Kłopot z wynajęciem powierzchni magazynowej, coraz więcej towarów w ofercie, koszty zatrudnienia kolejnych pracowników. To problemy wielu sklepów internetowych, które właśnie przechodzą na dropshipping. Z nowego raportu Business Research Company wynika, że rynek ten będzie rósł z prędkością 30,6 proc. rdr., aby w 2027 r. osiągnąć wartość ponad 724 mld dolarów.
Zdrowa, naturalna żywność, ekologiczne kosmetyki, biochemia domowa. Właśnie takie produkty pani Dominika sprzedaje w swoim sklepie internetowym. – Założyłam go trzy lata temu. Chciałam uciec z etatu w biurze, a pod ręką były dotacje na rozpoczęcie działalności gospodarczej – wspomina kobieta. – Obecnie prowadzę własny sklep internetowy i sprzedaż na zewnętrznym portalu – mówi i dodaje, że obecnie jego obrót roczny sięga 300 tys. zł rocznie.
Kiedy zaczynała, stanęła przed zasadniczym pytaniem dotyczącym zaopatrzenia sklepu. Czy towar będzie trzymała we własnym magazynie, czy wybierze dropshipping? Każda z tych opcji ma zalety, a ostatecznie przedsiębiorczyni postawiła na własny magazyn. Dzisiaj ocenia, że był to dobry wybór, ale wie też, że musi wprowadzić zmiany. – Muszę mieć większy asortyment. To z kolei rodzi potrzebę wynajęcia większego magazynu, czyli wiąże się z kosztami – opowiada i przyznaje, że rozważa dropshipping.
Na skróty:
E-magazyn, realny dostawca
Dropshipping to metoda handlowa, która zmieniła rynek e-commerce. Najłatwiej wytłumaczyć ją na przykładzie pani Dominiki. Jeżeli skorzysta z tego modelu sprzedaży, to będzie mogła oferować towar, którego fizycznie nie ma, ale posiada go jej hurtownik w swoim magazynie. Kiedy klient kupi produkty pani Dominiki, informacje o transakcji wraz z danymi wysyłkowymi otrzyma partner dropshippingowy i to on skompletuje oraz wyśle zamówienie pod wskazany adres klienta.
– W rzeczywistości jednak cały czas sprzedawcą pozostaje sklep internetowy. To jest niewątpliwy plus, ponieważ sprzedawca ma cały czas kontrolę nad swoją ofertą i kontaktem z klientem. Dobrych stron jest znacznie więcej, bo to, co liczy się w e-commerce, to czas i koszty – zaznacza Tomasz Niedźwiecki, CEO TakeDrop.pl, najszybciej rosnącej polskiej platformy dropshippingowej, na której Polacy założyli już ponad 7 tys. sklepów internetowych.
Mowa nie tylko o czasie realizacji zamówienia, terminu dostawy towaru, lecz także o czasie poświęconym na skompletowanie paczki, nadanie jej, dostarczenie do paczkomatu, umówienie się z kurierem.
– Nie ukrywam, że moja praca nie ogranicza się jedynie do obsługi sklepu zza laptopa. Dużo czasu muszę poświęcić chociażby na zapakowanie wybranych produktów – przyznaje pani Dominika. I dodaje, że jeżeli zdecyduje się na zwiększenie asortymentu, to będzie musiała wynająć większe pomieszczenie magazynowe. To zaowocuje większą sprzedażą, ale sama już nie będzie w stanie obsłużyć tylu zamówień. Będzie musiała zatrudnić kogoś do pomocy.
Logistyka na plus
Czas skompletowania zamówienia, jego wysłanie i dostarczenie zamykają się w jednym słowie: logistyka.
– To jeden z filarów e-commerce. Sprawna ekspedycja towarów ma na celu zwiększenie sprzedaży, pozyskanie nowych klientów i zmniejszenie liczby niezadowolonych. Każdy przedsiębiorca zajmujący się handlem internetowym dobrze wie, że te trzy czynniki są kluczowe. Każdy z nich też miał styczność z trudnym klientem, który narzekał na czas realizacji zamówienia – mówi Tomasz Niedźwiecki.
Sprawna logistyka ma też przekuć się na lojalność, na powracających do sklepu klientów, a także na zmniejszenie liczby porzuconych koszyków, które są zmorą e-commerce – aż 70 proc. zakupów na stronach sklepów nie dochodzi do skutku. Klienci bowiem gromadzą produkty, ale nie finalizują procesu zakupu. Według analizy Beymard Intstitute aż 80 proc. klientów nie przechodzi do wirtualnej kasy przez brak wyboru optymalnego sposobu dostawy. Z kolei 20 procent ucieka ze sklepu przez za długi czas oczekiwania na przesyłkę.
– Producenci co jakiś czas wprowadzają na rynek nowe towary. W tym momencie często nie mogę ich sprzedawać, bo nie mam tyle miejsca magazynowego. Zdarza się też, że widzę wyraźne powodzenie np. konkretnego rodzaju herbat, ale nie mogę się w nie zaopatrzyć w takiej ilości, jak bym chciała, bo nie mam gdzie ich przechowywać – dodaje pani Dominika.
Rynek rośnie
Przed rozwojem dropshippingu nie ma w tym momencie ograniczeń. Na pewno nie jest to asortyment sklepów.
– Czy są to części samochodowe czy zdrowa żywność, kosmetyki – dla dropshippingu nie ma różnicy. Ten segment rośnie i przekonuje się do niego coraz więcej e-sklepów – uważa Tomasz Niedźwiecki z TakeDrop.pl.
Jego opinie znajdują potwierdzenie w niedawno opublikowanym przez The Business Research Company raporcie „Dropshipping Global Market Report 2023”. Wynika z niego, że już w tym roku rynek ten osiągnie wartość ponad 249 mld dol., a w roku 2027 r. ma on być wart aż 724 mld. Według autorów raportu od roku 2023 do 2027 czeka nas wzrost na poziomie 30.6% rdr. Polska odegra w tym znaczącą rolę, bo eksperci jasno wskazują, raport dotyczy także rynku Europejskiego.
Co odpowiada za ten trend? Biznesowe podejście właścicieli e-sklepów. Tu już nie działają osoby bez doświadczenia, które zakładają biznes pod wypływem emocji. Jeżeli takie firmy się rodzą, to szybko znikają z rynku. Coraz poważniejsze podejście do e-commerce sprawia, że rośnie też dropshipping, jako jeden ze sposobów zaopatrywania sklepów. Dodatkowo ten model działania zmniejsza ryzyko utraty pieniędzy na niesprzedanym produkcie.
– Lecz tak naprawdę sukces dropshippingu ukryty jest w jego innym aspekcie. W prostocie tego rozwiązania – komentuje Tomasz Niedźwiecki. I tłumaczy, że kiedy się wybierze właściwego partnera – hurtownika – współpraca przebiega płynnie.
To sprawa jedna, ale drugą są odpowiednie narzędzia, oprogramowanie, ekosystem czyli połączenie e-sklepu w hurtowniami. Wydaje się to bardzo proste, ale w rzeczywistości dla przedsiębiorca startujący w dropshippingu musi zadbać o współpracę z właściwą platformą, która w rzeczywistości będzie technologicznie pośredniczyła między e-sklepem a magazynem.
– Na co trzeba zwrócić uwagę? Takich rzeczy jest wiele, ale w pierwszej kolejności trzeba przeanalizować takie aspekty jak liczba hurtowni, z którymi zostaje zintegrowany sklep, częstotliwość aktualizacji oferty dostawcy towarów, prowizje od sprzedaży – wylicza Tomasz Niedźwiecki, CEO TakeDrop.pl, najszybciej rosnącej polskiej platformy dropshippingowej.
Punkt pierwszy: liczba hurtowni. Im jest ich więcej, tym więcej produktów sklep może zaoferować, a jego właściciel może wybierać oferty, np. kierując się ceną. Punkt drugi: w tym systemie hurtownie informują sprzedawcę o swoich stanach magazynowych – im częściej, tym lepiej. Punkt trzeci: dobrze żeby dostawca platformy nie pobierał opłat za każdy sprzedany w ten sposób produkt.
– Co ważne, dropshipping nie oznacza, że e-sklep musi zrezygnować z własnego magazynu. Nie ma wymogów, żeby sprzedawca polegał jedynie na partnerze-hurtowniku. Równie dobrze może mieć własne zaplecze magazynowe – podpowiada CEO Takedrop.pl.