Elektryfikacja transportu publicznego dotyczy przede wszystkim autobusów, których w Polsce w komunikacji miejskiej jest już niemal 12 tysięcy. Proces elektryfikacji autobusów w polskich miastach idzie całkiem dobrze na tle europejskim. Od samego początku jest on mocno wspierany przez polityki publiczne w Polsce – zielony transport publiczny to program dla samorządów, które zyskiwały bardzo duże wsparcie dla nabycia elektrycznych autobusów. Dofinansowanie sięgało nawet 90% i jest to poziom dofinansowania zupełnie inny niż w przypadku programu Mój Elektryk czy prognozowanego programu wsparcia do pojazdu ciężarowych.
– Czy to jest za duże wsparcie? Moim zdaniem nie, bo powinniśmy wydawać pieniądze publiczne na przedsięwzięcia, które służą celom publicznym, a komunikacja, zbiorowa jest takim idealnym miejscem – powiedział serwisowi eNewsroom.pl Jacek Mizak, ekspert Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych. – Powinniśmy sobie wyznaczyć realną perspektywę finansową, w której autobusy zostaną w pełni zelektryfikowane. W Krajowym Planie Odbudowy zostały zabezpieczone dosyć znaczne środki na wsparcia elektryfikacji transportu autobusowego. To, co mnie osobiście martwi i to to, że niektóre samorządy wybierają technologię wodorową – gdzie dane z eksploatacji, zarówno w Polsce i za granicą, pokazują nam bardzo zły obraz. Jest to technologia obecnie najdroższa – czyli najdroższy pojazd i najwyższe koszty przejechania jednego kilometra. Mam poważne obawy czy samorządy poradzą sobie z wysokimi kosztami operacyjnymi związanymi z bardzo drogim paliwem. Obecnie wodór kupowany jest przez operatorów od 50 do 69 zł za kilogram, a autobus używa ładnych kilka kilogramów takiego wodoru na 100 km – wyjaśnia Jacek Mizak.