W ostatnich tygodniach wielu konsumentów stanęło przed koniecznością pozostania w domach. W dobie walki z koronawirusem, to właśnie zakupy online stały się nie tylko najwygodniejszą, ale przede wszystkim najbardziej bezpieczną metodą nabywania niezbędnych produktów.
Galerie handlowe, w których można było zrobić zarówno zakupy spożywcze, ale również przy okazji spędzić czas na wizytach w sklepach odzieżowych czy elektronicznych, zostały zamknięte już kilka tygodni temu na fali pierwszych rządowych restrykcji. Siłą rzeczy handel jest obecnie w głównej mierze realizowany w Internecie. Dla wielu firm jest to jedyny sposób na przetrwanie. Dla konsumentów z kolei, jeszcze większa możliwość ograniczenia wizyt w sklepach stacjonarnych, a co za tym idzie – izolacja.
Motor napędowy dla rozwoju
Zgodnie z badaniem „Omni-commerce. Kupuję wygodnie” 57% internautów jest czynnym uczestnikiem e-handlu. Koronawirus rzucił jednak sektorowi e-commerce zupełnie nowe wyzwania dotyczące logistyki, dostępności towarów, a także samych dostaw. Obecna sytuacja może stać się w perspektywie długofalowej motorem napędowym dla jeszcze większego rozwoju e-commerce. Wielu z nas – dotyczy to głównie starszego pokolenia konsumentów – zaczęło zdawać sobie sprawę, że wszystko, czego potrzebujemy, możemy znaleźć w Internecie, a sama realizacja zamówienia nie jest procesem wybitnie skomplikowanym. Oszczędzamy czas i energię, które można przeznaczyć na zupełnie inne cele. Koronawirus może przekonać konsumentów do zwiększonej aktywności w online, również w momencie, gdy zagrożenie minie, a kryzysowa sytuacja zostanie opanowana. Zmiana zakupowych trendów już od kilku lat działa się na naszych oczach, ale teraz ten proces może być znacznie przyspieszony, co wprost wynika ze zmian w świadomości użytkowników Internetu.
Jak wynika z danych Polskiego Systemu Płatności, w niektórych branżach sprzedaż online wzrosła nawet o 200%. W obecnej sytuacji, realizacja zakupów spożywczych z dostawą do domu może wiązać się nawet z miesięcznym terminem oczekiwania. O wiele łatwiej sytuacja wygląda w innych segmentach rynku. Badanie wskazuje, że w ubiegłym miesiącu sprzedaż sprzętu elektronicznego wzrosła o 270%. Wzrosty można było również zaobserwować w usługach streamingowych, kosmetykach czy w przypadku środków czystości.
Dynamiczne zmiany
Nie każdy jednak jest beneficjentem kryzysu. Odczuwają go przede wszystkim usługi transportowe oraz serwisy z wejściówkami na wszelkiego rodzaju wydarzenia, gdzie odnotowano spadki na poziomie 53%. Zawieszenie rozgrywek sportowych sprawiło, że straty poniosły firmy bukmacherskie. W obliczu tak dynamicznych zmian, sklepy stacjonarne muszą być elastyczne i na bieżąco dostosowywać swoje usługi. Niewątpliwym atutem jest posiadanie sklepów e-commerce, które w wielu branżach są obecnie jedynym sposobem na funkcjonowanie biznesu.
Epidemia sprawiła, że zakupy w Internecie stanowią realne wsparcie dla konsumentów. Kluczowym wyzwaniem dla e-commerce jest jednak przygotowanie się na zwiększone zapotrzebowanie, co oznacza jeszcze większą dostępność produktów i jeszcze sprawną dostawę. Integralną rolę w procesie pełnią firmy kurierskie, które błyskawicznie dostosowały się do nowych zasad. Bezkontaktowe dostawy bez opłat są olbrzymim ułatwieniem, lecz także świadczą o biznesowej odpowiedzialności w relacji do obecnie panujących warunków. Na znaczeniu zyskują również zaawansowane technologicznie automaty do odbioru przesyłek, w których można odebrać towary bez konieczności jakiegokolwiek kontaktu z osobami trzecimi. Odpowiednie funkcjonowanie wszystkich gałęzi w sektorze jest realną szansą na zdecydowanie skuteczniejsze zagoszczenie w zakupowych trendach dłużej niż tylko w ekstremalnych czasach epidemii.
Łukasz Łukasiewicz, Operations Manager, SwipBox Polska