Fed wczoraj nie obniżył stóp procentowych, jednak analitycy chcą wierzyć, że wybrzmiał gołębio. Czwartek przynosi prawdziwy zalew kolejnych decyzji banków centralnych. Prezes Lagarde w Brukseli dzieli się swoimi obawami.
Raczej dziwny ten gołąb
Nie milkną echa wczorajszego posiedzenia FOMC. Rynek od rana próbuje pozycjonować się pod scenariusz „zgołębienia” przedstawicieli Rezerwy, co wydaje się jednak trochę karkołomne. Padają tu przede wszystkim trzy argumenty. Po pierwsze, FED spodziewa się wcale nie tak delikatnego spowolnienia. Gospodarka ma się rozwijać w tempie 1,7% versus 2,1% zawartych w poprzednich projekcjach. Po drugie, Powell faktycznie podkreślił, że część tegorocznej inflacji będzie wynikiem polityki celnej i będzie mieć charakter „temporary” (ulubione słówko FED), czyli przejściowy. Najbardziej progołębią zmianą jest jednak redukcja programu QT. Do tej pory FED co miesiąc zgarniał z rynku 25 mld dolarów w zamian za obligacje. Teraz tempo to spadnie pięciokrotnie, a nie oszukujmy się, te pozostałe 5 mld dolarów to zwykła kosmetyka. Tyle z gołębich wieści. Przy okazji należy jednak pamiętać, że równoległy program bazujący na MBSach (papierach wartościowych opartych o hipoteki) pozostał bez zmian i dalej będzie spłycał rynek o 35 mld dolarów miesięcznie. Bez zmian dodatkowo pozostał nie tylko obecny koszt pieniądza, ale projektowana w dotplotach ścieżka jego luzowania. Wciąż konsensus członków FOMC zakłada dwie obniżki w tym roku. Przy tym wszystkim trudno oprzeć się wrażeniu, że Powell uparcie powtarzał o znaczeniu inflacji, która nie dosyć, że pozostaje podwyższona, to jeszcze wczorajsza jej projekcja jest wyższa od grudniowej. Ostatecznie wydaje się, że efekt, jaki Rezerwa chciała wczoraj osiągnąć, to przekonanie rynków do postawy wait & see, która historycznie często była używana jako słowo tarcza, za którą decydenci się chowają. Tym razem jednak wygląda na to, że ma ona po prostu sens.
Decyzja goni decyzję
Podczas czwartkowej sesji od rana (a w sumie to nawet od nocy) mamy prawdziwy maraton kolejnych decyzji banków centralnych. Zaczęło się za Chińskim Murem, gdzie decydenci wbrew weekendowym plotkom postanowili utrzymać kluczowe parametry polityki pieniężnej. Prezes Gongsheng zwrócił uwagę na poprawiające się kluczowe odczyty makroekonomiczne. Rośnie nie tylko dynamika PKB, ale również sprzedaż detaliczna, jak i produkcja przemysłowa. Stopy zostały utrzymane także w Szwecji oraz w Wielkiej Brytanii, gdzie delikatnie zaskoczył rozkład głosów (tylko jeden za podwyżką). Zgodnie z zapowiedziami Szwajcarzy swoje stopy z kolei obniżyli, przez co główna stopa wynosi już tylko 0,25%. Jest to już piąty taki ruch w obecnym cyklu. SNB w komunikacie w swoim stylu zauważyło, że „nadal będzie uważnie monitorować sytuację i w razie potrzeby dostosowywać swoją politykę pieniężną”. Nie jest więc powiedziane, że to ostatni taki ruch ze strony Szwajcarów w najbliższym czasie.
Obawy o wzrost
Europejski Bank Centralny dziś co prawda nie decydował o poziomie kosztu pieniądza, jednak jego prezes, Christine Lagarde, podczas wystąpienia w Brukseli podzieliła się swoimi obawami. Te przede wszystkim ogniskują się na potencjalnej wojnie handlowej. Według wyliczeń EBC, wprowadzenie ceł przez Amerykanów spowolni wzrost gospodarczy o 0,3 punktu procentowego, co stanowi przecież jedną trzecią tegorocznego wzrostu. W przypadku symetrycznej reakcji ze strony Unii potencjalny wzrost straci kolejne 0,2 punktu procentowego. Pani Lagarde zauważyła jednocześnie (słusznie), że obecna niepewność będzie odbijać się na przyszłych inwestycjach, co może mieć kolejne mnożnikowe konsekwencje w przyszłości.
Rynek walutowy dzisiaj kontynuuje obrany wczoraj kierunek. Oznacza to dalsze umocnienie dolara, który na parze z euro schodzi w okolice 1,084$. Ma to swoje reperkusje dla złotego, który wyraźnie traci dziś na szerokim rynku. Wspólna waluta kosztuje obecnie prawie 4,20 zł, czyli znajduje się przy górnym ograniczeniu bieżącej konsolidacji. Podobnie wygląda sytuacja z dolarem, który dziś drożeje do 3,87 zł. Mimo obniżenia stóp procentowych, kurs franka względem złotego i tak rośnie, dochodząc do 4,39 zł.
Autor: Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl