Od początku tego roku w Czechach instytucje zamawiające muszą rozważyć, czy w każdym nowo publikowanym przetargu możliwe jest wprowadzenie kryteriów środowiskowych. Eksperci wskazują, że Polska również prędzej czy później będzie zobligowana do wprowadzenia takich kryteriów na krajowym, wartym ok. 300 mld zł rocznie, rynku zamówień publicznych. Zwłaszcza że zielone zamówienia, które stają się w ostatnich latach coraz powszechniejszą praktyką, zapewniają instytucjom zamawiającym nie tylko korzyści środowiskowe, lecz także oszczędności finansowe. Wybór odpowiednich produktów, które zmniejszają ilość zużytej energii czy gazów, może okazać się szczególnie istotny w medycynie, gdzie ratuje się życie, ale przy okazji generuje się ogromną ilość odpadów.
– Czechy wprowadzają kryteria środowiskowe w zamówieniach publicznych jako element szerszej układanki. To jest konsekwencja polityki klimatycznej ONZ trwającej już od ponad 26 lat. Trzeba będzie powalczyć o firmy, które będą realizowały zamówienia publiczne w takim trybie, żeby spełniały normy środowiskowe i żeby nie było potencjalnych kłopotów ze Wspólnotą Europejską i szerzej, z odium wizerunkowym, które mogłoby spaść na Czechy, gdyby nie realizowały tych przetargów publicznych w oparciu o właściwe kryteria – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Kamil Wyszkowski, przedstawiciel i prezes rady UN Global Compact w Polsce.
Czeski rząd wprowadził z początkiem tego roku nowelizację ustawy o zamówieniach publicznych, która nakłada obowiązek uwzględniania kryteriów środowiskowych, społecznych i innowacyjnych w zamówieniach publicznych. To oznacza, że od 1 stycznia 2021 roku w Republice Czeskiej instytucje zamawiające (zarówno publiczne, jak i prywatne, które są zobowiązane do przestrzegania prawa o zamówieniach publicznych) muszą rozważyć, czy w każdym nowo publikowanym przetargu możliwe jest wprowadzenie takich kryteriów.
– Każda firma, która chce uczestniczyć w przetargu publicznym, będzie musiała wykazać, że jest odpowiedzialnym podmiotem i może zostać dopuszczona do czeskiego łańcucha dostaw – tłumaczy Kamil Wyszkowski. – Chodzi o wskaźniki ESG i cały proces sustainable finance – zrównoważonego finansowania, czyli elementy związane m.in. z transparentnością i przeciwdziałaniem korupcji.
Czynniki niefinansowe ESG (environmental, social i governance, czyli środowisko, odpowiedzialność społeczna i ład korporacyjny) obejmują takie aspekty jak to, w jaki sposób firma neutralizuje swoje emisje CO2, zmniejsza zużycie wody, współpracuje z lokalnymi społecznościami, dba o sprawy pracownicze i jaką ma politykę w kwestiach etyki i przeciwdziałania korupcji. Są one głównym kryterium zrównoważonego rozwoju przedsiębiorstw. Takie dane mają coraz większe znaczenie dla inwestorów, szukają ich też ubezpieczyciele czy banki, które mogą dzięki nim ocenić, czy firma działa w zgodzie z zasadami zrównoważonego rozwoju i opłaca się udzielić jej finansowania.
W Polsce duże firmy po raz pierwszy w 2018 roku zostały zobowiązane do publikowania takich informacji w wyniku wprowadzenia unijnej dyrektywy 2014/95/UE z 2014 roku i nowelizacji krajowej ustawy o rachunkowości, która ją wdrożyła. Jak ocenia Kamil Wyszkowski, Polska jest również gotowa, aby uwzględnić takie kryteria na wartym ok. 300 mld zł (dane UZP) rynku zamówień publicznych.
– Polska jest gotowa, żeby przyjąć rozwiązania podobne do czeskich i to nawet w szerszym zakresie. Wynika to z faktu, że w Polsce tort do podziału jest znakomicie większy niż w Czechach, co oznacza większą motywację dla przedsiębiorstw, żeby dostosowywać się do tych kryteriów stawianych w ramach zielonych zamówień publicznych. Przykładem tego, jak mogłoby to oddziaływać, jest chociażby sektor zamówień powiązany z gospodarką odpadową i zarządzaniem strumieniem odpadów na etapie inwestycji. To jest polską piętą achillesową. Zielone zamówienia publiczne mogą pomóc w tym, aby uporządkować tę stajnię Augiasza w sektorze odpadowym – mówi prezes rady UN Global Compact w Polsce.
Jak wskazuje stowarzyszenie ICLEI (Local Governments for Sustainability), zielone zamówienia publiczne (GPP) stają się w ostatnich latach coraz bardziej powszechną praktyką. Poza korzyściami środowiskowymi zapewniają one organom publicznym oszczędności finansowe – zwłaszcza przy uwzględnieniu kosztów zamawianych produktów lub usług w całym cyklu ich życia, a nie tylko przez pryzmat ceny zakupu. Przykładowo zakup produktów o niskim zużyciu energii lub wody może znacznie obniżyć rachunki za media.
Ministerstwo Środowiska i Klimatu podkreśla, że organem odpowiedzialnym za kreowanie polityki zamówieniowej jest Urząd Zamówień Publicznych, niemniej jednak resort stara się wprowadzać do postępowań kryteria środowiskowe, gdy tylko jest to możliwe.
– Korzyścią wynikającą ze stosowania zielonych zamówień jest ograniczenie lub uniknięcie degradacji środowiska naturalnego, a nawet jego poprawa. Poprzez wprowadzanie wymagań dotyczących zastosowania ekologicznych rozwiązań w zamówienia publiczne przyczyniamy się do redukcji emisji CO2, ochrony zasobów naturalnych, zmniejszenia ilości substancji szkodliwych emitowanych do środowiska, a także wpływamy na efektywniejsze wykorzystanie zasobów naturalnych – wskazał resort w odpowiedzi przesłanej Newserii.
Jak informuje UZP, Komisja Europejska podjęła działania zmierzające do opracowania wspólnych kryteriów zielonych zamówień publicznych (GPP). Dotyczą one grup produktowych, które uznano za najbardziej odpowiednie do wdrożenia GPP zarówno ze względu na wartość zamówień, jak i wpływ na środowisko. To m.in. transport drogowy, usługi sprzątania, dostawy energii elektrycznej czy usługi gastronomiczne.
Jak zauważa dyrektor ds. relacji strategicznych w Philips Healthcare, Michał Kępowicz, zielone kryteria mają duże znaczenie nawet w przypadku tych branż, które nie są tradycyjnie kojarzone z degradacją środowiska. Dla przykładu gigantyczny wpływ wywiera na nie chociażby sektor ochrony zdrowia, który odpowiada za ok. 4,5 proc. globalnej emisji CO2. To więcej niż w przypadku przemysłu lotniczego czy okrętowego.
– Parametrem dotyczącym wpływu ochrony zdrowia na środowisko, który może zaskakiwać, jest średni wskaźnik odpadów generowanych w przeliczeniu na jedno łóżko szpitalne dziennie – to jest ok. 13 kg – ogromna ilość, która powoduje, że środowisko jest narażone na zanieczyszczenia powstające w wyniku leczenia pacjenta – mówi Michał Kępowicz. – Ochrona zdrowia ma na celu ratowanie życia człowieka, ale na ogół nie zwracamy uwagi na koszt tych działań na środowisko, koszt, który jest pochodną wykorzystania w tym procesie infrastruktury szpitalnej, wyrobów medycznych, substancji toksycznych, materiałów odpowiedzialnych za wzrost poziomu skażenia. Lecząc, często nieświadomie szkodzimy środowisku, to z kolei negatywnie wpływa na nasze zdrowie, zaczynamy chorować i musimy być leczeni… czyli powstaje tzw. błędne koło. Pamiętajmy także, że często tego typu rozwiązania przynoszą korzyści finansowe, bo w dłuższej perspektywie oznaczają oszczędności.
W Czechach – mimo że kryteria środowiskowe zostały oficjalnie wprowadzone do zamówień dopiero z początkiem tego roku – tamtejsze szpitale stosują je już od dość dawna, zachęcane odgórnie przez administrację publiczną.
– Dotyczy to bardzo różnych zakupów, od typowych – czyli sprzętu biurowego, eksploatacji budynków, mebli, środków czystości czy usług porządkowych – po systemy dedykowane ochronie zdrowia, czyli rezonanse, tomografy, ultrasonografie i inne urządzenia, które służą pacjentom i personelowi medycznemu do diagnostyki i leczenia – mówi dyrektor ds. relacji strategicznych w Philips Healthcare. – Tam bardzo konkretnie pokazano rozwiązania, które powinny być promowane, np. takie, które zmniejszają ilość zużytej energii potrzebnej do działania ww. urządzeń czy wykorzystanie toksycznych gazów/substancji. To faktycznie ma znaczenie w realizowaniu polityki klimatycznej – nie tylko na papierze, ale i w wymiarze rzeczywistym. Szpital może być miejscem leczenia pacjentów, w którym jednocześnie promujemy ochronę środowiska, w którym żyjemy.
Ekspert Philips Healthcare wskazuje, że również firmy – w tym te z branży MedTech – już od kilku lat starają się dopasowywać do tych proekologicznych trendów i wymogów, które prędzej czy później staną się na rynku standardem.
– Naszym celem od dłuższego czasu było zmniejszenie ilości zanieczyszczeń, energochłonności, wykorzystanie odnawialnych źródeł energii – zarówno w procesie wytwarzania urządzeń, jak i w procesach biznesowych wewnątrz firmy – czy promowanie gospodarki obiegu zamkniętego, w której urządzenia medyczne wykorzystujemy ponownie do produkcji nowych, żeby zmniejszyć zużycie surowców. W ramach naszej koncepcji green hospital, czyli zielonego szpitala, tworzenie całego ekosystemu leczenia pacjenta powinno jak najmniej szkodzić otoczeniu zewnętrznemu – podkreśla Michał Kępowicz.