Europa jest zbyt uzależniona od eksportu do Stanów Zjednoczonych i amerykańskiego wsparcia w zakresie obrony, a także od importu towarów konsumpcyjnych z Chin oraz energii z Rosji. Takie uzależnienie jest dowodem na słabość Unii Europejskiej. Jako jedna z trzech największych gospodarek świata, obok Stanów Zjednoczonych i Chin, dysponuje ogromnymi zasobami finansowymi, kapitału ludzkiego i wiedzy. Jednak zamiast pełnić rolę głównego gracza na arenie światowej, zredukowała się do roli statysty. Raport Draghiego ostrzega, że jeśli Europa będzie dalej „spała”, utraci swoje należne miejsce w świecie oraz zgromadzone bogactwo. W obliczu globalnego wyścigu technologicznego i konkurencji gospodarczej zarówno władze, jak i obywatele powinni działać, aby nie stracić swojej pozycji.
– Dlaczego tak się stało? Na pewno miały na to wpływ decyzje podejmowane w Europie, w tym także te sprzed naszego przystąpienia do UE. Przykładem są słabości wskazane w raporcie Draghiego – powiedział serwisowi eNewsroom.pl prof. Witold Orłowski, ekonomista, Akademii Finansów i Biznesu Vistula, Politechnika Warszawska. – W Stanach Zjednoczonych wydatki na badania naukowe są zbliżone do tych w Europie, choć w Europie są nieco niższe. Problematyczne jest to, że w USA 90% funduszy na badania jest rozdzielane centralnie przez rząd federalny – co pozwala na wspieranie przełomowych projektów, takich jak programy kosmiczne czy badania militarne. W Europie natomiast 90% środków wydawanych jest przez poszczególne państwa, a tylko 10% jest zarządzane centralnie. Każdy kraj decyduje o wydatkach według własnego uznania, co prowadzi do powielania badań i braku tzw. masy krytycznej. Europa ma potencjał do bycia jednym z głównych graczy na scenie globalnej. Mimo to, problemem są lenistwo, samozadowolenie oraz brak gotowości do współpracy. Może to sprawić, że Europa stanie się statystą, a nie aktorem. Istnieje jednak nadzieja, że wstrząsy związane z prezydenturą Trumpa czy wcześniej z Putinem mogą mieć ożywcze znaczenie dla Europy – czas pokaże. Europo, obudź się! Jak mówi stare przysłowie – „nie śpij, bo cię okradną”! Jednak czy wystarczą do tego wstrząsy spowodowane Trumpem i Putinem? To dopiero zobaczymy – zastanawia się prof. Witold Orłowski.