W wystąpieniach szefa NBP jest jeden pewnik – brak nudy. Pewne są też niestety słowne „wycieczki” skierowane w stronę oponentów, bardzo rzadko spotykane w wypowiedziach innych prezesów banków centralnych. W tle mamy spadek inflacji producenckiej w USA, która jednak nie osłabia dolara.
Spadek inflacji w USA
Wspomniany w tytule spadek dotyczy co prawda inflacji producenckiej, a nie konsumenckiej, ale to i tak dobra wiadomość. Analitycy spodziewali się, że ceny konsumentów wzrosną w lutym o 0,3% w ujęciu miesięcznym, a jednak pozostały w miejscu. Patrząc na inflację bazową – mieliśmy symboliczną obniżkę o 0,1%. W ujęciu rocznym ceny producentów nadal rosną o 3,2%, co jest wynikiem o 0,4% wyższym od wskaźnika dla konsumentów. W rezultacie nadal na rynku jest presja wywoływana rosnącymi kosztami producentów. Skoro jednak inflacja producencka była niższa od oczekiwań, to i ta presja jest mniejsza, niż dotychczas uważano. Jest to sygnał sugerujący, że jest miejsce na więcej lub na szybsze obniżki stóp procentowych. Nie widać tej reakcji na notowaniach dolara. Skoro mają się zbliżać cięcia, to przecież dolar powinien się osłabiać. Musimy jednak pamiętać, że poprzedni tydzień był jednym z najgorszych dla amerykańskiej waluty. Wczorajsze dane spowodowały, że korekta umacniająca jest wolniejsza, niż powinna po tak silnym ruchu.
Konferencja prezesa NBP
Wystąpienia prezesa NBP mają swój unikalny, przynajmniej względem głównych banków centralnych, styl. Tym razem posiedzenie również zawierało coś, czego można się było spodziewać – bardzo silny atak na zwolenników obniżania stóp procentowych. By pokazać jednomyślność RPP w ramach polityki, przedstawiono nawet wykres obrazujący jacy członkowie i kiedy głosowali inaczej w ostatnich miesiącach, niż w całokształcie. Tutaj trzeba nadmienić, że jest to głównie odpowiedź prezesa skierowana do pani profesor Tyrowicz, która wyraźnie wysoko priorytetyzuje walkę z inflacją. Postuluje ona gwałtowny i natychmiastowy wzrost stóp procentowych o 2%. Warto natomiast zauważyć, że skoro inflacja wynosi 5,3%, a główna stopa procentowa 5,75% to faktycznie miejsca na obniżki nie ma wcale, lub prawie wcale. Dowiedzieliśmy się również kilku dyskusyjnych tez. Między innymi tego, że problemem rozwoju gospodarki nie są wysokie stopy procentowe powodujące drogi kredyt, tylko wysoka inflacja. Nie dowiedzieliśmy się natomiast nic konkretnego o tym, kiedy oczekiwać obniżek.
Nowa prognoza NBP
Dowiedzieliśmy się na posiedzeniu również, jak wyglądają nowe prognozy NBP. Sugerują one, że 2025 rok zakończymy wciąż inflacją w okolicach 5%. Spodziewany jest jednak spadek w 2026 roku. Nie jest to nic dziwnego, sam prezes zwrócił uwagę, że wynika to z czynników administracyjnych. Powodem jest m.in. wzrost VAT na żywność oraz wzrost cen energii. Przestrzegał także, aby nie popadać w nadmierny entuzjazm w wakacje, kiedy spadnie inflacja, której wzrost spowodowany był uwolnieniem cen energii. Analitycy wskazują, że wypowiedź wyglądała podobnie jak poprzednie na budowanie gruntu pod brak obniżek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl