Dwóch na trzech Polaków stwierdza, że rząd powinien ułatwić prowadzenie badań z użyciem substancji psychodelicznych w kontekście stricte medycznym, które w przyszłości mogłyby pomóc w leczeniu zaburzeń psychicznych, depresji czy uzależnień. Jednocześnie co czwarta osoba nie ma zdania w tej kwestii. Zwolennikami ww. rozwiązania są przede wszystkim najmłodsi dorośli i seniorzy, a przeciwnikami – głównie rodacy w wieku 35-54 lat. Jak przekonują eksperci, obecne podejście władz do tej kwestii jest dość ostrożne, ale to musi się zmienić. Jednak do tego potrzeba m.in. gromadzenia większej ilości solidnych danych naukowych właśnie na podstawie badań. Znawcy tematu prognozują też, że będzie wzrastać liczba osób opowiadających się za ułatwieniami w tym zakresie, ale Polaków trzeba do tego odpowiednio przygotować.
Na skróty:
Większość jest na „tak”
65,5% respondentów uważa, że nowy rząd powinien ułatwić badania z użyciem substancji psychodelicznych w kontekście stricte medycznym, które w przyszłości mogłyby pomóc w leczeniu np. zaburzeń psychicznych, depresji, uzależnień, chorób Parkinsona czy Alzheimera. Przeciwnego zdania jest 11,3% z ponad tysiąca uczestników sondażu przeprowadzonego przez UCE RESEARCH i ONDARE legal/business hub. Z kolei 23,3% ankietowanych nie ma jeszcze wyrobionej opinii na ten temat.
– Większość badanych opowiada się za ułatwieniem użycia substancji psychodelicznych w celach medycznych. Jest to na pewno skutek ogólnej oceny stanu zdrowia psychicznego polskiego społeczeństwa po czasach pandemii covidowej. Nie można także pominąć narastających problemów związanych ze stresem, niepewnością w utrzymaniu pracy, konkurencyjnością, większymi oczekiwaniami od życia, nieumiejętnością wypoczywania i brakiem otwartości względem innych osób – komentuje prof. dr hab. Krystyna Gołembiowska z Instytutu Farmakologii im. Jerzego Maja Polskiej Akademii Nauk (IF PAN).
Należy podkreślić, że badanym została przy pytaniu podana pełna definicja dot. psychodelików. – Wynik ponad 60% sugeruje, że społeczeństwo staje się coraz bardziej otwarte na naukowe i medyczne zastosowania ww. substancji. Wzrost ten może być napędzany postępami w badaniach naukowych oraz świadomością niewydolności służby zdrowia wobec narastających problemów psychicznych. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że substancje psychodeliczne mogą mieć zastosowanie w leczeniu poważnych schorzeń. Rośnie więc zainteresowanie innowacyjnymi metodami terapii, szczególnie w kontekście chorób, gdzie dotychczasowe metody często zawodzą – mówi Aleksandra Maciejewicz, współautorka badania z ONDARE legal/business hub.
Natomiast dr Justyna Holka-Pokorska z Zakładu Farmakologii i Fizjologii Układu Nerwowego w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie zwraca uwagę na rolę kolejnych doniesień w mediach na temat publikacji naukowych dotyczących efektywności medycznego stosowania psychodelików. Mowa w nich o przełomowych dla terapii depresji czy zespołu stresu pourazowego wynikach badań z zastosowaniem psylocybiny oraz metynylodioksymetamfetaminy (MDMA). To doprowadziło do ogromnego zainteresowania ww. substancjami wśród osób, którym z jakiegoś powodu nie udało się uzyskać wystarczającej pomocy ze strony profesjonalistów zdrowia psychicznego lub nigdy do nich nie dotarły. Jak zaznacza ekspertka, przekłada się to także na wzrost zgłaszalności do psychoterapeutów i psychiatrów osób deklarujących zażywanie różnych substancji o charakterze psychodelicznym na własną rękę i poszukujących pomocy w zakresie terapeutycznej analizy lub integracji doświadczeń psychodelicznych.
– Uważam, że społeczeństwo trzeba bardziej edukować w tym temacie. Nie można pozostawiać ludzi w stanie często głębokiej niewiedzy. Wyraźnie trzeba zaznaczyć też, że oczywiście mówię o wykorzystywaniu substancji psychodelicznych do działań stricte medycznych. Rekreacyjne używanie ich przez Polaków to jest inny temat, którego przyszłości na ten moment w ogóle nie widzę. Stąd niezmiernie ważny jest aspekt ww. edukacji – dodaje Aleksandra Maciejewicz.
Pokoleniowe postrzeganie tematu
Według sondażu, zwolennikami ww. rozwiązania są przede wszystkim osoby w wieku 18-24 lat oraz 65-74 lat, a także pochodzące z miast liczących od 100 tys. do 199 tys. mieszkańców oraz powyżej 500 tys. ludności. Jak podkreśla prof. Krystyna Gołembiowska, ludzie młodzi wykazują zainteresowanie psychodelikami, bo dążą do poprawy swojego funkcjonowania w społeczeństwie. Na ogół są też lepiej wykształceni, co w tym przypadku ma spore znaczenie. Ponadto mają łatwy dostęp do wszelkiego rodzaju informacji, poszukują nowości, w tym docierają do nowych metod leczenia różnych zaburzeń. Zdaniem ekspertki IF PAN, ciągle też młode osoby lubią eksperymentować z substancjami psychoaktywnymi, nie tylko z psychodelikami.
– Najmłodsze pokolenie dorosłych prawdopodobnie generalnie obraca się w przestrzeni informacyjnej, w której co rusz pojawia się temat substancji psychodelicznych, badań nad nimi oraz zjawiska ich rekreacyjnego używania. Nawet jeżeli młodzi ludzie są przeciwnikami tego ostatniego, to nie negują potrzeby prowadzenia badań pod kątem zastosowań medycznych. Natomiast grupa w wieku 65-74 lat raczej jest ogólnie pozytywnie nastawiona do pomysłów, które mogą poprawić szeroko pojmowaną jakość opieki medycznej – stwierdza adwokat dr Filip Duski, konsultant Polskiego Towarzystwa Psychodelicznego.
Z kolei zdaniem Aleksandry Maciejewicz, te wyniki świadczą także o zmianie postaw społecznych i rosnącej świadomości na temat potencjalnych korzyści medycznych psychodelików. Wskazuje to także na dywersyfikację podejść do zdrowia i leczenia w różnych grupach społecznych. To może mieć związek m.in. z osobistymi doświadczeniami z tradycyjnym systemem opieki zdrowotnej. Z kolei przeciwnikami wspomnianego rozwiązania są głównie osoby w wieku 35-44 lat oraz 45-54 lat, a także pochodzące z miast liczących od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców, od 100 tys. do 199 tys. oraz ze wsi i z miast do 5 tys. ludności.
– Osoby z tej grupy wiekowej mogły dorastać w okresie, gdy panowały inne postawy wobec substancji psychodelicznych, które były często przedstawiane w negatywnym świetle. Mogą więc mieć dogmatyczne przekonania dotyczące ryzyka związanego z nimi. Ponadto, w mniejszych społecznościach często panują bardziej tradycyjne poglądy i może być mała ekspozycja na nowe idee i badania. Może to wpływać na mniejszą świadomość lub większą nieufność wobec nowych metod leczenia – analizuje ekspertka z ONDARE legal/business hub.
Coraz większe zainteresowanie
Według dr. Duskiego, bieżące wydarzenia polityczne mają mocno umiarkowany wpływ na przychylność organów władzy publicznej wobec planów prowadzenia badań nad psychodelikami. Istotniejsze znaczenie zdaje się mieć województwo, na terenie którego planuje się prowadzić badania i konkretny wojewódzki inspektorat farmaceutyczny. Zdaniem eksperta, idealnie byłoby, żeby poziom kontroli nad substancjami, a przede wszystkim ich klasyfikacja do poszczególnych grup, odpowiadały aktualnej wiedzy naukowej. Zgodnie z nią, rzekome zagrożenia związane ze stosowaniem psychodelików, zarówno w kontekście eksperymentalnym, medycznym czy rekreacyjnym, są dosyć istotnie przeszacowane. Oczywiście, należy mieć na uwadze realne niebezpieczeństwa związane z ryzykiem wystąpienia psychozy lub pojawienia się zespołu HPPD (przewlekłych zaburzeń postrzegania wywołanych psychodelikami).
– Władze wydają się podchodzić do tematu substancji psychodelicznych z dużą dozą ostrożności, podkreślając potrzebę solidnych dowodów naukowych, które potwierdzałyby ich potencjał terapeutyczny. Jest to stanowisko konserwatywne, ale oparte na tym, że nauka i dowody są ponad wszystko. By to nastawienie mogło ulec zmianie, kluczowe będzie gromadzenie solidnych danych naukowych. Potrzebna będzie także ewolucja międzynarodowych standardów i rekomendacji. Idealne podejście powinno być zrównoważone, otwarte na nowe odkrycia, a także odpowiedzialne i bezpieczne. Jednocześnie władzy powinno zależeć na dobrobycie obywateli, szczególnie w kontekście niewesołych statystyk dotyczących skali depresji, samobójstw czy objawów zespołu stresu pourazowego wśród Polaków – zaznacza Aleksandra Maciejewicz.
W opinii prof. Gołembiowskiej, rośnie potrzeba szybkiego zdobycia środków na poprawę dobrostanu, ale też nowych substancji leczniczych, które byłyby skuteczniejsze niż dotychczasowe terapeutyki. Łatwość pozyskiwania informacji za pomocą Internetu o cudownych właściwościach grzybów psylocybinowych czy MDMA będzie z pewnością generować większe zainteresowanie tematem. Będzie też przybywać osób opowiadających się za ułatwieniem użycia substancji psychodelicznych w celach medycznych. To wydaje się dość naturalną drogą.
– Już teraz dostrzegamy rozwój mało zbadanego jeszcze w Polsce zjawiska samopomocy w zakresie wzajemnej edukacji i wspierania się w używaniu substancji psychodelicznych. Osoby eksperymentujące z psychodelikami nadają tym zdarzeniom intencję samoleczenia oraz znaczenie terapeutyczne. W ostatnich dwóch latach rozwinęło się także podziemie terapeutyczne, w którym substancje psychodeliczne o nieokreślonym składzie i dawkach bywają podawane przez osoby legitymujące się własnymi doświadczeniami z psychodelikami. Rozmiar i ewentualne szkody zdrowotne dla poszukujących tego typu doświadczeń są jeszcze mało znane i wymagają dalszych badań – podsumowuje dr Justyna Holka-Pokorska.