com/blog/harnessing-the-power-of-a-multigenerational-workforce/