Pandemia koronawirusa zmieniła przyzwyczajenia zakupowe Polaków. Produkty impulsowe odnotowały wysokie spadki. Wzrosła z kolei sprzedaż produktów suchych oraz ekologicznych. Na znaczeniu zyskują również marki własne, które dziś posiadają około 20% udziału w rynku FMCG, a eksperci szacują, że w najbliższym czasie wartość ich sprzedaży może przekroczyć 40 miliardów złotych.
Analiza Polskiej Grupy Supermarketów (sklepy Top Market) pokazuje zmiany zakupowe Polaków w maju 2020 i obecnie (maj 2021). Po lockdownie zaczęliśmy kupować więcej produktów zdrowych, BIO, wyższej jakości.
Maj 2020 roku i wprowadzenie pierwszego lockdownu spowodowało panikę wśród klientów sklepów spożywczych. W pierwszej fazie epidemii prym wiodły produkty szybkiej higieny, jak żele i chusteczki antybakteryjne/przeciwwirusowe. Wzrosty sprzedaży sięgały od kilkudziesięciu do kilkuset procent. Nie mniej popularne były produkty sypkie pokroju kasz, ryżów oraz makaronów. Dużymi wzrostami mogły pochwalić się również spirytusy, które służyły Polakom do produkcji własnych środków przeciwwirusowych. W sklepach Top Market odnotowano spadki sprzedaży produktów impulsowych (- 18%). Pomimo okresu wiosennego, w 2020 roku nie obserwowano wzrostu sprzedaży kategorii piwa… Średnia wartość paragonu wynosiła 42,50 zł.
Tymczasem po roku – wiosną 2021 – koszyk zakupowy ponownie uległ zmianie. Z analizy Top Market wynika, że do głosu doszły głównie tzw. produkty zdrowe. Były to zarówno warzywa i owoce, jak i soki wzbogacane witaminami oraz produkty z kategorii Bio/Eko, które wzrosły o ponad 21%. Powoli powraca zainteresowanie produktami impulsowymi, oferowanymi przy kasach. Choć z jednej strony Polacy skierowali się ku produktom ekologicznym i prozdrowotnym, wzrosła również sprzedaż alkoholi, w szczególności piw – był to prawdopodobnie rezultat zmieniających się obostrzeń, które wpłynęły na rzadsze wizyty w lokalach gastronomicznych. W efekcie średnia wartość paragonu wynosiła powyżej 49,40 zł.
Zmiany w koszykach klientów sklepów spożywczych Top Market (zbiegły się z rozpoczęciem szczepień w Polsce) mogą sugerować, że sytuacja zaczyna wracać do normy. Klienci powoli zwracają się ku produktom impulsowych, głównie lodom. Ponownie wzrosła sprzedaż alkoholu, co wiązać się może z długim okresem zamknięcia lokali gastronomicznych. Jednocześnie niektóre preferencje klientów z ostatnich kilku miesięcy utrzymują się i niewykluczone, że będą utrzymywać. Zdaniem ekspertów jeszcze przez długi czas żywność paczkowana będzie sprzedawać się lepiej, niż świeża podawana z lad chłodniczych, która zyskiwała dużą popularność przed okresem pandemii COVID-19. Wynika to oczywiście z podejmowanych środków bezpieczeństwa oraz nowych przyzwyczajeń. Obecna średnia wartość paragonu wynosi blisko 50 złotych.
Sprzedaż private labels rośnie
W ostatnim roku wzmocniła się pozycja tzw. private labels. Jeszcze 10 lat temu marki własne odbierane były przez Polaków jako tańsze i gorsze jakościowo alternatywy dla popularnych produktów. Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie, a klienci sięgają po nie chętniej niż kiedykolwiek.
– Obecne produkty marek własnych sieci są o niebo lepsze niż te, które zapracowały na niezbyt dobre ich postrzeganie kilka czy nawet kilkanaście lat temu. Już nie ma baleronu bez zawartości baleronu czy herbaty bez grama herbaty. Klienci to widzą i doceniają, co obserwujemy po zakupach naszych marek własnych. Niektóre nasze produkty są artykułami pierwszego wyboru, skutecznie deklasują markową konkurencję. – mówi Michał Sadecki, prezes Polskiej Grupy Supermarketów.
Wśród najpopularniejszych kategorii marek własnych były oczywiście produkty suche (w tym mąka, makarony, kasze czy ryże), które odnotowały w ostatnich miesiącach dwucyfrowe wzrosty. Niewykluczone, że to właśnie ta kategoria w okresie niedoboru towarów zachęciła klientów do zwrócenia się ku markom sieci handlowych.
Zdaniem przedstawicieli sieci Top Market, wzmocnienie marek własnych i budowanie na nich lojalności klientów to jeden z priorytetów obranej przez nich strategii. Obecnie w swojej ofercie posiadają przeszło 400 indeksów tzw. private labels, które w najbliższym półroczu mają być rozszerzone o kolejne 100 produktów.
– To dobry czas do rozwoju marek własnych – dodaje Michał Sadecki, który wyjaśnia, że okres pandemii znacząco wpłynął na preferencje i styl zakupowy konsumentów. – Współcześni klienci stali się smart shopperami – wiedzą, za co płacą, nie kupują na zapas. Mniej jest zakupów impulsowych, teraz dominują racjonalne zakupy z listą produktów.