Rynki walutowe to nie jazda figurowa na łyżwach – liczy się efekt, a nie styl. Polski złoty w ostatnich dniach zyskuje na wartości. Szkoda, że jednym z powodów jest konflikt dwóch obozów politycznych. Dane makroekonomiczne w czwartek były zdecydowanie na korzyść euro względem dolara.
Na skróty:
Dane z Europy
Czwartek rozpoczął się od danych ze Szwajcarii. Pomimo pesymistycznych prognoz, bezrobocie nie wzrosło z 2,6% do 2,7%. Jednak ten kraj od lat nie zaznał problemu wysokiej stopy bezrobocia, stąd należy patrzeć na dane z tej perspektywy. Ostatni raz przekraczała ona 5% w latach 90. ubiegłego wieku. Kolejne odczyty nadeszły z Niemiec. Zamówienia w przemyśle w ujęciu miesięcznym spadały szybciej niż przypuszczano. Jest to dobry sygnał dla euro, które swoją drogą wczoraj zyskało na wartości. Należy jednak pamiętać, że sytuacja naszego zachodniego sąsiada nie jest dobra, jest po prostu mniej zła niż oczekiwano.
Dane z USA
Wczoraj opublikowano dane o deficycie handlowym w USA. Wyniósł on 73,8 mld dolarów, co jest wynikiem lepszym od prognoz zakładających 75 mld dolarów. Mimo to deficyt nadal pozostaje w trendzie wzrostowym i jest o niemal 10 mld większy niż w zeszłym roku. Co ciekawe, przed drugą połową 2021 roku, nigdy w historii nie było przypadku, by deficyt handlowy USA zanotował takie poziomy jak teraz. Dane te na pewno będą paliwem napędowym polityki ceł importowych nowej administracji Republikanów. Jednocześnie poznaliśmy liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, która wyniosła 224 tysiące. To z jednej strony bardzo solidny wynik, ale to jednak 9 tysięcy, czyli około 4% powyżej konsensusu. Dane te przyczyniły się do wczorajszej przeceny dolara względem pozostałych walut. Szczególnie silna była względem złotego, którego napędzały dodatkowo słowa prezesa NBP, gdzie pierwszy raz od wyborów w USA zobaczyliśmy kurs dolara poniżej 4,05 zł.
„Stand upy” wróciły
Konferencje prezesa NBP miały swego czasu pewien charakterystyczny przebieg. Większość banków centralnych podczas przemówień potrafi uśpić słuchaczy, z wyjątkiem największych fanów gatunku. W Polsce natomiast prezes NBP jest bardzo barwny, jak niektórzy uważają – nawet zbyt bardzo. Wczorajsze wystąpienie to powrót do czasów, kiedy na tych konferencjach działo się naprawdę dużo. Wróciła bardzo silna krytyka opozycyjnego względem obecnych władz NBP obozu politycznego. Wróciły także wykresy, które u analityków budzą szczere zdziwienie, że można w taki sposób przedstawiać dane. Wróciła też niestety narracja o tym, że obecny rząd wszystko robi proinflacyjnie. Jak urealnia ceny energii – to podnosi inflację. Jak je zamraża – to znów podnosi. Byłoby to zabawne, gdyby właśnie nie przesunięto o kolejne pół roku terminu, kiedy RPP ma rozpocząć rozmowy o obniżkach stóp procentowych. Jest to poważna zmiana, nie tylko dla kredytobiorców złotowych, którzy z własnych kieszeni płacą nieracjonalnie wysokie odsetki przez wojnę na górze, ale również dla rynków. Wczoraj kurs euro spadł do 4,27 zł, ponieważ rynki uwierzyły w oddalającą się perspektywę obniżek stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
- 14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
- 14:30 – Kanada – sytuacja na rynku pracy,
- 16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl