Polacy coraz chętniej inwestują w swoją formę, ale branża fitness zmaga się z rosnącym zadłużeniem. Z danych Krajowego Rejestru Długów wynika, że przeterminowane zobowiązania siłowni, klubów sportowych i trenerów personalnych przekroczyły już 36 mln zł. To prawie o 9 proc. więcej niż rok wcześniej. Najbardziej pogorszyła się sytuacja trenerów – ich zaległości wzrosły z 8,1 do 11,3 mln zł. Wysokie koszty działalności, coraz większa konkurencja i presja cenowa sprawiają, że dla wielu firm utrzymanie się na rynku staje się dużym wysiłkiem.
Według danych Benefit Systems na koniec 2024 r. liczba aktywnych kart MultiSport w Polsce wyniosła 1,6 mln. W IV kwartale dopiero co minionego roku liczba użytkowników wzrosła o ponad 151 tys. Jednak, mimo tego pozytywnego trendu związanego ze zwiększonym zainteresowaniem karnetami sportowymi, 1414 podmiotów z branży fitness ma długi. Chodzi o siłownie, kluby i obiekty sportowe oraz trenerów personalnych.
Fitness bez formy
Jak pokazują dane Krajowego Rejestru Długów, na jeden podmiot przypadają średnio trzy przeterminowane zobowiązania finansowe o wartości 25,4 tys. zł. Łączne zadłużenie siłowni i klubów fitness w Polsce wynosi 36 mln zł. To kwota wyższa niż w minionym roku, jednak na ten wzrost zapracowali głównie trenerzy personalni, bo to ich długi najbardziej zwiększyły się w porównaniu do początku 2024 r.
– Zadłużenie takich podmiotów, jak siłownie czy kluby fitness może wynikać z kilku czynników. Jednym z nich są rosnące koszty prowadzenia działalności. Rachunki za prąd, którego zużycie jest znaczne, a także koszty związane z wynajmem sporych powierzchni w dużych miastach, na pewno są odczuwalne dla właścicieli siłowni. Kolejną trudnością są rosnące koszty pracownicze i duża konkurencja w branży – wyjaśnia Adam Łącki, prezes Zarządu Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
Większość podmiotów, które borykają się z problemami finansowymi, działa w województwach mazowieckim, śląskim i wielkopolskim. Na samym Mazowszu 307 dłużników ma do spłaty łącznie ponad 10 mln zł. Na Śląsku 175 podmiotów jest zadłużonych na ponad 5 mln zł, a w Wielkopolsce dług siłowni i trenerów opiewa na kwotę 3,3 mln zł.
Z kolei siłownie i kluby fitness, które prowadzą działalność na terenie województwa świętokrzyskiego czy Podlasia, najrzadziej trafiają na listę dłużników. W województwie świętokrzyskim jest zaledwie 21 dłużników z zaległościami 179 tys. zł. Na Podlasiu 18 podmiotów z branży fitness ma do spłaty 403 tys. zł. Takie regionalne zróżnicowanie wynika z większej koncentracji tego typu obiektów w dużych aglomeracjach miejskich, dodatkowo to właśnie w nich konkurencja jest większa, a co za tym idzie nakłady na inwestycje również są wyższe niż w przypadku lokalizacji, gdzie tych obiektów funkcjonuje mniej.
– Sytuacji finansowej zadłużonych obiektów z pewnością nie poprawia fakt, że ich usługi nie są priorytetem dla tych konsumentów, którzy sami borykają się z kłopotami finansowymi. Jak wynika z naszego niedawnego badania „Portfele polskich gospodarstw domowych pod presją rosnących cen” wydatki na siłownię, klub fitness czy basen są jednym z pierwszych, z których Polacy rezygnują w sytuacji, gdy brakuje im pieniędzy na opłacenie wszystkich rachunków. Aż 61 procent respondentów zadeklarowało, że opłaciłoby je wtedy na samym końcu. Niższy priorytet mają jedynie subskrypcje – mówi Adam Łącki.
Konsumenci nie czytają umów
Wśród wierzycieli klubów fitness i siłowni najwięcej jest podmiotów z branży finansowej i ubezpieczeniowej. Mają do odzyskania prawie 25 mln zł. Na pieniądze czekają także firmy telekomunikacyjne, którym branża fitness jest winna 2,8 mln zł, a także zarządcy nieruchomości z kwotą 2,2 mln zł.
Kondycję branży fitness poprawiłoby z pewnością uregulowanie należności, jakie mają wobec nich inne podmioty. Z danych KRD wynika, że aż 2,7 tys. dłużników zalega branży fitness z zapłatą łącznie nieco ponad 5 mln zł. Prawie 2,9 mln zł długu wobec siłowni i klubów fitness mają spółki prawa handlowego. Natomiast, co ciekawe, blisko 1,3 mln zł należności wobec obiektów sportowych jest po stronie konsumentów.
– Część długów, jakie Polacy mają wobec siłowni i klubów fitness, wynika z braku znajomości treści umów, które sami podpisują. Niektórych karnetów nie można wypowiedzieć przed upływem 12 miesięcy, z kolei inne zostają automatycznie przedłużane, jeśli klient odpowiednio wcześnie nie anuluje umowy. Podstawową zasadą jest więc dokładne czytanie dokumentów. Pozwala to zapobiegać nieporozumieniom i przykrym finansowym konsekwencjom w przyszłości – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Branża w fazie stabilizacji
Analiza wiarygodności płatniczej KRD firm z sektora fitness wskazuje, że zdecydowana większość podmiotów – 95 proc. – charakteryzuje się wysoką rzetelnością płatniczą. Branża, mimo trudności gospodarczych, wciąż w dużej mierze wywiązuje się ze swoich zobowiązań finansowych.
Dodatkowo wyraźny wzrost liczby podmiotów w grupach od C do G na przestrzeni ostatniego roku sugeruje, że duża część firm znajduje się obecnie w procesie stabilizowania swojej sytuacji finansowej. Spadek liczby podmiotów o bardzo niskiej wiarygodności, w grupie G, może świadczyć o stopniowym oczyszczaniu rynku – najmniej wiarygodne firmy mogły w minionych 12 miesiącach poprawić swoją kondycję lub zakończyć działalność.
– W najbliższym czasie branżę fitness czeka dalsze testowanie odporności finansowej. Stabilizacja jest możliwa, ale wymagać będzie zarówno odpowiedzialnego zarządzania należnościami przez same firmy, jak i utrzymania zainteresowania klientów regularnymi treningami. W przypadku spadku frekwencji i wypowiadania umów, sytuacja finansowa klubów może ulec dalszemu pogorszeniu – prognozuje Jakub Kostecki.