Prawdopodobnie jeszcze w tym roku przyjęty zostanie nowy program dopłat do mieszkań. Ministerstwo Rozwoju i Technologii pracuje nad rozwiązaniami, które mają z jednej strony stymulować gospodarkę, spełniać oczekiwania osób chcących kupić lokal, a jednocześnie nie podnosić cen na rynku wtórnym i pierwotnym. – Nie da się pogodzić ognia z wodą i zawsze rozwiązania generujące dopłaty dla konsumentów będą powodować reakcje z rynku. Dla sektora budowlanego, deweloperskiego i mieszkaniowego lepszy byłby brak systemowego programu wsparcia niż wieczne obiecywanie, że taki program powstanie. Wyczekiwanie powoduje, że klienci wstrzymują się z decyzjami, a to ma negatywne konsekwencje gospodarcze – mówi Mirosław Król, ekspert rynku nieruchomości.
Konkretnie albo wcale. Rynek nieruchomości zamrożony w niepewności od wielu miesięcy
Program „Pierwsze klucze” zakłada wsparcie dla osób chcących kupić mieszkanie na rynku wtórnym, ale program objęty będzie limitem dochodowym i ograniczany konkretną kwotą ceny za metr kwadratowy. To duża zmiana względem programów proponowanych przez poprzednie władze. To także inna formuła niż ta, o której dyskutowano, gdy proponowany przez rządzących był program „Kredyt na start”.
– Każdy kolejny program mieszkaniowy oparty na dopłatach będzie w jakiś sposób powodować rozregulowanie sytuacji na rynku nieruchomości. Efekt jest taki, że podaż rośnie, popyt maleje, a niemal każda ze stron tej dyskusji ma poczucie, że rozwiązania opracowywane przez rządzących są niesprawiedliwe. Należy się zastanowić czy w obecnej sytuacji programy dopłat są potrzebne. Może lepszym rozwiązaniem będą inwestycje w zakresie budownictwa komunalnego i społecznego przy partycypacji ze strony przedsiębiorców sektora budowlanego, którzy będą odpowiedzialni za budowę nowych inwestycji – mówi Łukasz Zemski, przewodniczący Klastra Budowlanego przy Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie.
– Program „Pierwsze klucze” będzie preferować zakup z rynku wtórnego. Czy wpłynie to na spadek cen mieszkań na rynku deweloperskim? Korekta jest możliwa, ale raczej nieznaczna. Pewne jest jednak, że wzrosnąć mogą ceny na rynku wtórnym do takiego poziomu, że będą niemal zrównywać się z kwotą dopłat – przewiduje ekspert rynku nieruchomości Mirosław Król.
„Więcej pytań niż odpowiedzi”
Deweloperzy zrzeszeni w Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie o programie wypowiadają się sceptycznie.
– „Do deweloperów nie popłynie ani złotówka” powiedział minister Krzysztof Paszyk. To nieco kontrowersyjne słowa wypowiedziane w związku zapowiadanym nowym programem rządowym. Jak zapewne wskazują sondaże opinii publicznej, dobrze się sprzeda i warto w tę strunę uderzyć, bo jak można się domyślać słupki notowań politycznych wystrzelą w górę. To może nieco ironiczne stwierdzenie, ale jest mi zwyczajnie przykro, że nasza bardzo skomplikowana i ryzykowna praca a właściwie nawet hejtowanie jej, jest postrzegana jako karta przetargowa w walce o poparcie społeczeństwa – przyznaje Łukasz Szykuć z firmy TLS Developer.
– Planowany program rodzi wiele pytań, pośród których pojawia się m. in. to o efektywność energetyczną. Należałoby zastanowić się, czy to dobrze, że wspierana jest stara tkanka budowlana, która często ma przestarzałe parametry energetyczne, a przecież powinniśmy zmierzać ku promowaniu poprawy charakterystyki energetycznej budynków. Pytań jest całe mnóstwo, ale wiele z nich pozostaje jeszcze bez odpowiedzi – dodaje Łukasz Szykuć.
Temat nowego programu mieszkaniowego analizowany przez zespół Klastra Budowlanego Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.