Ostatnie tygodnie stoją pod znakiem systematycznie umacniającego się złotego. Sprzyjają mu przede wszystkim oczekiwania na zakończenie konfliktu na Ukrainie, ale i jastrzębia postawa Rady Polityki Pieniężnej. Choć tak silna waluta pomaga w poskramianiu presji inflacyjnej, jest jednocześnie negatywna dla eksporterów, dotkniętych także drugim rokiem recesji z rzędu u naszego zachodniego sąsiada, który jest przy okazji największym partnerem handlowym. Komentuje Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex.
Związek przyczynowo-skutkowy w postaci umacniającego się złotego w otoczeniu systematycznie spływających doniesień na temat kształtu ewentualnego porozumienia w sprawie Ukrainy wydaje się dość intuicyjny. Pamiętajmy jednak, że rynki dyskontują przyszłe wydarzenia, stąd podłączanie się pod trend umocnienia złotego na obecnych poziomach, tylko i wyłączenia motywując to perspektywą rozmów pokojowych, może się za chwilę okazać niekoniecznie trafioną decyzją, gdy te rozmowy faktycznie będą miały miejsce, a część inwestorów zacznie realizować zyski, a więc sprzedawać fakty.
Tak mocny złoty w ostatnim czasie może także przyspieszyć debatę na temat obniżek stóp procentowych w Polsce. Dotychczasowy konsensus kolejnego cięcia ceny pieniądza dotyczył raczej drugiej połowy tego roku, z naciskiem na jego końcówkę. Przy tak silnej, krajowej walucie, o ile oczywiście ta siła będzie się dalej utrzymywać, nadzieje na niższe stopy mogłyby zostać przesunięte bliżej przełomu II i III kwartału.
Obecnie za euro trzeba płacić ok. 4,14 i jest to najniższy poziom od 2018 roku.