Podwyżki cen, problemy z dostępnością materiałów i odpływ pracowników z Ukrainy – to najbardziej palące problemy branży budowlanej.
– Stanęliśmy, jako budowlańcy, u progu największego kryzysu, jaki przed nami stoi w najbliższych latach – mówił w wystąpieniu inaugurującym Kongres Budownictwa Polskiego Dariusz Blocher, członek Rady Nadzorczej Budimex SA. – Jeżeli będziemy sobie mówili, że w przyszłości będzie lepiej, to nie będzie lepiej. Możemy mówić tylko o tym, że przyszłość będzie bardzo czarna, czarna czy szara. Nie ma dobrych rozwiązań krótkoterminowych i długoterminowych dla naszej branży. To, jakie decyzje dziś podejmiemy, będzie miało zasadniczy wpływ na to, jak nasze branża będzie wyglądała za rok, dwa i trzy; co będziemy w stanie budować w tym kraju i czy firmy, które tu funkcjonują od wielu lat, będą nadal chciały tu budować – dodał.
Kongres Budownictwa Polskiego obywa się po raz pierwszy. Biorą w nim udział eksperci i praktycy, którzy wspólnie próbują znaleźć odpowiedź na pytanie, jak będzie wyglądała branża budowlana w Polsce w najbliższej przyszłości.
Wyzwań jest wiele – to m.in. problemy ze znalezieniem pracowników, rosnące ceny materiałów budowlanych, ryzyko finansowe związane z prowadzeniem kilkuletnich projektów w sytuacji, gdy dynamicznie zmieniają się ceny, kwestie związane z ochroną środowiska i wprowadzaniem innowacji w branży, która jest drugą najmniej innowacyjną branżą na świecie.
Od dłuższego czasu budowlanka boryka się z niedoborem pracowników – obecnie jest tu zatrudnionych 1,5-1,7 mln osób. Na braki kadrowe wskazuje ponad 90 procent firm z branży.
480 tys. pracowników to obcokrajowcy, z czego 370 tys. – Ukraińcy. 100 tys. z nich opuściło Polskę po wybuchu wojny w Ukrainie i wróciło do kraju.
– Przed wojną w Ukrainie brakowało nam 50-70 tys. osób, teraz ta luka to 170 tys. Tego nie da się w krótkiej perspektywie rozwiązać. Potrzebujemy decyzji, jak w takiej sytuacji realizować kontrakty, jakie powinny mieć one terminy, skąd brać pracowników – mówił Dariusz Blocher.
Dodatkowym problemem, przed jakim po 24 lutego stanęła branża, jest dostępność materiałów. Z Ukrainy, Białorusi i Rosji importowane było 25 procent stali, a także aluminium czy materiały ropopochodne. Ciężko na razie oszacować, jak wojna wpłynie na polskie budownictwo i gospodarkę. Zwłaszcza że istnieje ryzyko, że po zakończeniu wojny w Ukrainie i przeznaczeniu znaczących środków na odbudowę jej infrastruktury, część firm może wybrać prowadzenie działalności w tym kraju.