Cena królewskiego kruszcu w ubiegłym tygodniu dobiła do poziomu niemal 2 200 dolarów za uncję, ustanawiając nowy rekord kursu. Swoje ATH osiągnął także bitcoin. – Fundamenty dla wzrostów obu aktywów są jednak zdecydowanie odmienne – podkreśla ekspert rynku złota.
Ubiegły tydzień przyniósł nowy rekord, jeśli chodzi o cenę uncji złota, wyrażoną w dolarze amerykańskim. Królewski kruszec zakończył tydzień na poziomie około 2 180 USD/oz, bijąc poprzednie ATH (czyli all time high), ustanowione w grudniu 2023 roku. Wszystko wskazuje także na to, że złoto nie powiedziało jeszcze swojego ostatniego słowa i prawdopodobnie jeszcze będzie się umacniać.
– Co ciekawe, swoją rekordową cenę osiągnął także bitcoin. Zazwyczaj takie sytuacje się nie zdarzają, bo królewski kruszec, uważany za bezpieczną przystań, raczej nie zachowuje się dokładnie tak samo, jak najpopularniejsza z kryptowalut. Jednak fundamenty i przesłanki, które doprowadziły do tego, że zarówno jedno, jak i drugie aktywo bije swoje rekordy, są zdecydowanie inne – komentuje Michał Tekliński, ekspert rynku złota, Goldsaver.pl.
Na skróty:
Smart money w grze
Ekspert wskazuje, że wzrost notowań bitcoina jest napędzany przez nadchodzące rozluźnienie polityki gospodarczej i poprawę koniunktury. Tekliński tłumaczy, że to moment, gdy u wielu osób włącza się tzw. tryb chciwości. Próbują szukać tych aktywów, które dają bardzo wysoką premię, ale jednocześnie są bardzo ryzykowne. Natomiast to, co dzieje się ze złotem, to prawdopodobnie efekt tzw. smart money.
– To oznacza, że do gry wchodzą też ci, którzy z jednej strony zauważają teoretycznie poprawę sytuacji, ale z drugiej – widzą, jak wiele jeszcze różnego rodzaju niespodzianek może nas czekać w najbliższym czasie. I stwierdzają, że za chwilę różnego rodzaju bańki mogą pęknąć. A wówczas złoto będzie znowu królowało. Dlatego teraz je kupują i w ten sposób wpływają na cenę kruszcu – wyjaśnia Michał Tekliński.
Jak dodaje ekspert Goldsaver.pl, to powoduje, że notowania kruszcu w tej chwili rosną, a jedną z wiodących ról odgrywają banki centralne, które cały czas kupują złota na potęgę.
Kolejny kryzys bankowy na horyzoncie?
W ubiegłym tygodniu opublikowany został także raport Międzynarodowego Funduszu Walutowego, przestrzegający przed kryzysem bankowym, który wkrótce może nadejść.
– MFW podsumowuje wydarzenia z ostatniego roku i zwraca uwagę, że właśnie w marcu ubiegłego roku mieliśmy do czynienia z kryzysem bankowym, nie tylko w Stanach Zjednoczonych, choć zaczęło się bankructwa Silicon Valley Bank, a potem zbankrutował także First Republic Bank. Niedługo później problemy pojawiły się w Credit Suisse, który musiał zostać przejęty przez inny szwajcarski bank – przypomina Michał Tekliński.
To spowodowało duże zamieszanie na rynkach międzybankowych i zaniepokoiło bardzo wielu w kontekście możliwości nadejścia kolejnego kryzysu gospodarczego. W 2023 roku mieliśmy bowiem do czynienia z największym kryzysem bankowym od 2008 roku, gdy od upadku Lehman Brothers zaczęło się potężne załamanie na światowych rynkach finansowych.
– Międzynarodowy Fundusz Walutowy przyznaje, że tego typu sytuacje mogą się powtórzyć, ponieważ nadal wiele mniejszych banków w Stanach Zjednoczonych ma bardzo silną ekspozycję na nieruchomościach komercyjnych. A to dość ryzykowne aktywo. W związku z tym, podobnie jak przy Silicon Valley Bank, przy takiej ekspozycji może to doprowadzić do upadku kolejnych banków – wyjaśnia ekspert Goldsaver.pl.
Przed tym właśnie przestrzega Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
– Aczkolwiek MFW w tym raporcie dostrzega i chwali reakcję międzynarodowych instytucji, choć jednocześnie mówi, że była ona wykonana z opóźnieniem. Trzeba się zatem mieć na baczności i uważnie obserwować, co będzie działo się w amerykańskiej gospodarce. Jeden bank zazwyczaj jest w sieci z innymi, w związku z tym upadek nawet małego podmiotu może spowodować wielkie turbulencje w całym sektorze – dodaje Tekliński.
FED na razie stóp nie podnosi
Jeszcze niedawno wiele wskazywało na to, że w marcu dojdzie do obniżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych. Potem jednak, wobec sukcesywnie napływających nowych danych dotyczących gospodarki USA i sytuacji na świecie, rynki weryfikowały swoje oczekiwania. Aktualnie w zasadzie przesądzone jest, że na posiedzeniu zaplanowanym na 20 marca obniżenia stóp nie będzie.
– Szef Rezerwy Federalnej Jerome Powell mówi jednak, że generalnie sytuacja poprawia się i że nie można prowadzić cały czas tak restrykcyjnej polityki. Wysyła przy tym sygnały, które rynek interpretuje tak, że w czerwcu do obniżenia stóp procentowych ostatecznie dojdzie. A to powinno wpłynąć na wartość dolara i na cenę złota, bo te dwa aktywa są odwrotnie skorelowane względem siebie – tłumaczy Michał Tekliński.
Jeśli zatem spadnie wartość dolara, złoto dostanie dodatkową premię, a jego cena zacznie zapewne rosnąć. Na ten moment – wedle FedWatch Tool – ponad połowa analityków i traderów spodziewa się, że w czerwcu amerykański bank centralny zdecyduje się na cięcie stóp procentowych. Prawdopodobieństwo obniżki już na majowym posiedzeniu jest szacowane na niespełna 20 procent.
W Polsce inflacja osiągnęła cel, ale…
W poniedziałek 11 marca Narodowy Bank Polski przedstawił najnowsze dane o inflacji w naszym kraju. Według szacunków NBP, znaleźliśmy się na poziomie zgodnym z celem inflacyjnym. W lutym inflacja spadła do tego pułapu, a w marcu może być bliska 2,5 procent. Ekspert Goldsaver.pl wskazuje jednak, że prawdopodobnie to tylko chwilowe zahamowanie wzrostu cen, a nie stała tendencja.
– W polskiej gospodarce jest bowiem wiele czynników, które w najbliższym czasie mogą spowodować, że inflacja znowu będzie wyższa. Możliwe, że wróci VAT na żywność, że ceny energii zostaną „uwolnione” i będą bardziej odpowiadały temu, co dyktuje rynek. A to prawdopodobnie skończy się tym, że inflacja w drugiej połowie roku znowu skoczy do góry. Trzeba się z tym liczyć – prognozuje Michał Tekliński.
Zgodnie z najnowszą projekcją NBP, jeśli rząd zrezygnuje zupełnie z tarcz antyinflacyjnych (na żywność, prąd i gaz), to choć w drugim kwartale inflacja w Polsce wyniesie 3,4 proc., w trzecim kwartale będzie to już 8 proc., a w czwartym – aż 8,4 procent. Z kolei w mało prawdopodobnym scenariuszu z utrzymaniem dotychczasowych tarcz, w II kwartale inflacja wyniesie 2,5 proc., w trzecim – 3 proc., a w czwartym 3,4 procent.
– W związku z tym, na marcowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe bez zmian, co oczywiście nie ucieszyło kredytobiorców. Co więcej, RPP wysyła sygnały, że w tym roku w ogóle nie ma co liczyć na obniżkę stóp. W związku z tym, na niższe oprocentowanie kredytów poczekamy najprawdopodobniej do przyszłego roku – dodaje ekspert Goldsaver.pl